Nowak: patriota nie odda Polski w ręce Kaczyńskiego i Macierewicza

Nie mam ambicji zostać następcą Donalda Tuska. Nie ubiegam się i nie będę się ubiegał o żadne istotne miejsce w PO. Grzegorz Schetyna, jak i Jarosław Gowin dawali wielokrotnie do zrozumienia, że myślą o przywództwie w PO. W takiej sytuacji powinni wystartować. To oczyści atmosferę - powiedział Sławomir Nowak.

Publikacja: 02.05.2013 02:01

Nigdy żadnemu biznesmenowi nie pomagałem zdobywać państwowych zleceń – mówi Sławomir Nowak

Nigdy żadnemu biznesmenowi nie pomagałem zdobywać państwowych zleceń – mówi Sławomir Nowak

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

Panie ministrze, czy po publikacji tygodnika „Wprost" o „układzie ministra Nowaka z biznesmenami zarabiającymi na państwie" odda się pan do dyspozycji Donalda Tuska?

Sławomir Nowak, Minister Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej:

Moje oświadczenie będące błyskawiczną odpowiedzią na artykuł tygodnika jest jednoznaczne i nie pozostawia wątpliwości co myślę o tezach z tego artykułu. Właśnie dlatego kieruję sprawę do sądu, bo uważam, że naruszone zostało moje dobre imię. Reprezentować mnie będzie skuteczny w sprawach o naruszenie dóbr osobistych, mecenas Roman Giertych. Gdybym oddał się do dyspozycji Premiera to tak, jakbym się przyznał do winy. Poza tym Premier w każdej chwili może zdecydować o losie dowolnego ministra.

Z premierem również wymienia się pan zegarkami?

Nie. Nie żartujmy. Powtórzę raz jeszcze: wymieniłem się zegarkiem z moim wieloletnim kolegą, który nie ma nic wspólnego z rządowymi zleceniami. Nigdy z nikim innym nie wymieniłem się zegarkiem. Zresztą o czym my rozmawiamy? To śmieszne, że muszę się z tego tłumaczyć. Nomen omen, to znak czasu: za czasów PiS minister transportu musiał się tłumaczyć z zastoju inwestycyjnego, dziś zaś najważniejszy zarzut do ministra transportu jest taki, że jednym z zegarków wymienił się z kolegą. Panta rhei.

Wymiana zegarkami z biznesmenami to forma prezentów za przetargi? Wymienia się pan również innymi dobrami materialnymi, co pozwala nie wpisać ich do rejestru korzyści?

Powtarza pan w pytaniu nieprawdziwą tezę tygodnika. Właśnie za sformułowanie takiej tezy kieruję sprawę do sądu o naruszenie mojego dobrego imienia przez tygodnik „Wprost". Nie wymieniam się żadnymi dobrami materialnymi. Nie przyjmuję korzyści majątkowych, których nie wpisałbym do rejestru korzyści. Zegarkiem wymieniłem się z Piotrem Wawrzynowiczem, którego znam od 15 lat! Po tygodniu zwróciliśmy sobie nasze zegarki. Wawrzywnowicz nie pracuje w Cam Media, ani innej spółce, która mogłaby mieć coś wspólnego z rządowymi zleceniami. Proszę się nie doszukiwać moich niejasnych powiązań w sztucznie tworzonej, dętej sprawie. Zaproponowałem „Wprost", że za deklarowane przez nich sumy jestem w stanie odsprzedać im swoje zegarki - oprócz zegarka od żony i rodziny, który dostałem w prezencie - a uzyskane pieniądze przekażę na wsparcie fundacji opiekujących się ofiarami wypadków drogowych. Do dziś nie doczekałem się na moją propozycję żadnej odpowiedzi.

Przyzna pan, że czymś nietypowym jest informacja, że dorośli mężczyźni pożyczają sobie zegarki? Tym bardziej, jeśli jeden z nich jest ministrem, a drugi biznesmanem?

Z nikim z Cam Media nie wymieniłem się zegarkiem ani żadną inną rzeczą. Już tłumaczyłem. Dla mnie Piotrek Wawrzywnowicz, z którym na tydzień zamieniłem się zegarkiem, jest przede wszystkim dobrym kolegą, poza tym zdaje się, że było to przed tym, nim zostałem ministrem w rządzie. Nie ma w tym żadnej korzyści dla mnie. Po tygodniu zwróciliśmy sobie nasze zegarki. Czy naprawdę wierzy pan w to, że za to, że przez tydzień nosiłem zegarek kolegi, pomagałem jakimś innym biznesmenom zdobywać zlecenia? Przecież to śmieszne.

A co minister transportu robi w klubie z tańczącymi na rurce roznegliżowanymi paniami? W dodatku powiedział pan z rozmowie z „Wprost", że był pan w klubie tylko raz, co nie jest prawdą.

Nie odnajduję w pamięci innej wizyty niż ta jedna. Ale mogę się mylić. To był zwyczajny klub przygotowany w związku z Euro 2012, w którym bawili się przede wszystkim goście z zagranicy. W artykule przedstawiony został jako klub w zupełnie innym stylu, na granicy skandalu obyczajowego. Nie miałem świadomości jakie ceny są w klubie. Byłem zaproszony, jak wielu innych gości ze świata kultury czy polityki. Zresztą z tego co wiem firma Cam Media również zamierza tygodnikowi „Wprost" wytoczyć proces, bo wiele z przywołanych w artykule okoliczności i informacji nie ma pokrycia w rzeczywistości. Znam pana Adama Michalewicza i firmę Cam Media. Nie wypieram się tych znajomości, bo i też nie ma w nich nic złego. Jak też to, że się kogoś zna nie sprawia, że bierze się za niego odpowiedzialność. Sugestie, że miałbym pomagać jakiejkolwiek firmie, są nieprawdziwe. Bez względu na stopień zażyłości, nikt nie może liczyć na moją pomoc i protekcję w biznesowych sytuacjach. Wszystkie zamówienia instytucji państwowych, w tym również ministerstw, muszą być prowadzone w oparciu o zamówienia publiczne. Powtarzam, nigdy nikomu nie pomagałem i nie będę pomagał w robieniu biznesów!

Solidarna Polska chce, żeby CBA zbadało wszystkie przetargi publiczne w jakich udział wzięła firma CAM Media. Politycy z prawa i lewa atakują pana za „układ ministra Nowaka z biznesmenami zarabiającymi na państwie". Leszek Miller napisał na Twiterze: „Sławomir Nowak z kumplem pożyczają sobie zegarki. Po to, żeby minister nie wpisywał kolejnych błyskotek do rejestru korzyści."

Jeszcze raz powtórzę, bo nie pozostało mi nic innego. Nigdy żadnemu biznesmenowi bez względu na stopień zażyłości nie pomagałem w zdobywaniu zleceń. W artykule nie ma nawet pół dowodu na podparcie iście posowskiej tezy "o układzie". Jedynym linkiem jaki podaje tygodnik jest informacja o zamianie zegarków, którą zresztą tygodnik uzyskał ode mnie, bo nie widziałem w tym nic złego. Sugestia, że miałbym pomagać komukolwiek w zamian za to, że przez tydzień mam zegarek kolegi, a on mój, ośmiesza samą redakcję i każdego kto ją powtarza, w tym Leszka Millera. A ze Zbigniewem Ziobro, za jego pomówienia, spotkam się na sali sądowej. Reprezentować mnie będzie kancelaria SPCG, której udziałowcem jest mecenas Zbigniew Ćwiąkalski. Leszek Miller powinien sobie przypomnieć swoje przypadki: pożyczkę moskiewską czy perypetie jego syna, nim zacznie kogoś osądzać. CBA i wszystkie instytucje, które są w Polsce odpowiedzialne za transparentność stosowania przepisów o zamówieniach publicznych, jeżeli tylko są ku temu podstawy, powinny badać przejrzystość przetargów publicznych. Jestem otwarty na wszelką pomoc.

Czy spółka Cam Media nie dostawała zleceń po znajomości? Sekretarz generalny PO Andrzej Wyrobiec przyznał, że pańska partia i Cam Media współpracowały. A Cam Media ma duży kontrakt z grupą PKP.

Proszę rozmawiać z sekretarzem generalnym PO. Ja nie udzielam w PO zamówień. Proszę również pytać w grupie PKP. Na pewno wszystkie procedury o zamówieniach publicznych są tam stosowane.

Czy pan, znajomy współwłaściciela Cam Media – Adama Michalewicza-, pomagał w biznesowych interesach jego firmy?

Nigdy.

To skąd artykuł „Wprost", pod którym podpisało się trzech doświadczonych dziennikarzy?

Pogoń za sensacją psuje media i mówią to sami dziennikarze. Poza tym za długo jestem w polityce, żeby wierzyć, że takie artykuły pojawiają się bez przyczyny. Moja działalność mająca na celu uzdrowienie sytuacji w PKP czy pryncypialność w temacie dróg, może nie podobać się wielu ludziom.

