Libia. Może zaraz odbędą się wybory

W piątek Libijczycy mieli wreszcie wybierać prezydenta. Jeszcze poczekają.

Publikacja: 22.12.2021 18:28

Billboard w Trypolisie wzywający do głosowania w wyborach hasłem: „Twój udział to przyszłość twojego

Billboard w Trypolisie wzywający do głosowania w wyborach hasłem: „Twój udział to przyszłość twojego narodu”

Foto: AFP

Tuż przed zaplanowanymi na 24 grudnia wyborami mnożyły się apele o odłożenie głosowania, zarówno za granicą, jak i w samej Libii. Kilka dni temu nakazano nawet rozwiązanie lokalnych komisji wyborczych. Ale w środę po południu wciąż nie było oficjalnej decyzji o przeniesieniu głosowania, tylko sugestie centralnej komisji, że powinno się odbyć 30 dni później.

Nie wiadomo też było, czy kraj żyjący w chaosie od obalenia przed dekadą dyktatora Muammara Kaddafiego nie dozna kolejnego wstrząsu.

– Zawieszenie broni trwa co prawda od ponad roku, ale jest poważne ryzyko wybuchu przemocy, jeżeli wybory się w piątek odbędą, a także, jeżeli się nie odbędą – mówi „Rzeczpospolitej" Peter Millett, czołowy ekspert od spraw libijskich, były brytyjski ambasador w Trypolisie.

Od czasu buntu przeciw dyktatorowi, który wybuchł w lutym 2011 r., Libia przeżyła kilka wojen domowych, w tym z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego. Miała dwa rządy, jeden na zachodzie z siedzibą w stolicy w Trypolisie, drugi we wschodniej Cyrenajce, z centrami w Bengazi i Tobruku, wspierane politycznie i militarnie przez graczy międzynarodowych (pierwszy głównie przez Turcję, drugi głównie przez Rosję i Egipt). W marcu powstał przejściowy gabinet jedności, ale podziały nadal są silne. W Libii są też wciąż tureccy żołnierze i rosyjscy najemnicy.

Potrzeba czasu

Zdaniem Petera Milletta wybory powinny zostać przełożone przynajmniej o trzy miesiące.

– Wszyscy mówią, że chcą wyborów. Ale główni kandydaci i posłowie parlamentu są zadowoleni z władzy, którą teraz mają. Wielu by ją straciło w wyniku głosowania. Entuzjazm związany z wyborami panuje natomiast w społeczeństwie, ono ich naprawdę chce. Dlatego trzeba przedstawić plan działań prowadzących do późniejszych wyborów, które nie będą kontestowane, zjednoczą kraj, a nie go podzielą. To wymaga czasu. Na razie trudno byłoby przeprowadzić wolne i uczciwe wybory. Jest wiele uzbrojonych grup, dochodzi do zastraszania, oszustw, nie ma misji obserwatorów. Jest tyle politycznych przeszkód, że wyniki byłyby podważane – dodaje Millett.

Plan działań na rzecz rzetelnych wyborów w późniejszym terminie to zadanie dla ONZ i nowej specjalnej doradczyni sekretarza generalnego tej organizacji do spraw Libii Stephanie Williams. Amerykanka zastąpiła słowackiego dyplomatę Jána Kubiša, który kilka tygodni temu podał się do dymisji, pogłębiając kryzys z organizacją libijskich wyborów.

Kontrowersyjna trójka

Do wyborów prezydenckich zgłosiło się 98 kandydatów, w tym dwie kobiety. Niemal wszyscy znani politycy stanęli do wyścigu. Trzy kandydatury wzbudziły kontrowersje, i to te kluczowe.

Generała Chalify Haftara, dowódcy Libijskiej Armii Narodowej, wbrew nazwie niereprezentującej całego kraju, lecz wschód.

Saifa al-Islama Kaddafiego, syna dyktatora, który rządził przez 42 lata i został zabity przez buntowników.

Oraz Abd al-Hamida Dubajby, premiera obecnego rządu.

Czytaj więcej

Libia: Syn Kadafiego nie może zostać prezydentem

Dlaczego to kandydatury kontrowersyjne? – Kaddafi jest poszukiwany przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Haftar przez 18 miesięcy bombardował Trypolis, zabijając tysiące niewinnych ludzi. Dubajba, stając na czele rządu, obiecywał, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich – mówi były ambasador Wielkiej Brytanii w Libii.

Centralna Komisja Wyborcza najpierw usunęła tę trójkę z listy i 22 innych kandydatów. Potem się odwołali, a komisja nie wydała ostatecznej decyzji w ich sprawie.

Istnieje obawa, że zwycięstwo Kaddafiego juniora albo generała Haftara skończyłoby się nową dyktaturą wojskową. Nie dopuściliby do następnych wyborów za cztery lata.

Równowaga

Wraz z wyborami prezydenckimi 24 grudnia miały się odbyć i parlamentarne. Ale one już wcześniej zostały przesunięte. W październiku wspominano, że o 30 dni, czyli na koniec stycznia. Potem jednak data się rozmyła, wspominano o lutym. Teraz i luty wydaje się nierealny.

Parlament, z siedzibą w Tobruku, wybrano w 2014 r. Miał działać przez dwa lata, jego mandat wygasł, ale nie wybrano nowego. Wygasł też mandat najwyższej rady państwa, zastępującej prezydenta.

Czy jest jakieś wyjście? Zdaniem Petera Milletta Libia potrzebuje na stanowisku prezydenta technokraty, który byłby skłonny do sojuszu z prominentnymi przedstawicielami drugiej strony.

Raczej oznacza to, że prezydent z zachodu (bo mieszka tam znacznie więcej Libijczyków niż w Cyrenajce) dogadał się z VIP-em ze wschodu, powierzając mu stanowisko premiera albo ważnego ministra. – Musi być równowaga między wschodem i zachodem, i pewność, że bogactwa tego kraju są rozdzielone sprawiedliwie – mówi Millett.

7-milionowa Libia ma około 3 proc. światowych złóż ropy naftowej i 1 proc. gazu.

Tuż przed zaplanowanymi na 24 grudnia wyborami mnożyły się apele o odłożenie głosowania, zarówno za granicą, jak i w samej Libii. Kilka dni temu nakazano nawet rozwiązanie lokalnych komisji wyborczych. Ale w środę po południu wciąż nie było oficjalnej decyzji o przeniesieniu głosowania, tylko sugestie centralnej komisji, że powinno się odbyć 30 dni później.

Nie wiadomo też było, czy kraj żyjący w chaosie od obalenia przed dekadą dyktatora Muammara Kaddafiego nie dozna kolejnego wstrząsu.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami