Łotwa bezradna na wojnie medialnej z Rosją

O problemach z kremlowską propagandą i o NATO w czasach prezydenta Trumpa mówi premier Łotwy Maris Kučinskis.

Aktualizacja: 30.01.2017 18:58 Publikacja: 29.01.2017 18:08

– Zapraszam polskich biznesmenów do udziału w przetargach kolejowych na budowę Rail Baltica – mówi p

– Zapraszam polskich biznesmenów do udziału w przetargach kolejowych na budowę Rail Baltica – mówi premier Łotwy.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Haszczyński

Rzeczpospolita: Pół roku temu zapadła decyzja, że na Łotwie pojawi się, podobnie jak w Polsce, na Litwie i w Estonii, batalion NATO. A teraz nowy prezydent USA Donald Trump mówi, że NATO jest przestarzałe. Czy to niepokoi?

Maris Kučinskis: Decyzje podjęte na warszawskim szczycie NATO nie uległy zmianie. Przedwcześnie mówić o obawach. Uważam, że jeżeli Łotwa będzie wydawała od przyszłego roku 2 proc. swojego PKB na cele obronne, tak jak to należy robić, i zapewni warunki konieczne do przebywania żołnierzom z Kanady, która stoi na czele tego batalionu, nic złego nam nie grozi. NATO jest zbyt poważną organizacją, by się czegoś obawiać.

Prezydent Trump podkreśla, że każdy powinien płacić za swoje bezpieczeństwo. Z ostatnich danych, które widziałem, Łotwa wydaje 1,45 proc. PKB na obronę. Czy te 2 proc. od przyszłego roku jest pewne?

W 2016 roku było to już 1,7 proc. W 2018 r. będzie 2 proc., wynika to z budżetu, u nas planowanego na trzy lata. To jest pewne. Z NATO-wskimi strukturami już uzgodniliśmy, ile z tego pójdzie na infrastrukturę, ile na uzbrojenie.

W czasie swojego zaprzysiężenia na prezydenta Donald Trump mówił, że Ameryka do tej pory broniła cudzych granic, a powinna amerykańskich. Ta niechęć do obrony dalekich granic też nie budzi pana zaniepokojenia?

Można tę wypowiedź różnie interpretować, nie sadzę, by chodziło o granice państw NATO. Dotyczyło to raczej wewnętrznej polityki samych Stanów Zjednoczonych oraz Meksyku.

A spotkanie prezydentów USA i Rosji, do którego ma podobno dojść szybko, będzie uważnie obserwowane w Rydze?

Nie patrzymy na to z obawą. To są światowe potęgi, spotykają się, by znaleźć jakieś wspólne rozwiązania. To logiczna kontynuacja polityki tych państw.

Mam wrażenie, że gdy wybierano państwa ramowe, czyli te, które dowodzą batalionami NATO, to najtrudniej było znaleźć kandydata dla Łotwy, bo uchodzi za najsłabsze ogniwo, za kraj, na który atak Rosji jest najbardziej prawdopodobny. Ale udało się przekonać Kanadę, by podjęła się tego zadania...

To chyba jakiś mit. Obawy dotyczyły raczej tego, że we wschodnich regionach Łotwy, przy granicy z Rosją, jest wielu mieszkańców rosyjskojęzycznych. Tak, oni posługują się rosyjskim, ale wartości, które wyznają, są bardziej europejskie. Poza tym wszystko działo się równocześnie: Litwini znaleźli Niemcy jako państwo ramowe, Estończycy – Wielką Brytanię, Polska – USA. Gdyby było się czego obawiać, to Polska by to odczuła szybciej od Łotwy.

Dlaczego?

Bo na terenie Polski państwem ramowym są USA i gdyby Amerykanie już nie chcieli bronić zewnętrznej granicy NATO, Polska by to odczuła pierwsza – a nie Łotwa, Litwa czy Estonia.

Wspomniał pan o mieszkańcach rosyjskojęzycznych przy granicy z Rosją. Czy władze Łotwy są pewne lojalności mniejszości łotewskiej, bardzo licznej przecież?

Najbardziej nas drażni stała rosyjska obecność medialna w naszym kraju. Wciąż ją monitorujemy, przyglądamy się, także NATO-wskie centrum łączności w Rydze trzyma rękę na pulsie. Rosyjski wpływ poprzez media to poważna sprawa, to wojna informacyjna, a my nie mamy odpowiednich narzędzi, by temu przeciwdziałać. Rosjanie mają media na wysokim poziomie, dobrze przygotowane i podane programy, wynika z nich, że nie ma wspanialszego państwa na świecie niż Rosja.