O tym czy rzeczywiście jest pan reformatorem polskiego kolejnictwa i czy działa pryncypialnie w temacie budowy dróg, zaraz porozmawiamy. Sądzi pan, że artykuł mogły inspirować osoby, dla których jest pan niewygodny lub pańscy polityczni przeciwnicy?

Teorii może być wiele. Nie wykluczam, że artykuł na mój temat jest częścią politycznej rozgrywki, w której media również uczestniczą. Ale nie wiem tego.

Może mści się na panu słabość do luksusu?

Nie mam słabości do luksusu. Nie mieszkam w luksusowych warunkach. Mam z żoną mieszkanie kupione na kredyt. Samochód jest w leasingu. Jedyną wartościową materialnie rzeczą jaką posiadam, jest zegarek, który dostałem od rodziców i żony na 35 urodziny, który kiedyś przekażę mojemu synowi. Zresztą mam na niego rachunek. Pozostałe zegarki mają wielokrotnie mniejszą wartość. Pracuję ciężko od 18 roku życia, a moja żona jest lekarzem stomatologiem. Może komuś zależy na tym, żeby nam poprzeszkadzać w życiu zawodowym i prywatnym.

Komu może zależeć, żeby nadepnąć na odcisk „złotemu dziecku Donalda Tuska", które chciałoby w przyszłości przejąć schedę po premierze?

Nie wiem. Nie mam ambicji zostać następcą Donalda Tuska. Nie ubiegam się i nie będę się ubiegał o żadne istotne miejsce w PO.

Nie wystartuje pan w wyborach na szefa PO?

Nie.

A Jarosław Gowin i Grzegorz Schetyna powinni ubiegać się o schedę po Tusku?

Tak Grzegorz Schetyna, jak i Jarosław Gowin dawali wielokrotnie do zrozumienia, że myślą o przywództwie w PO. W takiej sytuacji powinni wystartować. To oczyści atmosferę.

Jarosław Gowin swoją wypowiedzią na temat in vitro i manipulacji medialnych prosi się o dymisję?

Tak to wygląda. Wygląda na to, że Gowin chce być w PO prawicowym męczennikiem. Ale akurat w tej sytuacji wierzę, że minister nie miał złych intencji. Gowinowi zabrakło umiarkowania w wyrażeniu swoich poglądów. Chyba po prostu palnął.

Dlaczego Donald Tusk zmienił zdanie i zdecydował się na kandydowanie na szefa PO?

To pytanie do Premiera. Moim zdaniem Donald Tusk jest zbyt odpowiedzialnym politykiem, żeby teraz zostawiać PO. Cieszę się z faktu, że zmienił decyzję.

W PO jest strach przed PiS i Europą Plus?

Nie, jest obawa o Polskę. Żeby uchronić kraj przed szaleństwem politycznym, trzeba wygrać wybory, a to wymaga najpierw wygranej Donalda Tuska w wyborach na szefa PO.

Donald Tusk nie ma ambicji objęcia ważnego urzędu w Parlamencie Europejskim?

Byłoby dobrze, gdyby Polak został szefem Rady Europejskiej lub Komisji Europejskiej. Donald Tusk to jedyny polski polityk, który naprawdę liczy się w Europie. Jest szanowany i jest jednym z najdłużej urzędujących premierów w Europie. Ale nie wiem jakie są plany Donalda Tuska. Osobiście wolałbym, żeby dalej kierował rządem.

A nie jest tak, że Donald Tusk chce być trzeci raz premierem, bo boi się, że Jarosław Kaczyński „posadzi go za Smoleńsk", jak powiedział Aleksander Kwaśniewski?

To nie jest kwestia strachu przed Jarosławem Kaczyńskim, mimo że PiS może wygrywać wybory, co pokazały wybory uzupełniające w Rybniku. Premier nie kieruje się swoim prywatnym interesem, ale obawą o przyszłość Polski. Jeśli jest się patriotą, to nie można oddać Polski w ręce Kaczyńskiego i Macierewicza. Proszę sobie wyobrazić: po wyborach Kaczyński zostaje premierem ze swoim przekonaniem, że Lech Kaczyński, prezydent RP, został zamordowany w zamachu pod Smoleńskiem. Jakie są międzynarodowe reperkusje tego przekonania? Co zrobi premier Jarosław Kaczyński? Proszę sobie samemu odpowiedzieć na to pytanie.

Zmieńmy temat. Dlaczego rząd PO-PSL rozwija interesy z reżimem Korei Północnej?

