Według danych Kancelarii Sejmu dziś działa 31 podkomisji stałych i 121 podkomisji nadzwyczajnych – powoływanych do konkretnych projektów ustaw, najczęściej rozpatrzenia rządowych projektów. Pracuje w nich 454 posłów. Posiedzenia podkomisji (inaczej niż komisji, które są stenogramowane i dostępne na stronach internetowych Sejmu) nagrywa się na dyktafon, ale nikt nie protokołuje ich przebiegu. Kasety trafiają potem do archiwum w Bibliotece Sejmowej, gdzie mogą o nie poprosić dziennikarze.
– Stenogramy z posiedzeń podkomisji powinny być jawne i dostępne dla każdego w Biuletynie Informacji Publicznej. Bo to w nich tak naprawdę tworzy się prawo i to tam dochodzi do patologii – mówi „Rz” Julia Pitera.
Minister ds. walki z korupcją wysłała wniosek do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny o wprowadzenie takich zmian. Zdaniem Pitery to będzie ważny krok ku przejrzystości działań publicznych. – Ma też walor antykorupcyjny i może skutecznie ograniczyć nielegalny lobbing – dodaje minister.
– Rzeczywiście, to w podkomisjach decyduje się o kształcie ustaw, komisje opiniują tylko prace kolegów z podkomisji. Zazwyczaj jest to formalność – przyznaje poseł PO Tadeusz Arkit, który niedawno przewodniczył trzem podkomisjom. – Bywa, że podkomisje są oblegane przez osoby z zewnątrz zainteresowane zmianami w prawie, są to np. przedstawiciele firm, izb gospodarczych. Nie zawsze wiemy, kto co reprezentuje i dlaczego tu przyszedł. Zupełnie nie ma takiego zainteresowania w komisjach – mówi poseł PO.
Jeden z proszących o anonimowość posłów PO opowiada: – Zobaczyliśmy kiedyś na liście gości ważnej podkomisji osobę przedstawiającą się jako „doradca Platformy”, ale nikt takiej osoby nie znał ani jej nie rekomendował. Po rozpoczęciu posiedzenia jeden z posłów poprosił tę osobę o ujawnienie się. Ale nikt nie wstał, bo nazwisko było oczywiście fałszywe.