Paryż załatwi Kijów jak Tbilisi?

U szczytu kryzysu ukraińskiego Francja i Niemcy prowadzą własną grę z Kremlem. To rozbija jedność Zachodu.

Publikacja: 26.01.2022 18:24

Emmanuel Macron był we wtorek w Berlinie u Olafa Scholza (z prawej)

Emmanuel Macron był we wtorek w Berlinie u Olafa Scholza (z prawej)

Foto: AFP, Michele Tantussi

Zbieg dat jest niepokojący. Do końca tygodnia Biały Dom zamierza odpowiedzieć na piśmie na żądania Władimira Putina, w szczególności odrzucając obietnice, że Ukraina nie przystąpi nigdy do NATO, a sojusz wycofa wojska alianckie ze swojej flanki wschodniej. Ale też na piątek rano Emmanuel Macron jest umówiony na rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem.

– Potrzebny jest wymagający dialog z Rosją. Ale jeśli dojdzie do rosyjskiej agresji, będzie riposta, a koszty dla Kremla okażą się niezmiernie wysokie – ostrzegł we wtorek po spotkaniu w Berlinie z Olafem Scholzem francuski przywódca.

Za mocnymi zapowiedziami kryje się jednak znacznie łagodniejsza strategia wobec Moskwy francusko-niemieckiego tandemu w stosunku do planu Białego Domu. We wtorek Joe Biden podniósł o szczebel wyżej szykowane sankcje, zapowiadając, że byłby nimi objęty osobiście Putin. Do tej pory Waszyngton decydował się na taki ruch tylko wobec przywódców-pariasów jak Nicolas Maduro (Wenezuela), Baszar Asad (Syria) czy Muammar Kaddafi (Libia).

Strategiczna dwuznaczność

Niemcy są od tego bardzo daleko. Źródła w Berlinie przekonują co prawda „Rzeczpospolitą", że w minionych tygodniach stanowiska kanclerza znacząco ewoluowało w kluczowej kwestii Nord Stream 2. W czasie wizyty w Warszawie w grudniu Scholz wykluczał odkładanie inauguracji gazociągu po uzyskaniu jego certyfikacji. Teraz twierdzi, że „wszystko jest na stole". Ta „strategiczna dwuznaczność" ma zapobiec rozpadowi SPD z powodu tej drażliwej kwestii, ale szef rządu tak naprawdę liczy się z koniecznością „zamrożenia" projektu w razie rosyjskiej ofensywy na wielką skalę.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Ukraina. W chwili próby Unia okazała się impotentem

Ale i w tym przypadku nie ma mowy o ostatecznym uśmierceniu Nord Stream 2 – mówią nasi rozmówcy. Toteż z powodu nacisku Niemiec wydaje się mało prawdopodobne, aby w razie wojny na wschodzie Rosja została odcięta od systemu rozliczeń finansowych Swift. Pozostaną znacznie mniej dotkliwe sankcje na poszczególne rosyjskie banki i embargo na dostawy dla Moskwy najnowszych technologii.

Skutki mogą być porażające, bo jak przekonują nasi rozmówcy, Putin na zimno kalkuluje rachunek zysków i strat i jeśli te drugie będą dla niego niższe, może zdecydować się na inwazję. – Ryzyko wojny wynosi teraz 50/50 – słyszymy.

Macron, choć zapewnia, że „dialog z Rosją nigdy nie może zostać zerwany", zapowiedział wysłanie francuskiej odsieczy wojskowej do Rumunii. Paryż szykuje też dostawy broni dla Ukrainy. Ale w obu tych punktach Berlin pozostaje w defensywie: zdaniem naszych rozmów nie ma mowy ani o wzmocnieniu niemieckiego kontyngentu na flance wschodniej, ani o zgodzie na sprzedaż przez Estonię Ukrainie wyprodukowanych w b. NRD haubic.

Pojednawcza strategia obu krajów wobec Moskwy ma nieco inne źródła. W przypadku Niemiec, a szczególnie SPD, wywodzi się z przekonania o wielkich efektach polityki nawiązania w latach 70. współpracy z blokiem wschodnim przez Willy'ego Brandta (Ostpolitik), a także zależności od importu rosyjskich nośników energii, do jakiej doprowadziła polityka Berlina. Priorytetem Macrona jest natomiast uniknięcie całkowitego podporządkowania Ameryce w konflikcie ukraińskim. Sprawy Francuzom nie ułatwia jednak Kreml. W środę szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow oświadczył, że Moskwa nie jest już zainteresowana ani prowadzeniem rozmów z Unią, ani w ramach OBWE. Oczekuje natomiast ustaleń z Amerykanami.

