Jak pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej", po wakacjach szykuje się powtórka z batalii dotyczącej aborcji. I to w nowym układzie sił, w którym PiS nie jest już tak silne – mimo utrzymującej się sondażowej dominacji – jak rok temu. To wszystko za sprawą Kai Godek i środowiska pro-life, które zapowiada obywatelski projekt ustawy zaostrzającej dostęp do aborcji.
Najważniejsze pytanie w tej chwili dotyczy strategii Jarosława Kaczyńskiego. Bo to, że zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy ograniczenia dostępu do aborcji zbiorą wymaganą liczbę podpisów pod swoimi projektami, jest w zasadzie pewne. W kwietniu tego roku lider PiS w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego" mówił, że PiS nie rezygnuje z wprowadzenia zakazu tzw. aborcji eugenicznej. „Zakaz aborcji eugenicznej ma szanse na wprowadzenie w stosunkowo nieodległym czasie. Na razie nie chcę wchodzić w szczegóły" – powiedział enigmatycznie Kaczyński. I dodał: „Będziemy chcieli to przeprowadzić w sytuacji, która nie spowoduje tak ostrych protestów, jak miało to miejsce jesienią". W ubiegłym roku analogiczna sytuacja związana z projektami obywatelskimi dotyczącymi aborcji niemal skończyła się pęknięciem w klubie, a czarny protest pokazał siłę społeczeństwa obywatelskiego. PiS musiało skapitulować, a restrykcyjny projekt trafił do kosza. Nie tylko czarny protest stał się stałym elementem polskiego pejzażu politycznego, ale i PiS straciło wiarygodność wśród części swojego konserwatywnego elektoratu. Jednocześnie im bliżej wyborów, tym bardziej PiS będzie zapewne dążyło do zamykania niepotrzebnych frontów, a nie ich otwierania. W tym roku decyzją Kaczyńskiego partia wycofała się już z kilku pomysłów, które budziły spore kontrowersje, np. wprowadzenia tzw. dwukadencyjności wstecznej dla samorządowców. Trudno sobie wyobrazić, że w parlamencie PiS bezwarunkowo poprze projekt Godek. Dlatego powrót debaty aborcyjnej stanowi problem dla partii rządzącej, która w drugiej części swojej kadencji będzie zapewne chciała dalszego dyskontowania dobrych wyników w gospodarce i rozbudowywania programów społecznych czy wprowadzania nowych, np. Mieszkanie+.