Tym samym Islandia stała się pierwszym europejskim krajem, w którym kobiety stanowią ponad połowę wszystkich parlamentarzystów. Koalicja rządząca z premier Katrin Jakobsdottir zdobyła również wystarczającą liczbę głosów, aby pozostać u władzy.

Przed wyborami trzy partie wchodzące w skład rządzącej koalicji  -  Zieloni-Lewica premier Kakobsdottir, konserwatywna Partia Niepodległości Bjarniego Benediktssona i Partia Postępu Sigurura Ingi Johannssona, zapowiedziały, że jeśli uda im się utrzymać większość, po wyborach przystąpią do negocjacji. Nie wiadomo jednak, czy koalicja przetrwa.

Partia premier Jakobsdottir straciła 3 z 11 mandatów, zaś najliczniej reprezentowaną partią  pozostaje Partia Niepodległości, która utrzymała swoich 16 mandatów.

Najwięcej zyskała centroprawicowa Partia Postępu, która zwiększyła stan posiadania z 8 do 13 mandatów, stając się drugą co do wielkości partią w islandzkim parlamencie.