Operacja „Tytan"

Mimo wszystko niewielkie szanse na spełnienie francusko-niemieckich ambicji stworzył Format Normandzki powołany jeszcze w 2014 r. dla zawarcia rok później martwego dziś porozumienia z Mińska. We wtorek Macron posłał w tej sprawie do Moskwy swojego specjalnego wysłannika, byłego dyrektora generalnego Rady UE Pierre'a Vimonta. Dzień później nad Sekwanę przyleciał jego rosyjski odpowiednik Dmitrij Kozak, podobnie jak i doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Andrij Jermak. To było wciąż spotkanie na niskim szczeblu, ale pierwsze w takiej formule od sześciu miesięcy.

– Nie chodzi o przełom, tylko rozpoznanie, czy Putin w ogóle chce negocjować – tłumaczą źródła w Pałacu Elizejskim.

Jeśli odpowiedź byłaby pozytywna, do Kijowa wybraliby się ministrowie spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian i Annalena Baerbock. Sygnalizując dobrą wolę, ukraiński parlament wycofał projekt ustawy odbierający prawo separatystów do piastowania urzędów publicznych w razie hipotetycznego powrotu do Ukrainy Doniecka i Ługańska.

Mimo wszystko na wschodzie żywe jest wspomnienie roli Nicolasa Sarkozy'ego w rozwiązaniu kryzysu gruzińskiego w 2008 r.: choć w Paryżu uważa się, że bez tego rosyjskie czołgi zajęłyby Tbilisi, separatystyczne Abchazja i Osetia Południowa wciąż są przez Moskwę okupowane, a marsz kraju ku Zachodowi został zatrzymany. Teraz Ukraina mogłaby się okazać ofiarą francusko-rosyjskiego zbliżenia, jeśli – jak zakłada umowa z Mińska – Donieck i Ługańsk otrzymałyby specjalny status z prawem do blokowania strategicznych decyzji Kijowa.

Pozostaje też dysproporcja sił. „Tytan": tak brzmi kryptonim operacji francuskiej armii przeciw Rosji. Jednak jak wskazują źródła radia Europe 1, dziś Paryż do takiej wojny nie jest przygotowany, skoro nie jest w stanie wysłać w krótkim czasie na front wschodni nawet 15 tys. żołnierzy i tysiąca wozów bojowych. To ma się stać do 2025 r. Ale do tego czasu Putin już dawno „rozwiąże problem ukraiński".

Aby oszczędzić środki, Francja od lat stawia na broń atomową, aby obronić Republikę. Jednak to się na wiele nie zdaje w konwencjonalnym konflikcie na wschodzie. Jeszcze większe zaległości przez dekady niedoinwestowania ma Bundeswehra. Zapowiedź przywódców obu krajów, że rosyjska inwazja spotka się z „ripostą", nie brzmi przez to w pełni wiarygodnie.

Włosi chcą robić biznes z Rosją

Prezesi czołowych włoskich koncernów, w tym Pirelli, Generali czy UniCredit, wzięli w środę udział w wideokonferencji z udziałem Władimira Putina.

Spotkanie, o którym od wielu tygodni było poinformowane MSZ Włoch, miało na celu „rozpoznanie możliwości pogłębienia współpracy gospodarczej między oboma krajami". Zostało ono zorganizowane w chwili, gdy kraje NATO starają się uzgodnić zestaw „porażających sankcji" na Rosję na wypadek inwazji na Ukrainę.

W połowie grudnia premier Mario Draghi tłumaczył: „to nie jest moment na rezygnowanie przez Unię z dostaw rosyjskiego gazu i ropy. A NATO? Czy ma rakiety, okręty, armaty, armie? W tej chwili nie. Priorytety sojuszu są odmienne". Zdaniem szefa rządu powiązania gospodarcze zachodniej Europy z Moskwą są tak silne, że wprowadzenie surowych sankcji jest niemożliwe.

Jednak we wtorek Draghi wziął udział w telekonferencji z udziałem Joe Bidena, na której zgodzono się co do potrzeby nałożenia surowych kar na Rosję w razie wybuchu wojny na Ukrainie. Putin nawiązał bliskie relacje z poprzednikiem Draghiego Silviem Berlusconim, a w obecnej koalicji rządowej znajdują się prorosyjskie ugrupowania, jak Liga Mattea Salviniego. —j.bie.

Polityka
Umowa surowcowa USA-Ukraina podpisana. Jest oficjalne potwierdzenie
Polityka
Kto wygra powtórzone wybory w Rumunii? Kandydat prawicy na czele sondaży
Polityka
Wybory pokazały, że Donald Trump jednoczy Kanadyjczyków
Polityka
Liberałowie wygrywają wybory w Kanadzie. Donald Trump znów pisze o aneksji sąsiada
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Przyszły rząd Friedricha Merza na razie niekompletny
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne