Komisja śledcza badająca okoliczności śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy przesłuchała wczoraj pierwszego z 11 oficerów ABW zaangażowanych w sprawę. Zeznania nie przyniosły przełomu, ale przejdą do historii komisji śledczych. Po raz pierwszy posłowie na jawnym posiedzeniu przesłuchali świadka, którego wszystkie dane muszą pozostać tajne.
– Zdecydowaliśmy się na ten precedens, bo zależało nam, by zeznania oficerów ABW były jawne. Przepisy przewidują jednak, że ze względu na charakter ich pracy ich dane nie mogą być upublicznione. Wszystko to doprowadziło nas do tego miejsca – tłumaczy przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (SLD).
Wczorajsze przesłuchanie nie odbyło się w Sejmie, ale w Sądzie Najwyższym, bo tam są sale przystosowane do przeprowadzania rozpraw z udziałem świadków koronnych.
Specjaliści z ABW musieli zadbać o zabezpieczenia, które uniemożliwiają ewentualne rozpoznanie świadka. Chodzi np. o to, by nikt nie mógł się podpiąć do urządzeń elektronicznych.
Na przesłuchanie świadka dowieźli inni oficerowie ABW i wprowadzili do sądu tylnym wejściem. Podobnie go wyprowadzili po przesłuchaniu. Podczas samego składania zeznań siedział w sali sąsiadującej z tą, w której byli posłowie. Gdzie dokładnie? – Tuż za naszymi plecami – tłumaczył Kalisz, dodając, że więcej nie może zdradzić.