– Jesteśmy zdezorientowane. Premier sam zaczął rozmowę od tego, że jest za 50-proc. parytetem – mówi „Rz” Anna Karaszewska, przedstawicielka Kongresu Kobiet, która w ubiegłym tygodniu spotkała się z premierem.

– Każdy słyszy to, co chce słyszeć – powiedziała o uczestniczkach spotkania Radziszewska i dodała, że dobrą jakość prac parlamentarnych zapewni nie parytet, lecz wybór najlepszych kandydatów.

Zdaniem prof. Magdaleny Środy brak poparcia Tuska dla ustawy o parytetach to polityczny chwyt. – Chce pokazać, że tylko PO jest partią przyjazną dla kobiet, dlatego wprowadziłby parytet w partii, ale nie ustawowo – mówi „Rz” prof. Środa.

Przeciwniczki ustawowego uregulowania obecności kobiet na listach cieszy deklaracja Radziszewskiej.

– To kobieta, która jest też politykiem. Realnie ocenia sytuację – uważa Bogusława Radziwon, jedna z sygnatariuszek listu otwartego w sprawie parytetu. Jej zdaniem Kongres Kobiet zbyt szybko ogłosił zwycięstwo: – Parytet to populizm, który odwraca uwagę od prawdziwych problemów kobiet. Potrzebna jest poważna dyskusja, bo sondaże pokazują, że parytet nie ma poparcia większości Polaków.