Od 2 września w związku z presją migracyjną z Białorusi na terenie 183 miejscowości w województwach podlaskim i lubelskim obowiązuje stan wyjątkowy. Początkowo został on wprowadzony na 30 dni, a następnie przedłużony o 60 dni. Stan nadzwyczajny wiąże się z szeregiem ograniczeń. Oznacza m.in. zawieszenie prawa do zgromadzeń na objętym nim obszarze, zakaz przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym (nie dotyczy między innymi mieszkańców) oraz ograniczenie dostępu do informacji publicznej dotyczącej czynności prowadzonych na obszarze objętym stanem wyjątkowym w związku z ochroną granicy państwowej oraz zapobieganiem i przeciwdziałaniem nielegalnej migracji.
- Rząd nie myśli w tej chwili o przedłużeniu stanu wyjątkowego, raczej o pewnym uporządkowaniu dostępu mediów do granicy i obszaru przygranicznego. Gdy będzie kończył się stan wyjątkowy, poznamy szczegóły - zapowiedział w Sejmie wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Czytaj więcej
Wiceszef MSWiA Błażej Poboży zapowiedział, że wraz z końcem obowiązującego stanu wyjątkowego na granicę będą mogli wrócić dziennikarze. Projekt zakłada wydawanie akredytacji.
Szef klubu PiS zapowiedział, że dostęp będą mieli prawdopodobnie przedstawiciele ogólnopolskich stacji telewizyjnych, a nie lokalne.
Dziennikarze zwrócili uwagę, że obecni na Białorusi dziennikarze zagranicznych stacji zaczynają powielać narrację rządu Łukaszenki. - To jeden z powodów, dla którego byłym ostrożny. - U nas też są stacje, które będą powielać propagandę Łukaszenki, ale myślę, że niezbędne jest dopuszczenie części dziennikarzy. Nie chodzi o to, aby robić wielkie zbiegowisko, tylko przedstawicieli.