Platforma Obywatelska tylko w tym roku dostanie z budżetu państwa prawie 38 mln złotych na działalność statutową. Ale apetyty też ma spore – chciałaby w przyszłorocznych wyborach do europarlamentu podwoić liczbę obecnych mandatów (ma 15 deputowanych).
Na ich wypromowanie wydała w 2004 roku przeszło3 mln 600 tys. złotych. Ile zamierza wydać teraz?
– Jest za wcześnie, żeby o tym mówić – wymiguje się Waldy Dzikowski, wiceprzewodniczący partii. Nie kryje jednak, że Platformie zależy na dobrym wyniku. – Będzie to przecież pierwszy wyborczy test od 2007 roku – mówi.
Jedno jest pewne: partie nie mogą szastać pieniędzmi, bo koszty kampanii do europarlamentu nie podlegają refundacji. Komitety dostają jedynie skromną rekompensatę za każdy zdobyty mandat. Pięć lat temu było to około 116 tys. złotych.
Koalicja SLD i Unii Pracy na promocję swoich kandydatów wydała wtedy aż 8,2 mln złotych, a zdobyła zaledwie pięć mandatów w PE. Była to najdroższa kampania 2004 roku – jeden mandat kosztował tę koalicję 1 mln 600 tys. złotych. Dlatego teraz ma być oszczędniej.