Problemy z seksem na prawicy

Afery obyczajowe są dla konserwatystów szczególnie trudne. I często źle rozgrywają je w mediach.

Aktualizacja: 09.03.2013 12:15 Publikacja: 09.03.2013 08:00

– Składam pozew przeciwko politykom Solidarnej Polski, którzy w odniesieniu do mojej osoby mówili o „ubeckich metodach prosto z szafy Lesiaka" – zapowiada w rozmowie z „Rz" Ilona Klejnowska z biura prasowego PiS.

To dalszy ciąg sprawy, którą opisał „Wprost". Zdaniem tygodnika „piękna i przebiegła" Ilona Klejnowska „omotała" Mariusza Łuszczka, byłego już pracownika Solidarnej Polski, by wydobywać od niego informacje. Zdaniem Klejnowskiej artykuł zainspirowali politycy partii Zbigniewa Ziobry.

Historia z nutą erotyki

To nie pierwszy raz, gdy polska prawica brnie w aferach o charakterze obyczajowym. I nie pierwszy raz, gdy gubi się w rozgrywaniu tych spraw w mediach.

Ilona Klejnowska była dotąd określana mianem „aniołka prezesa". Określenie przylgnęło do niej przed wyborami w 2011 roku, gdy z innymi młodymi działaczkami wystąpiła na plakatach wyborczych PiS. Nowy pseudonim wymyślił „Wprost". Nazwał ją „Matą Hari Kaczyńskiego". Artykuł przekonywał, że w Sejmie rozegrała się „historia z pikantnymi wątkami i nutą erotyki".

Tygodnik podał fragmenty internetowej korespondencji Klejnowskiej z Łuszczkiem. Wynikało z niej, że oprócz przekazywania informacji dotyczących m.in. potencjalnych transferów politycznych komplementował też jej „sukieneczkę, nogi i uśmiech".

Zdaniem Klejnowskiej umieszczenie w tekście wątków erotycznych było nadużyciem. – To była zwykła znajomość. Podobne układy łączyły mnie z pracownikami klubów PO, a nawet SLD – wyjaśnia.

O zainspirowanie artykułu oskarża polityków Solidarnej Polski. – Celem miało być odwrócenie uwagi od problemów Jacka Kurskiego, który przeżywa ostatnio kłopoty wizerunkowe z powodu rzekomego romansu – wyjaśnia.

Artykuł o perypetiach uczuciowych Kurskiego chciał opublikować w styczniu tygodnik „Nie". Publikację zablokował adwokat europosła. Przyniosło to efekt odwrotny od zamierzonego. O sprawie napisały największe portale i trafiła ona na pierwszą stronę tabloidu „Fakt".

Szkolny błąd Kurskiego

Sprawy Klejnowskiej i Kurskiego świadczą o tym, że kłopoty natury obyczajowej są dla polityków prawicy wyjątkowo bolesne. – Wyznając konserwatywne poglądy dotyczące m.in. wartości rodziny, sami siebie rysują w dziewiczych barwach. Gdy okazuje się, że dziewicami nie są, mają duży problem – tłumaczy były premier Józef Oleksy z SLD.

Specjalista od marketingu politycznego dr Norbert Maliszewski dodaje, że nie potrafią rozgrywać tych spraw w mediach. – Zarządzanie kryzysowe zawodzi, bo w ich przypadku emocje biorą górę nad rozumem – przekonuje.

Jego zdaniem politycy PiS niepotrzebnie eskalowali niewygodną dla siebie sprawę Klejnowskiej, zamiast ją uciszyć. Gdy rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki napisał w oświadczeniu do mediów o „metodach rodem z szafy Lesiaka", rzecznik PiS Adam Hofman ostro zaatakował prezesa partii Zbigniewa Ziobrę: – Miał być delfinem, chciał być rekinem, a został leszczem.

U polityków prawicy problemami są nawet pogłoski o romansach

Zdaniem specjalisty od wizerunku politycznego dr. Wojciecha Jabłońskiego błędy popełnił też europoseł Kurski. Jego zdaniem powinien jednoznacznie, „z otwartą przyłbicą" wyjaśnić sprawę.

– Trudno uwierzyć, że taki szkolny błąd popełnił człowiek ogłoszony swego czasu przez media mistrzem public relations – tłumaczy.

Premier się rozwodzi

Problemy w zarządzaniu kryzysowym nie są jednak w przypadku ludzi prawicy niczym nowym. Najbardziej znanym przykładem są kłopoty byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który w styczniu 2009 roku ogłosił, że rozstaje się z żoną.

Choć próbował otwarcie opowiedzieć o zmianach w swoim życiu, zgubiły go entuzjastyczne wypowiedzi o nowej narzeczonej, w których trudno było dopatrzyć się skruchy z powodu rozwodu. W dodatku tabloidy odkryły, że niedługo wcześniej zamieszczał na blogu wpisy, w których pisał o miłości do żony i obiecywał, że w Londynie nie ma zamiaru „zapuścić korzeni".

