Wniosek o odwołanie Olejniczaka złożył Grzegorz Napieralski. Dziesięciu członków zarządu opowiedziało się za tym, by to szef SLD był także szefem klubu. Przeciw było dziewięciu. – Grzesiek powiedział, że już kilka miesięcy temu wyciągnął do Wojtka rękę i miał wolę współpracy, ale okazało się, że rozbieżności są zbyt duże –mówi jeden z polityków Sojuszu.
Decyzję zarządu musi jeszcze przegłosować klub. – Sprawa jest przesądzona, Napieralski zostanie szefem klubu – mówi członek zarządu SLD, który głosował przeciw zmianie na tym stanowisku. – Uważam jednak, że to nieszczęśliwe rozwiązanie. Przewodniczący partii i tak ma nieograniczone możliwości wpływania na decyzje klubu parlamentarnego. W tej sytuacji wszyscy uznają, że decyzja Napieralskiego była podyktowana tylko osobistymi porachunkami z Olejniczakiem.
[wyimek]To potwierdzenie decyzji kongresu, który wyłonił nowe władze partii - Grzegorz Napieralski, szef SLD[/wyimek]
Dyskusja na posiedzeniu zarządu była burzliwa. – Olejniczak tłumaczył się z wypowiedzi o ustawach zdrowotnych – mówi polityk z frakcji Napieralskiego. Poszło też o stanowisko w sprawie emerytur pomostowych i udział w konferencji „Otwartej Polski”, na którą przyjechali do Krakowa Olejniczak i Ryszard Kalisz.
Zarząd najpierw doszedł do wniosku, że trzeba poprawić komunikację między liderami. Nieoczekiwanie na koniec zebrania padł wniosek o odwołanie Olejniczaka uzasadniony argumentami, że w partii nie może być dwuwładzy. I został przegłosowany. – Nie jestem przeciwny łączeniu stanowiska szefa partii i klubu – mówi polityk z frakcji Olejniczaka. – Ale chcę wiedzieć, z kim będzie współpracował Napieralski, gdy zdobędzie tę funkcję. Uważam też, że w sytuacji, gdy partia ma zaledwie kilka procent poparcia, wysyłanie negatywnych sygnałów – a tak zostanie ocenione odwołanie Olejniczaka – jest ogromnym błędem.