W czwartek posłowie uchwalili zmianę prawa wyborczego. Dzięki niej będzie można przeprowadzić czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego w ciągu dwóch dni. Wyborcy będą mogli pójść do urn nie tylko w niedzielę (7 czerwca), ale i w sobotę (6 czerwca). Posłowie liczą, że zwiększy to frekwencję.
Okazuje się jednak, że zmiana prawa wyborczego korzystna dla obywateli rodzi poważny kłopot dla odpowiedzialnego za organizację głosowania Krajowego Biura Wyborczego. W jego budżecie brakuje bowiem pieniędzy na pokrycie kosztów głosowania dłuższego niż jednodniowe. Czy może to zagrozić dwudniowym wyborom?
– Oczywiście, że nie. To jasne, że wybory muszą się odbyć – mówi minister Kazimierz Czaplicki, szef KBW. Przyznaje jednak, że zmiana przepisów rodzi komplikacje finansowe. – Ale tak naprawdę nie jest to mój problem, ale raczej ministra finansów. Bo jeśli uchwalone przepisy wejdą w życie, to mimo oszczędności będzie musiał znaleźć środki na wybory.
Ile pieniędzy brakuje? Wicepremier Waldemar Pawlak, który ostro krytykuje zmianę przepisów w dobie kryzysu, mówi nawet o 50 mln zł. Według informacji KBW aż tak źle nie jest. Na organizację czerwcowych wyborów biuro ma przygotowane ok. 80 mln zł. Tyle mniej więcej kosztuje głosowanie jednodniowe. Czaplicki szacuje, że drugi dzień wyborów to konieczność znalezienia dodatkowo co najmniej 20 mln zł.
– Najwięcej pieniędzy pochłoną diety członków obwodowych komisji wyborczych – ok. 20 mln zł. Reszta to koszt ochrony lokali wyborczych w nocy z soboty na niedzielę – informuje Lech Gajzler z Zespołu Prawnego i Organizacji Wyborów KBW.