Skutkiem była seria kłopotliwych dla byłego premiera publikacji w tabloidach. W jednej z nich pewien duchowny przestrzegał Marcinkiewicza, że po rozstaniu z żoną nie będzie mógł „chodzić do spowiedzi, przyjmować komunii świętej ani nawet zostać pochowanym w święconej ziemi". Rozwód odradzali mu sąsiedzi z kamienicy w Gorzowie Wielkopolskim, matka i oczywiście żona. – To nasza osobista tragedia – mówiła na łamach „Super Expressu".

Kilka miesięcy później udzielenia informacji o szczegółach swojej sprawy rozwodowej odmówił tabloidom poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. W efekcie, podobnie jak w przypadku Marcinkiewicza, dziennikarze zadzwonili do żony polityka. – Dla mnie i dla Gienka co innego było najważniejsze. U niego liczyły się, niestety, tylko polityka i występy w telewizji – żaliła się.

Pomny doświadczeń swoich kolegów z parlamentu, inną drogą postanowił iść młody poseł PiS Mariusz Antoni Kamiński. Gdy pod koniec lutego ogłosił, że się rozwodzi, od razu dodał, że to dla niego trudna decyzja, a cały majątek zostawia żonie.

Ta strategia okazałaby się skuteczna, gdyby nie to, że jego nazwisko pojawiło się w kontekście afery „Maty Hari Kaczyńskiego". „Wprost" napisał, że to jemu miała przekazywać informacje pozyskane od Łuszczka, co spowodowało lawinę plotek.

Kłopotliwe romanse

W przypadku polityków prawicy problemami wizerunkowymi kończą się jednak nie tylko rozwody, ale również romanse, a nawet pogłoski na ich temat.

Zbigniew Ziobro latami ukrywał swój związek z byłą dziennikarką Patrycją Kotecką (obecnie są już małżeństwem). Efektem było polowanie paparazzi, którzy za punkt honoru stawiali sobie sfotografowanie pary razem.

Jarosławowi Kaczyńskiemu i Jolancie Szczypińskiej, którzy zdaniem tabloidów mieli romans za czasów rządów PiS, też nie do końca udało się rozwiać wątpliwości. Choć prezes zapewniał publicznie, że „stan kawalerski jest zacny i Bogu miły", a posłanka jest jedynie jego przyjaciółką, jej wypowiedzi były już utrzymane w innym tonie. Zwiększało to tylko zainteresowanie mediów.

Zdaniem Norberta Maliszewskiego największą pokusą, przed jaką stają politycy konserwatywni, jest próba dowiedzenia, że jest się bardziej przywiązanym do wartości niż polityczny konkurent.

– Bycie przykładnym mężem i ojcem to argument ważny dla osób o poglądach prawicowych. Takie sprawy są więc często wyciągane przez przeciwników, by udowodnić, że konkurent uprawia hipokryzję – tłumaczy.

Najlepszym przykładem jest spór z 2008 roku z udziałem Ludwika Dorna i zmarłego w katastrofie smoleńskiej Przemysława Gosiewskiego. Sprawa zaczęła się od wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Powiedział, że Dorn łamie reguły, wnioskując o zmniejszenie alimentów na rzecz dzieci z poprzedniego małżeństwa.

Po stronie prezesa stanął Przemysław Gosiewski, jednak szybko się okazało, że sam nie jest przykładnym mężem i ojcem. – Coś we mnie pękło. Dłużej nie mogłam znieść tej hipokryzji – powiedziała „Super Expressowi" jego była żona Małgorzata Gosiewska, obecnie posłanka PiS. Zarzuciła mu, że nie interesuje się synem z pierwszego małżeństwa. Oświadczenie do mediów wysłała też żona Dorna.

Józef Oleksy mówi, że na ostatnie afery obyczajowe na prawicy patrzy z zaniepokojeniem. Jego zdaniem prawdziwy wysyp spraw tego typu jest jednak dopiero przed nami. – Na razie to tylko incydenty. Nasilenie nadchodzi zazwyczaj przed wyborami – prognozuje.

Polityka
Przed wielką majówką: Trzaskowski kontratakuje, debaty „grają” w kampanii jak nigdy wcześniej, podsumowanie 1000-lecia koronacji
Polityka
Sondaż: Kto wypadł najlepiej w debacie „Super Expressu”?
Polityka
Jacek Nizinkiewicz: Sondaż pokazuje, że debatę wygrał Trzaskowski. Kandydat KO nie może ignorować lewicy
Polityka
Podcast „Rzecz w tym”: Szczyt Trójmorza: Geopolityka cierpi w czasie kampanii wyborczej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Ile mieszkań ma Karol Nawrocki? Kandydat PiS twierdził, że jedno, dokumenty temu przeczą
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne