Piątkowe wstępne porozumienie Pałacu Prezydenckiego z PiS w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości otwiera drogę do szybkiego przyjęcia ustaw w Sejmie. Sprawia też, że zarówno rekonstrukcja rządu, jak i kolejne reformy planowane przez Nowogrodzką będą odbywać się już w innych warunkach politycznych.
Jeszcze w czwartek wydawało się, że sprawa zmian w wymiarze sprawiedliwości utknęła w martwym punkcie za sprawą impasu w rozmowach Pawła Muchy z Kancelarii Prezydenta ze Stanisławem Piotrowiczem z PiS. Ośrodek prezydencki wskazywał nawet oficjalnie, że Prawo i Sprawiedliwość działa opieszale. Przełom – co było zaskoczeniem nawet dla polityków z obozu władzy – nastąpił w piątek. Kluczowe kwestie sporne – co wielokrotnie opisywała „Rzeczpospolita" – dotyczyły m.in. sposobu wybierania kandydatów do KRS. Ostatecznie w „pierwszym kroku" Sejm spróbuje wybrać 15 członków Rady większością trzech piątych. Jeśli to się nie uda, w drugim etapie Sejm wybierze jej członków bezwzględną większością głosów. – Klub poselski może zgłosić poparcie nie więcej niż dla dziewięciu kandydatów do Rady – mówi nam Paweł Mucha, wiceszef KPRP.
Reforma do końca roku
Jeśli opozycja nie zgłosi swoich nominacji, to będzie możliwość zgłoszenia przez klub dodatkowych kandydatów. W ten sposób spełniony ma zostać zarówno warunek prezydenta tzn. multipartyjność, jak i niemożliwy będzie scenariusz, w którym opozycja blokuje wybór członków KRS. Na tym między innymi zależało PiS. Procedura wyboru może być jeszcze nieznacznie modyfikowana jeszcze w toku prac legislacyjnych, które – jak zapewnia PiS – rozpoczną się zapewne na posiedzeniu Sejmu 22 listopada. Prezydent Duda w ubiegłym tygodniu wskazywał, że chce, aby jego ustawy trafiły do podpisu przed końcem roku. Całość porozumienia ma być jeszcze zatwierdzona przez Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę – możliwe, że dojdzie pomiędzy nimi do kolejnego spotkania.
W weekend zarówno prezes PiS, jak i prezydent wypowiadali się publicznie, ale unikali bezpośrednich uwag politycznych. Prezydent w przemówieniu na placu Piłsudskiego mówił o znaczeniu dialogu dla budowania silnych podwalin państwa polskiego. – Każdy spór choćby nawet najbardziej zdecydowany, musi być sporem, który biegnie ku dialogowi i ku szukaniu płaszczyzny porozumienia – powiedział prezydent.
Prezes PiS w przemówieniu w Krakowie mówił z kolei o narodowej konsolidacji. – Musimy zwracać się też do tych, którzy dzisiaj nas nie akceptują albo nas nienawidzą. Musimy ich przekonywać. Oczywiście nie mówię o profitentach tego chorego systemu, który odrzucamy. Nie mówię o ludziach owładniętych lewacką ideologią. Mówię o tych innych, tych też jest wielu – powiedział lider PiS.