– Pitera mnie męczy. Pyta o coraz to inne sprawy, a ja się głowię, co jej mogę podać – zwierzył się jeden z prokuratorów swojemu koledze po fachu. Podobne wątpliwości mają też inni śledczy bombardowani pismami od pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją Julii Pitery. Problem poruszyli na początku września na spotkaniu z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim.
Miała to być zwykła narada szefa resortu z prokuratorami okręgowymi. – Ale koledzy zaczęli pytać ministra, co zrobić z Julią Piterą, która prosi o informacje dotyczące śledztw – mówi „Rz” uczestnik spotkania.
Chodzi o to, że Pitera jest ministrem bez teki, nie pracuje też w resorcie sprawiedliwości. A zgodnie z prawem prokurator osobom trzecim może udzielać szczegółowych informacji tylko w wyjątkowych przypadkach.– Padło pytanie, jak reagować – zdradza nasz rozmówca.
Ćwiąkalski poradził swoim podwładnym, by pisma pani minister traktowali z „należytą powagą”. – Mamy odpowiadać grzecznie i ogólnikowo, nie podając szczegółów śledztw, czyli tak jak w przypadku dziennikarzy – opowiada informator „Rz”.
Tadeusz Marek, prokurator okręgowy z Białegostoku, pytany o wytyczne dotyczące pism od Julii Pitery, mówi krótko: – Była to wewnętrzna narada, nie czuję się upoważniony do przekazywania informacji.