Jeżeli te dobre telewizje przedstawiają taki prorosyjski obraz, to znaczna część społeczeństwa łotewskiego jest już pod wpływem propagandy Kremla?

Rzeczywiście pomiędzy telewizyjnymi show, filmami jest wpychana informacja kłamliwa, fałszywa. Moglibyśmy na to odpowiedzieć łotewską telewizją po rosyjsku, Estończycy mają taki kanał rosyjskojęzyczny. Ale on nie ma takiego wpływu, ma niską oglądalność. Wynika to z tego, że małym państwom niełatwo robić atrakcyjną telewizję.

Dzięki barwnym programom estradowym z celebrytami oraz filmom Rosjanie sączą na Łotwę kremlowską propagandę. To nie jest niebezpieczne?

To jest nasz największy problem. Ale pracujemy nad tym, prowadzimy rozmowy w sprawie nadawania rosyjskojęzycznego programu brytyjskiej BBC na Łotwie, bo na to, że Rosjanie będą oglądali telewizję po łotewsku, nie liczymy. Nigdy nikogo do tego nie zmusimy. Jesteśmy za tym, żeby stworzyć silne europejskie medium, które nadawałoby po rosyjsku prawdziwe informacje o nas.

Może trzeba wyłączyć te rosyjskie kanały telewizyjne, zanim połowa mieszkańców Łotwy zacznie myśleć tak jak Kreml?

To jest oczywiście prawnie niemożliwe. Wysokie standardy europejskiej demokracji na to nie pozwalają.

Przejdźmy do stosunków bilateralnych. Jakie są oczekiwania Łotwy wobec Polski?

Nasze stosunki są świetne, mamy bardzo szeroki zakres kontaktów. Najważniejsze jest to, co w czwartek omawiałem z przedstawicielami polskiego rządu: bezpieczeństwo, ochrona granic zewnętrznych, biznes, tranzyt i wspólne interesy w Unii Europejskiej. Mamy z Polską takie samo podejście do Brexitu czy budżetu unijnego w przyszłej kadencji.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego ćwierć wieku po upadku komunizmu nie można dobrą drogą, dobrymi torami dojechać z Rygi do Warszawy, a potem choćby do Berlina.

W latach 30. ubiegłego wieku było dobre połączenie kolejowe. Rozmawiałem z polską premier o budowie Rail Baltica, we wtorek umowę w tej sprawie mają podpisać szefowie trzech państw bałtyckich. To już nieodwracalne. Jest umowa z Finlandią, która też będzie uczestniczyła w budowie Rail Baltica. Już dzisiaj zapraszamy polskich biznesmenów do udziału w przetargach. W 2025 roku podróż pociągiem z Rygi do Warszawy będzie trwała cztery godziny.

Dopiero w 2025 roku? A dobra droga dla samochodów kiedy powstanie?

Polska bardzo efektywnie pracuje nad Via Baltica, znaczna część jest już w waszym kraju gotowa.

Ale co dalej, od granicy?

Czterech pasów nie będzie. Proszę wybaczyć, ale nas w państwach bałtyckich jest bardzo mało, aż tak szerokie drogi nie są niezbędne.

Pana nazwisko, Kučinskis, brzmi polsko. W Polsce mieliśmy ministra Waldemara Kuczyńskiego. A w Peru jest prezydent Pedro Pablo Kuczynski.

Nie poznałem jeszcze peruwiańskiego prezydenta. Natomiast co do historii mojej rodziny, to znalazłem pierwsze zapiski w księgach kościelnych z 1837 roku, w Łatgalii, dawnych Inflantach, niedaleko posiadłości Platerów. Bardzo dużo ludzi o tym nazwisku było wówczas w tamtej okolicy. Zapiski były po polsku, rosyjsku, łotewsku. Na płytach nagrobnych nazwisko „Kuczyński" tam też się pojawia.

Polityka
Ugoda z Donaldem Trumpem. Amerykańska telewizja musi zapłacić miliony dolarów
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Micheil Kawelaszwili nowym prezydentem Gruzji. Był jedynym kandydatem
Polityka
Jednak „faszyści” mogą współrządzić Litwą. Świt Niemna ma trzech ministrów
Polityka
Korea Południowa: Parlament za impeachmentem prezydenta
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Zespół Trumpa rozmawiał z Białym Domem i Ukrainą? Tematem zakończenie wojny