Polska nie dostała jeszcze pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy, a już zagrożone są kolejne transfery. Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE stwierdził w czwartek, że TSUE powinien w całości oddalić zażalenie Polski i Węgier na tzw. mechanizm warunkowości.
Zawieszone transfery
Orzeczenie sądu w tej sprawie ma nastąpić wczesną wiosną 2022 r., ale jest bardzo prawdopodobne, że będzie ono zgodne z linią rzecznika. Otworzy to drogę do nałożenia sankcji finansowych na Polskę. Już w drugiej połowie 2022 r. mogłyby zostać zawieszone bieżące transfery z budżetu UE na lata 2021–2027, w którym dla Polski przewidziano 105 mld euro.
Czytaj więcej
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli poinformował, że w piątek wniesiono pozew przeciw Komisji Europejskiej w związku z niezastosowaniem rozporządzenia w sprawie warunkowości budżetu Unii.
Mechanizm warunkowości jest zupełnie nowym instrumentem ochrony interesów finansowych UE, który został zaakceptowany rok temu. Warszawa i Budapeszt były przeciwne i zaskarżyły go do TSUE, twierdząc, że jest niezgodny z unijnymi traktatami. Daje on możliwość zawieszenia transferu unijnych pieniędzy do krajów, w których stwierdzono łamanie praworządności. Musi także istnieć związek między tym faktem a interesami finansowymi UE. I to właśnie będzie musiała wykazać Komisja Europejska, gdy będzie chciała uruchomić mechanizm warunkowości przeciwko jakiemukolwiek państwu UE. Na razie wskazała na Polskę i Węgry – to do nich wysłała listy ze szczegółowymi pytaniami dotyczącymi niezależności wymiaru sprawiedliwości oraz ochrony interesów finansowych UE.
OLAF pogrąża Polskę?
Z wątpliwości podnoszonych przez Brukselę w dokumencie przekazanym Polsce wynika, że chodzi nie tylko o fundamentalne kwestie niezależności sędziów czy ostatniego wyroku TK w sprawie wyższości prawa krajowego nad unijnym. To jest bardzo ważne, bo Komisja pyta, jak w tym kontekście Polska może zagwarantować niezależne dochodzenia i bezstronne wyroki w sprawach dotyczących unijnych pieniędzy. Ale drąży dalej. Pyta, dlaczego w latach 2016–2020 tylko 33 proc. wniosków OLAF (unijnego biura antykorupcyjnego) znalazło swój finał w sądzie. OLAF bada prawidłowość wydawania unijnych pieniędzy, ale nie może występować bezpośrednio do krajowych sądów. Musi złożyć wniosek w prokuraturze i ta decyduje co dalej. W latach 2012–2018 nadała ona bieg 79 proc. spraw zgłoszonych przez OLAF, a w latach 2016–2020 tylko 33 proc. To o tyle ważna, że Polska jako jeden z niewielu krajów UE nie zgłosiła akcesu do Europejskiej Prokuratury – nowej instytucji, która ma prawo badać sprawy związane z unijnymi pieniędzmi i kierować wnioski do sądów. Bruksela musi więc mieć zaufanie do polskich prokuratorów i sędziów. Istotnym elementem, niewspomnianym w liście, może być też kwestia opisywana na łamach „Rzeczpospolitej", czyli nienadawania przez prokuraturę biegu sprawom zgłoszonym przez Najwyższą Izbę Kontroli, a też dotyczącym unijnych funduszy. O tym w ostatnich tygodniach szef NIK Marian Banaś rozmawiał z unijnymi komisarzem sprawiedliwości Didierem Reyndersem.