– Składam pozew przeciwko politykom Solidarnej Polski, którzy w odniesieniu do mojej osoby mówili o „ubeckich metodach prosto z szafy Lesiaka" – zapowiada w rozmowie z „Rz" Ilona Klejnowska z biura prasowego PiS.
To dalszy ciąg sprawy, którą opisał „Wprost". Zdaniem tygodnika „piękna i przebiegła" Ilona Klejnowska „omotała" Mariusza Łuszczka, byłego już pracownika Solidarnej Polski, by wydobywać od niego informacje. Zdaniem Klejnowskiej artykuł zainspirowali politycy partii Zbigniewa Ziobry.
Historia z nutą erotyki
To nie pierwszy raz, gdy polska prawica brnie w aferach o charakterze obyczajowym. I nie pierwszy raz, gdy gubi się w rozgrywaniu tych spraw w mediach.
Ilona Klejnowska była dotąd określana mianem „aniołka prezesa". Określenie przylgnęło do niej przed wyborami w 2011 roku, gdy z innymi młodymi działaczkami wystąpiła na plakatach wyborczych PiS. Nowy pseudonim wymyślił „Wprost". Nazwał ją „Matą Hari Kaczyńskiego". Artykuł przekonywał, że w Sejmie rozegrała się „historia z pikantnymi wątkami i nutą erotyki".
Tygodnik podał fragmenty internetowej korespondencji Klejnowskiej z Łuszczkiem. Wynikało z niej, że oprócz przekazywania informacji dotyczących m.in. potencjalnych transferów politycznych komplementował też jej „sukieneczkę, nogi i uśmiech".