Sąd Apelacyjny w Amsterdamie zdecydował, że kolekcja eksponatów z muzeów krymskich, która utknęła w Holandii w 2014 roku, powinna zostać przekazana państwu ukraińskiemu. Sąd stwierdził we wtorek, że eksponaty „są częścią dziedzictwa kulturalnego Ukrainy, istniejącej jako niepodległe państwo od 1991 roku".
Chodzi o kolekcję, którą w mediach na całym świecie okrzyknięto „złotem Scytów". To ludy koczownicze, które żyły w VIII–IV wieku p.n.e. i zamieszkiwały m.in. północne wybrzeża Morza Czarnego i Morza Kaspijskiego. Ponad 2 tys. przedmiotów ze złota, brązu, drewna oraz ceramiki trafiło do Holandii w lutym 2014 roku z czterech krymskich muzeów oraz kijowskiego Muzeum Historycznych Kosztowności Ukrainy. „Złoto Scytów" pojawiło się w Europie na wystawie „Krym: Złoto i tajemnice Morza Czarnego" w uniwersyteckim muzeum archeologicznym Allarda Piersona w Amsterdamie. Gdy kilka miesięcy później wystawa się zakończyła, na Krymie powiewały już rosyjskie flagi. Kijowskie eksponaty wróciły, a krymskie trafiły do magazynu amsterdamskiego muzeum i utknęły w sądowych bataliach.
Rozkradają Krym
Zarówno dla Kijowa, jak i dla Moskwy sprawa jest warta więcej niż złoto. Pierwszy proces Ukraina wygrała w 2016 roku, ale muzea anektowanego Krymu złożyły apelację.
– Zawsze odbieramy swoje. Najpierw odzyskamy „złoto Scytów", a następnie Krym – komentował wtorkowy wyrok prezydent Wołodymyr Zełenski. W sprawę jeszcze za rządów Petra Poroszenki zaangażowano ukraińską dyplomację oraz ministerstwa kultury i sprawiedliwości.
– To oznacza, że zarówno holenderskie, jak i międzynarodowe prawo jest po stronie państwa ukraińskiego. Eksponaty nie mogły trafić na okupowany Krym, bo widzimy, jak Federacja Rosyjska wywozi stamtąd najcenniejsze rzeczy do Moskwy czy do petersburskiego Ermitażu. To przypomina czasy, gdy kolonizator pragnął wydusić z okupowanego terytorium wszystko, co tylko się da, bo wiedział, że okupuje ten teren tymczasowo – mówi „Rzeczpospolitej" pochodząca z Krymu Emine Dżaparowa, obecnie pierwsza wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy. – Rosjanie pewnie będą chcieli wydłużyć ten proces, składając odwołanie poprzez swoje marionetki w dyrekcji muzeów krymskich. Jesteśmy gotowi na każdy scenariusz, ale nie oczekujemy, że holenderski sąd zmieni zdanie – dodaje.