Reklama

Komisja śledcza w Sejmie. Polityczne haki za podsłuchy

Jeśli powstanie komisja, zbada nie tylko Pegasusa. PiS wyciągnie, że za rządu PO-PSL dochodziło do inwigilacji, chociaż winnych nie znaleziono.

Publikacja: 24.01.2022 21:00

Mariusz Kamiński przetrząsnął służby w poszukiwaniu haków na PO

Mariusz Kamiński przetrząsnął służby w poszukiwaniu haków na PO

Foto: East News, Jakub Kamiński

Sejmowa komisja śledcza, która miałaby zająć się inwigilacją od 2005 r. – jak chce Paweł Kukiz, a na co zgodziła się opozycja – może stać się kłopotliwa dla Platformy. Powód? Z podsłuchami, jakie stosują służby, problem jest nie od dziś. Również za czasów rządu PO-PSL były do nich poważne zastrzeżenia, i jeśli powstanie komisja, to PiS to wykorzysta.

– Wszystko będzie zależeć od parytetów w komisji. Jeśli kluby dostaną po dwa miejsca, PiS będzie w mniejszości i nie będzie jej rozgrywał po swojemu – mówi Marek Biernacki, poseł Koalicji Polskiej, były koordynator ds. służb, który z tego powodu na pewno nie zostanie jej członkiem. I zaznacza: – Ważne, by komisja skupiła się głównie na Pegasusie, bo po to powstaje, i kilkoma wybranymi sprawami, np. Andrzeja Leppera, bo nie została do końca wyjaśniona, a jest bulwersująca – dodaje Biernacki.

Zbiory ministra

Komisja podsłuchowa obejmie rozległy okres – lata 2007–2015, czyli czasy rządów PO-PSL, którymi wstrząsnęły dwie wielkie afery: hazardowa i taśmowa. I w obu służby inwigilowały na potęgę. Pytanie, czy nielegalnie.

Czytaj więcej

20 tysięcy złotych za trop hakerów

Minister Mariusz Kamiński po dojściu do władzy w grudniu 2015 r. przetrząsnął wszystkie służby w poszukiwaniu haków na poprzedników. Zgromadził materiały – dowody i poszlaki wskazujące na szeroką inwigilację m.in. dziennikarzy – przez ostatnie lata badały je (niektóre nadal to czynią) prokuratury w całym kraju.

Reklama
Reklama

Czystość służb

Do dziś nikomu nie postawiono zarzutów za tamte domniemane nadużycia służb – co nie oznacza, że materiały nie będą „paliwem" dla komisji śledczej.

PO, ogłaszając poparcie wniosku Kukiz'15, liczy na to, że PiS wielu zarzutów nie poparł dowodami – bo gdyby tak było, winni by za nie odpowiedzieli.

– Jednak na potrzeby sejmowej komisji śledczej nie zawsze liczą się dowody. To jest teatr dla niewprawnego widza przed telewizorem – mówi nam funkcjonariusz byłych służb, ekspert niejednej komisji śledczej.

Tym bardziej że audyt działań służb za lata 2007–2015 wykazał, że za rządów PO-PSL służby specjalne inwigilowały aż 52 dziennikarzy – szczegóły ujawnił Mariusz Kamiński, minister-koordynator służb specjalnych na posiedzeniu Sejmu w maju 2016 r.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Dlaczego straszenie PiS-em ma ograniczony zasięg

Jak wtedy podał, służby ściągały ich billingi połączeń telefonicznych, logowania ich telefonów, analizowały połączenia i liczbę, i częstotliwość kontaktów – to były czasy sprzed Pegasusa. A także „zbierały informacje o miejscach pobytu dziennikarzy, ich adresach, sytuacji rodzinnej, prowadziły obserwację spotkań" – wyliczał Kamiński. Dziennikarzy inwigilowano także po publikacjach o katastrofie smoleńskiej i po ujawnieniu tzw. afery hazardowej z lat 2009–2010, w tym aż 30 dziennikarzy, głównie z „Rzeczpospolitej", która opublikowała materiały z podsłuchów CBA. Zarzuty są poważne – celem inwigilacji było ustalenie źródeł, i – według dokumentów ABW – rozpoznanie środowiska dziennikarzy śledczych – twierdził Mariusz Kamiński. Podkreślał, że w tej sprawie pobrano billingi telefonów dziennikarzy i dane miejsc logowań z okresu na rok przed wybuchem afery hazardowej, czego w kontroli operacyjnej, na którą zgodę daje sąd, robić nie wolno.

Reklama
Reklama

Po aferze taśmowej (podsłuchy w restauracji „Sowa i przyjaciele" z 2014 r., które pogrążyły rząd PO-PSL) także pozostał niesmak, m.in. echem odbiło się wejście z rewizją do redakcji tygodnika „Wprost", by wydał taśmy.

Platforma liczy się z tym, że komisja zbada i to, czy ich służby były czyste.

– Gdyby Kamiński znalazł coś nielegalnego w podsłuchach czasów Tuska i Kopacz, już by to sprzedał. Nie sądzę, by PiS chciał rozgrzebywać afery, w których nie był czysty – uważa Biernacki.

Poseł Arkadiusz Czartoryski z PiS uważa, że niezależnie od tego, jakie sprawy weźmie „na tapetę" komisja, napotka ten sam problem.

Rok kampanii

– Osoby odpowiedzialne za kontrolę operacyjną są związane tajemnicą służbową. Komisja, jeśli powstanie, to oczywiście będzie mogła wezwać przedstawicieli służb. Tylko że bez zwolnienia z tajemnicy nikt niczego nie powie – zaznacza poseł Czartoryski. To prawda. Jest jedno „ale". Klauzule tajności z materiałów mogą zdjąć szefowie służb, którzy je nadali, lub prokuratorzy (jeśli toczy się śledztwo). A są one dziś tylko w rękach PiS.

Komisja śledcza, jeśli powstanie, będzie działała krótko, do lata przyszłego roku, ale w gorącym okresie. To rok kampanii wyborczej do jesiennych wyborów parlamentarnych.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Dokumenty Aleksandra Kwaśniewskiego trafiły do archiwum. Gdzie będzie można je zobaczyć?
Polityka
Donald Tusk: Tak długo, jak KO będzie u władzy, Polska będzie bezpieczna
Polityka
Sejm nie odrzucił weta Nawrockiego. Tusk: To bardzo dziwnie wygląda
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Zdrowie już wybuchło rządowi w rękach, co z 2027? Nawrocki kontra psy na łańcuchach
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama