Reklama

Czekając na upadek sudańskiego dyktatora

Mieszkający w Polsce Sudańczycy wspierali podczas wiecu w Warszawie antyrządowe protesty w swoim kraju. W Sudanie w sobotę w protestach uczestniczyły dziesiątki tysięcy Sudańczyków.

Publikacja: 07.04.2019 07:43

Czekając na upadek sudańskiego dyktatora

Foto: Fotorzepa/Jerzy Haszczyński

Bunt w Sudanie przeciwko rządzącemu od trzech dekad dyktatorowi Omarowi Baszirowi zaczął się w grudniu, wywołały go podwyżki cen chleba i problemy z paliwem. Szybko jednak przerodził się w demonstracje polityczne pod hasłem „Naród chce zmiany reżimu”, znanym z rewolucji arabskich sprzed ośmiu lat.

Wiece poparcia dla, jak to nazywają, „powstania”, zorganizowali w sobotę Sudańczycy mieszkający za granicą. W Warszawie na placu Zamkowym zebrało się około 30 Sudańczyków (ze stu żyjących w Polsce). Domagali się „pokojowego ustąpienia” Omara Baszira i uwolnienia wszystkich zatrzymanych w Sudanie od początku protestów (jest ich kilka tysięcy). Organizacje praw człowieka mówią o co najmniej 60 zabitych.

Polscy Sudańczycy, wykształceni i dobrze mówiący po polsku, oglądali na smartfonach zdjęcia i filmiki z protestów w Chartumie. Niektórzy optymistycznie zakładali, że to ostatni dzień reżimu, bo na ulice wyszło „milion ludzi”. Zachodnie agencje wspominały o „dziesiątkach tysięcy”. Wyszli protestować mimo wprowadzonego przez Baszira stanu wyjątkowego.

- Reżim padnie, jak nie dziś, to później, nie ma już nic do zaproponowania – mówił mi Mahmud at-Tajeb, profesor archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Po raz pierwszy oficjalnie zaapelował do Baszira o ustąpienie i wezwał do udziału w protestach przywódca najsilniejszej, religijnej partii Umma, Sadik al-Mahdi. Był ostatnim premierem przed dyktaturą Baszira (1986–1989). Sadik al-Mahdi jest prawnukiem przywódcy powstania przeciwko Egipcjanom i Brytyjczykom z końca XIX wieku, znanego z „W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza.

Reklama
Reklama

- Do tej pory Sadik al-Mahdi nie zajmował jasnego stanowiska, wahał się, kluczył – powiedział mi mieszkający od 40 lat w Polsce Abdelrahman Abbas, z wykształcenia lekarz, teraz na emeryturze.

Jednoznaczne przyłączenie się do buntu przywódcy Ummy wzmacnia go. Przeciwnicy reżimu nadzieje wiążą też z częścią dowódców wojskowych, którzy podobno prowadzą rozmowy z buntownikami. Wielotysięczny wiec w Chartumie odbył się, jak podał redagowany w Europie portal „Sudan Tribune”, przed siedzibą sztabu sudańskich sił zbrojnych.

W sobotę wieczorem niektórzy opozycjoniści przewidywali, że Baszir zaraz ustąpi i wyemigruje do Egiptu. W zeszłym roku gościnę i gwarancję bezpieczeństwa w zamian za ustąpienie oferowali mu Saudyjczycy i Emiratczycy. Ale odmówił.

Dyktator jest od dziesięciu lat bezskutecznie poszukiwany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze za zbrodnie wojenne w prowincji Darfur. Bezkarnie odwiedzał Rosję, Syrię, Katar, a nawet RPA. Prowadzi sprytną grę w regionie, dzięki czemu nikt nie był do tej pory zainteresowany jego upadkiem. Balansuje między stronami konfliktu wewnątrz świata muzułmańskiego – Arabią Saudyjską i jej sojusznikami oraz Katarem wspieranym przez Turcję i Iran. Wysłał wojska na prowadzoną przez Saudyjczyków wojnę przeciwko proirańskim rebeliantom w Jemenie. Ale nie przyłączył się do narzuconej przez tych samych Saudyjczyków izolacji Kataru.

 

Polityka
„Tydzień bez aborcji” na Białorusi. Kraj przeżywa katastrofę demograficzną
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Polityka
UE odroczyła decyzję w sprawie wykorzystania rosyjskich aktywów
Polityka
Dziennikarskie śledztwo „Rosyjskie sekrety”. Jak Rosja chroni swoje okręty atomowe
Polityka
Donald Trump kazał wyburzyć część Białego Domu. Ciężki sprzęt już pracuje
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Polityka
Sondaż: Trump to „potencjalnie niebezpieczny dyktator”? Wiemy, co uważają Amerykanie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Reklama
Reklama