Dwa miesiące temu Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie poinformowała na konferencji prasowej, że zakwestionowała faktury wystawione przez Zarząd Główny ZPL i podpisane przez prezesa związku. Było ich ok. 120, z lat 2014–2016. Proceder miał polegać na pobieraniu pieniędzy na znacznie większą liczbę egzemplarzy „Naszej Gazety", niż jej się faktycznie ukazywało. Drukarnia w Białymstoku drukowała po tysiąc egzemplarzy, a niektóre przedstawiane fundacji dokumenty mówiły o czterech tysiącach. Niezgodnie z umową ZPL wykorzystał, jak twierdzi prezes Fundacji Mikołaj Falkowski, ponad 127 tys. zł, licząc wraz z odsetkami.
Prezes ZPL Michał Mackiewicz (prokuratura warszawska przedstawia go jako Michała M., ale w on sam w środowej rozmowie telefonicznej z „Rzeczpospolitą" zgodził się na przedstawienie nazwiska i swojego wizerunku) uważa, że jest niewinny.
Na portalu ZPL na początku czerwca oskarżył Falkowskiego, że był wykonawcą intrygi mającej na celu odsunięcie go od władzy w związku. Pisał o szantażu, któremu miał być poddawany już półtora roku temu.
W trybie niejawnym
Faktycznie sprawa zaczęła się już na początku 2017 r., ale była utajniona. Dlaczego? Jak mi tłumaczy prokuratura, zastosowanie trybu niejawnego „wynikało ze specyfikacji materii, której postępowanie to dotyczyło, w szczególności zagadnień związanych z polityką międzynarodową i działalności przedstawicieli organizacji polskich na Litwie".