Ostatnia szansa na pokój

Blinken leci w piątek do Genewy na spotkanie z Ławrowem. Jeśli zakończy się ono porażką, nie widać, co miałoby zapobiec wojnie.

Publikacja: 19.01.2022 18:09

Sekretarz stanu USA Antony Blinken (z prawej) rozmawiał w środę w Kijowie z prezydentem Ukrainy Woło

Sekretarz stanu USA Antony Blinken (z prawej) rozmawiał w środę w Kijowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim

Foto: AFP, Alex Brandon

Wydaje się, że to jest kwestia dni. – Doszliśmy do punktu, w którym Rosja może rozpocząć inwazję na Ukrainę w każdej chwili – uważa rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki.

Zdaniem ukraińskiego ministerstwa obrony Rosjanie zgromadzili wokół Ukrainy (łącznie z marynarką wojenną i lotnictwem) do 125 tys. żołnierzy. To oznacza, że przygotowania do ataku „są prawie zakończone". W poniedziałek Moskwa rozpoczęła też rozlokowanie sił w zachodniej i południowej Białorusi. Ani w Kijowie, ani w Waszyngtonie nikt nie ma wątpliwości, że to może być część przygotowań do równoczesnego uderzenia na Ukrainę od północy, wschodu i południa. A przynajmniej element zwiększenia przez Rosję presji do wymuszenia ustępstw Zachodu. Innym elementem, który może mieć podobny cel, jest ewakuacja personelu ambasady i konsulatów Rosji w Kijowie i innych, ukraińskich miastach.

Nacisk na Niemcy

– Wiemy, że są gotowe plany zwiększenia jeszcze bardziej sił rosyjskich w bardzo krótkim czasie, co umożliwi również w bardzo krótkim czasie podjęcie przez Rosję inwazji – powiedział amerykańskiemu personelowi dyplomatycznemu w Kijowie Antony Blinken.

Czytaj więcej

Blinken w Kijowie: Ukraina musi przygotować się na ciężkie dni

Sekretarz stanu w środę spotkał się w ukraińskiej stolicy z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i ministrem spraw zagranicznych Dmytrem Kułebą. W dramatycznym apelu do Ukraińców, powiedział: „Jeśli postawicie się rosyjskiej agresji, Ameryka postawi się jej razem z wami. Świat na nas patrzy. Chce zobaczyć, czy można bezkarnie łamać porządek międzynarodowy, jak to robi Rosja. Stawką jest to, czy Ukraina ma prawo do istnienia jako suwerenne państwo".

Amerykanin powiedział też, że „w krótkim czasie" Kreml może podwoić siły rozlokowane wokół ukraińskich granic, które Waszyngton wciąż szacuje na około 100 tys.

W równie dramatycznym tonie odpowiedział Kułeba. – Rosyjskie plany zakładały, że Ukraina już nie będzie istniała. Ale istniejemy! Ukraina nigdy nie była tak silna jak teraz. Wierzę, że przetrwamy ten trudny okres. Największym sukcesem Rosji byłoby zasianie paniki na Ukrainie. Dlatego musimy zachować jedność".

Minister przyznał też, że Amerykanie, których uznał za „najważniejszych partnerów Ukrainy", „nie podejmują żadnych decyzji z Rosjanami bez naszego udziału".

W czwartek Blinken spotka się w Berlinie w ramach tzw. kwartetu z szefami dyplomacji Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. W szczególności sekretarz stanu chce wymusić na Niemcach jasną deklarację, że w razie inwazji Nord Stream 2 będzie martwy. W tej sprawie kanclerz Olaf Scholz od wielu dni kluczy, choć we wtorek po spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem zrobił krok ku pozycji Waszyngtonu, oświadczając, że w razie wojny „wszystkie opcje będą na stole, w tym także uruchomienie gazociągu".

Gra na podział Unii

Nie jest jasne, kto wystąpił z inicjatywą spotkania Blinkena z Ławrowem. Amerykańskie źródła podtrzymują, że „ścieżka dyplomatyczna nie jest jeszcze zamknięta". Ale Biały Dom nie chce ujawnić, czy odpowie w tym tygodniu na piśmie na dwa podstawowe żądania Moskwy: aby Ukraina nigdy nie znalazła się w NATO oraz aby siły alianckie zostały wycofane z flanki wschodniej sojuszu. Takie ultimatum postawił Stanom Kreml, grożąc, że jeśli termin nie zostanie dotrzymany, Rosja podejmie „kroki wojskowo-techniczne". W ubiegłym tygodniu Ameryka jasno odrzuciła te żądania.

– Nie ma żadnej wspólnej płaszczyzny negocjacyjnej, tak stanowiska Rosji i Stanów są różne. To czyni sytuację niezwykle niebezpieczną. Jeśli nie dojdzie do porozumienia w piątek między Blinkenem i Ławrowem, trudno przewidzieć, co mogłoby jeszcze powstrzymać niekontrolowaną eskalację – mówi portalowi „Foreign Policy" ekspertka Atlantic Council Rachel Rizzo. Z kolei Daniel Fried, były ambasador USA w Warszawie, który był odpowiedzialny za politykę sankcji wobec Rosji, uważa, że można się teraz spodziewać nasilenia rosyjskiej dywersji na Ukrainie. To gra na podziały w Unii, gdzie część krajów uważa, że taka forma ataku nie uzasadniałby jeszcze nałożenia sankcji na Rosję.

Zdaniem Kijowa w ostatnim czasie Rosjanie zwielokrotnili działania wywiadowcze na Ukrainie. Rozstawili także przy granicy pociski średniego zasięgu Iskander, aby zniszczyć „kluczową infrastrukturę" dla bezpieczeństwa Ukrainy. Zdaniem Kijowa znaczna część jednostek została przesunięta ze wschodniej części Rosji „na stałe".

Wydaje się, że to jest kwestia dni. – Doszliśmy do punktu, w którym Rosja może rozpocząć inwazję na Ukrainę w każdej chwili – uważa rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki.

Zdaniem ukraińskiego ministerstwa obrony Rosjanie zgromadzili wokół Ukrainy (łącznie z marynarką wojenną i lotnictwem) do 125 tys. żołnierzy. To oznacza, że przygotowania do ataku „są prawie zakończone". W poniedziałek Moskwa rozpoczęła też rozlokowanie sił w zachodniej i południowej Białorusi. Ani w Kijowie, ani w Waszyngtonie nikt nie ma wątpliwości, że to może być część przygotowań do równoczesnego uderzenia na Ukrainę od północy, wschodu i południa. A przynajmniej element zwiększenia przez Rosję presji do wymuszenia ustępstw Zachodu. Innym elementem, który może mieć podobny cel, jest ewakuacja personelu ambasady i konsulatów Rosji w Kijowie i innych, ukraińskich miastach.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"