– Dziwię się, że nikt w rządzie nie zainteresował jeszcze prokuratury sytuacją w Polskiej Agencji Kosmicznej (PAK) – mówi posłanka PO Agnieszka Pomaska. W poniedziałek z klubowym kolegą Tadeuszem Aziewiczem ogłosi złożenie zawiadomienia dotyczącego „destabilizacji wewnętrznej agencji" przez jej szefa płk. Piotra Suszyńskiego. Zdaniem Platformy PAK przypomina stajnię Augiasza. Jednak jej problemy zaczęły się jeszcze w poprzedniej kadencji.
Polska Agencja Kosmiczna powstała w 2014 roku, by wspierać rozwój przemysłu kosmicznego, m.in. technologii satelitarnych. Zainicjowała też prace koncepcyjne nad budową polskiego satelity. Jej pierwszym szefem został astrofizyk prof. Marek Banaszkiewicz.
Złe noty dla agencji
Od samego początku szef agencji ignorował główną siedzibę PAK ustawowo ulokowaną w Gdańsku, na stałe urzędując w oddziale terenowym w Warszawie. Potwierdziła to kontrola Kancelarii Premiera, której wyniki „Rzeczpospolita" opisywała w lipcu. Wynikało z niej też, że w agencji ważne dokumenty przyjmowano z dużym opóźnieniem, jeden z nich, polityka rachunkowości, zginął podczas przeprowadzki. Mimo braku procedur podróży służbowych pracownicy byli za granicą kilkaset razy, a przetarg na samochody rozpisano tak, by wygrał Volkswagen.
W październiku 2016 roku premier Beata Szydło odwołała Banaszkiewicza, a pełniącym obowiązki szefa został płk Piotr Suszyński, wiceprezes ds. obronnych. Sytuacji wewnętrznej to nie poprawiło. NIK wystawiła PAK za 2016 rok, czyli okres, w którym władzę sprawowali dwaj prezesi, ocenę negatywną, niemal niestosowaną w kontrolach izby.
Z czasem wątpliwe stały się podstawy prawne urzędowania Suszyńskiego. Zgodnie z ustawą mógł być pełniącym obowiązki prezesa przez pół roku. Jednak ostatniego dnia urzędowania zdecydował o wyznaczeniu wiceprezesa ds. obronnych (czyli siebie) na osobę, która będzie zastępować prezesa.