„Nie pozwólmy, aby Soros śmiał się ostatni" – taki napis umieszczono na plakatach z wizerunkiem cieszącego się miliardera węgierskiego pochodzenia. Jest i dopisek, że 99 proc. Węgrów jest przeciwko imigracji, co jest nawiązaniem do wyników nieważnego z powodu niskiej frekwencji ubiegłorocznego referendum na ten temat.
Plakatów jest mnóstwo w całym kraju. Obecnie są zdejmowane.
– Zwiastują początek kampanii przed wyborami do parlamentu wiosną przyszłego roku – mówi „Rzeczpospolitej" Zoltan Kottacs z prorządowego dziennika „Magyar Idok". Ugrupowanie Fidesz premiera Viktora Orbána postanowiło w tej kampanii sięgnąć po wizerunek znienawidzonego w kołach rządowych Sorosa, zwracając uwagę, że jest on zwolennikiem imigracji do Europy. W jednym z artykułów w ubiegłym roku miliarder wzywał do przyjęcia nawet 300 tys. uchodźców.
Mimo iż na Węgrzech nie ma praktycznie żadnych uchodźców, a granice są pilnie strzeżone, temat imigracji będzie kluczowym w przyszłorocznych wyborach. Ale jest i druga strona całej sprawy. George Soros jest Żydem i na wielu plakatach pojawiły się natychmiast antysemickie dopiski. Przedstawiciele liczącej 100 tys. członków społeczności żydowskiej na Węgrzech uznali, że plakat wzmaga nastroje antysemickie, i zażądali jego usunięcia. Podobnego zdania był ambasador Izraela Jossi Amrani. Jednak szef izraelskiej dyplomacji, którym jest równocześnie premier Benjamin Netanjahu, wydał oświadczenie będące zaprzeczeniem obaw wyrażonych przez ambasadora.
– Premier Netanjahu ma podobne zdanie o George'u Sorosu jak Viktor Orbán i stąd jego reakcja na wydarzenia na Węgrzech – mówi „Reczpospolitej" Awi Scharf, szef online izraelskiego dziennika „Haaretz". Dziennikarz nie ma wątpliwości, że kampania plakatowa Fideszu ma ukryty antysemicki wydźwięk i zarzuca Orbánowi, że na jednym z niedawnych wieców wyborczych miał się pochlebnie wypowiadać o admirale Miklosu Horthym, za którego rządów w czasie II wojny deportowano do obozów zagłady pół miliona Żydów. Jak twierdzi „Haaretz", protest izraelskiego MSZ z tego powodu był mocno stonowany, aby nie zakłócić atmosfery pierwszej od 30 lat wizyty premiera Izraela na Węgrzech.