Rz: Czy był pan zaskoczony, gdy usłyszał z ust liberała Donalda Tuska, że trzeba przymusowo kastrować chemicznie pedofilów?
Paweł Śpiewak: Nie. Tusk ma wyśmienite wyczucie oczekiwań społecznych. Nie pamiętam, żeby lider PO kiedykolwiek zajmował się problemem kastracji. Ale doskonale rozumie, że polskie społeczeństwo, gdy dowiaduje się o straszliwym zboczeńcu, który niszczył swoją rodzinę, oczekuje odstraszającej kary. Chciałbym wierzyć, że premierowi nie chodziło wyłącznie o PR. Że to jest najskuteczniejsze rozwiązanie tego problemu.
Podejrzewa pan premiera o wyrachowanie?
Rano pojawia się wiadomość o straszliwym zboczeńcu, a wieczorem premier mówi, że trzeba go wykastrować, a ponadto, że to nie człowiek. To oczywiste, że obywatele w takich sytuacjach oczekują skuteczności państwa. Ale czy premierowi wypada tak działać? Nie wiem. Nie lubię tego ostrego, pełnego jadu i mściwości języka, który PiS wprowadziło do debaty publicznej. To oni przedkładali surowe kary nad skuteczność wymiaru sprawiedliwości i mechanizmy wychowawcze. Odnoszę wrażenie, że PO zamienia się czasem językiem z PiS.
Z czego to wynika?