Od początku chciałem zamknięcia tej firmy, ale MSZ początkowo ze względu na prezydencję, a potem ze względu na fakt, że może to być istotnym elementem polskiej polityki zagranicznej, był temu przeciwny. Sporą nadinterpretacją jest twierdzenie, że Polska rozwija interesy z reżimem Kim Dzong Una. Polska ma spółkę shipingową z Koreą jeszcze z czasów PRL, podobnie jak z Chińską Republiką Ludową. W Chinach mamy Chipolbrok, a z Koreą Chopol. Współpraca trwa już 60. lat.

I za rządów PO współpraca z Koreą Północna kwietnie. W 2010 roku Chopol był na minusie, rok później odnotowała minimalny zysk, a już rok temu, po zakupie dodatkowego statku, zarobiła 80 mln zł. I za kilka miesięcy planuje kupić kolejną jednostkę, pisaliśmy w „Rzeczpospolitej".

Chopol, w którym polski rząd ma połowę udziałów, generował straty. Kiedy polski rząd zmierzał do zamknięcia tej firmy, a jednocześnie wisiała sprawa nierozliczonego długu z Koreą Północną z lat PRL – oni byli nam winni pieniądze-, wówczas minister finansów wynegocjował z Koreą zamianę długu na dokapitalizowanie spółki, uznając, że w przyszłości to może być polski przyczółek ekspansji gospodarczej, jeśli kiedyś zmieni się reżim w tym kraju. Chipolbrok rozwija się bardzo ładnie i jest polskim przyczółkiem w Chinach, czego nie należy bagatelizować.

Dlaczego Polska nie ma kontroli nad spółką? Nie wiadomo co wożą statki „Chopolu". -W sądzie gospodarczym jest gruba teczka z korespondencją z Urzędu Skarbowego, Urzędu Statystycznego i Sądu Rejonowego, które próbowały wymusić na spółce składanie sprawozdań finansowych. Władze Chopolu zawsze odmawiały, powołując się na swój specjalny status spółki międzyrządowej. W jednym z pism dyrektor oddziału w Gdyni napisała do sądu wprost: „Siedzibą spółki jest Phenian, a obowiązującym prawo koreańskie". Do Urzędu Skarbowego z kolei przekazano: „Roczne sprawozdania finansowe nie podlegają badaniu przez biegłych księgowych i stanowią tajemnicę naszej jednostki".-, podawała „Rzeczpospolita".

Statki wożą węgiel i rudy żelaza. „Chopol" działa na podstawie koreańskiego prawa, bo tam spółka ma swoją główną siedzibę.

Śląsko-dąbrowska „Solidarność" napisała do pana list w sprawie planowanego przebiegu drogi S1, która może zagrozić należącej do Kompanii Węglowej kopalni „Brzeszcze". Budowa drogi na obszarze górniczym kopalni „Brzeszcze" wyłączy z wydobycia nawet 20 mln ton węgla, skracając żywotność kopalni o ok. 10 lat. Czy uratuje pan kopalnię „Brzeszcze"?

Przebieg tej drogi jest sporny, różne warianty budzą kontrowersje. Z jednej strony sprzeciwia się Muzeum Rady Oświęcimskiej – ponieważ droga ma powstać w okolicy dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego „Auschwitz"-, z drugiej społeczność lokalna, a z trzeciej „Solidarność" i kopalnie. Z punktu widzenia mieszkańców i regionu, najlepszy byłby wariant przebiegu drogi niedaleko strefy ochronnej Muzeum. Nie tracę z punktu widzenia interesu kopalni, ale najistotniejszy jest interes społeczności miejscowej.

„Brzeszcze", jest jednym z największych pracodawców w Małopolsce, a żywotność kopalni szacowana jest na ok. 33 lata. „Solidarność" nie chce, żeby „Brzeszcze" spotkał podobny los jak przy budowie A4 –, kiedy to budowa autostrady zabrała ok. 100 mln ton węgla kopalni „Halemba".

Decyzja w sprawie kopalni „Brzeszcze" jeszcze nie zapadła. W związku z protestami, wcale nie jest pewne czy ta inwestycja w najbliższych latach będzie realizowana.

A co się stało z krajowym planem budowy dróg i autostrad na lata 2014- 2020? Co z przetargiem na budowę A1 z Tuszyna do Pyrzowic?

Tu mam bardzo dobrą wiadomość! A1 będzie budowana ze środków pozabudżetowych i poza klasyczną koncesją. W tym roku ogłosimy przetarg na budowę odcinka między Tuszynem a Pyrzowicami.

Czy w planach budowy do 2020 r. jest trasa S5 z Poznania do A1 w rejonie Grudziądza?

Tak, to połączenie będzie realizowane. Dokument implementacyjny, czyli wszystkie nasze plany w ramach infrastruktury na lata 2014-2020, jest w ostatnich uzgodnieniach w naszym resorcie i niedługo zostanie opublikowany. W dokumencie implementacyjnym znajdzie się trasa S5 od Wrocławia przez Poznań, Gniezno, Bydgoszcz, aż do Nowych Marzów, czyli autostrady A1. Na rezerwę zostanie odłożone połączenie S10 Bydgoszcz- Toruń.

Czy na listę rezerwową trafi też droga S19 z Lublina do Rzeszowa, mimo że premier obiecywał jesienią przetarg na jej budowę w 2015 r. ?

Droga S19 z Lublina do Rzeszowa będzie realizowana w perspektywie 2014-2020. Już w tym roku będzie ogłoszony przetarg na najbliższy fragment od Rzeszowa na północ, a w latach następnych na kolejne fragmenty.

A czy prawdę mówi wicepremier Janusz Piechociński, że nie ma szans by przed 2020 r. ruszyła budowa międzynarodowej trasy Via Baltica, która miała stanowić tranzytowe połączenie z Litwą?

Nie znam tej wypowiedzi wicepremiera. Myślę, że to nieporozumienie. Via Baltica będzie budowana. Połączenie Warszawa – Budzisko ( po S8 i S61 ) zostanie zbudowane do 2020 roku.

Kiedy ponownie ruszy lotnisko Warszawa/Modlin? Uda się dotrzymać ogłoszonego terminu 18 czerwca 2013 r.?

To pytanie do zarządu lotniska. Z tego co wiem, z rozmów z marszałkiem województwa Adamem Struzikiem, projekt firmy wykonawczej może mieć opóźnienie, ale realizacja jest w toku.

Czy czuje się pan odpowiedzialny za porażkę lotniska Warszawa/Modlin?

Czuję się odpowiedzialny za zamknięcie pasa, a nie jego budowę i otwarcie. Kiedy tylko otrzymałem od prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego informację, że zachodzą obiekcje co do bezpieczeństwa prowadzenia ruchu na pasie z powodu odspojeń, natychmiast poprosiłem wiceministra Żbika, który jest odpowiedzialny u mnie za nadzór budowalny, aby skierował tam stosownych inżynierów z nadzoru budowalnego. Po decyzji instytucji mi podległych pas został zamknięty. Bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze. Zarząd spółki nie powinien był dopuścić do użytkowania fuszerki budowlanej.

Wróćmy do zapowiadanego planu wielkiej budowy dróg. Do końca 2012 r. miało powstać 4.5 tys. dróg expressowych, 1.5 tys. nowych autostrad, 6 tys. nowych dróg, a tymczasem na I kwartał 2013 r. możemy się cieszyć zaledwie odcinkiem 705 km dróg expressowych i 600 km autostrad. Dlaczego plan nie został dotrzymany?

Pan porównuje nasze dokonania z zapowiedziami sprzed wielkiego kryzysu gospodarczego. Natychmiastowa redukcja wydatków - w samym 2008 r. o 20 mld zł – ostudziła nasze ambicje. Po poprzednim rządzie odziedziczyliśmy chaos legislacyjny, błędy projektowe i puste szuflady. Wystarczy przypomnieć tylko obwodnicę Augustowa i problem z Rospudą. Szczęśliwie ministrowi Grabarczykowi udało się uruchomić program wielkiej budowy. Po pięciu latach rządów PO mamy 2300 km zbudowanych S-ek, autostrad, głównych dróg i obwodnic w wysokim standardzie. Aktualnie ok 700 km dróg jest jeszcze w budowie. W tym roku ogłaszamy przetarg na budowę kolejnych 700 km S-ek, a w całej perspektywie łącznie do roku 2020 zbudujemy ponad 2000 km nowych dróg ekspresowych i autostrad.

Czy rzeczywiście jakość nowo budowanych dróg w Polsce jest na światowym poziomie, kiedy wypływają kolejne afery z zaniżaniem jakości dróg i zbyt cienkim asfaltem?

Problem brał się z tego, że poprzednie ekipy GDDKiA nie przywiązywały wagi do jakości dróg. Drogi nie były budowane, więc zarzucono też jakościowe badanie dróg. Jeden z poprzednich dyrektorów GDDKiA ma zarzuty o podmienienie próbek. Dzisiaj system jakości w końcu został zbudowany. GDDKiA posiada własne „mobilne" laboratoria. Podpisujemy kontakty na gwarancję dróg na dziesięć lat. Poprawiamy co zastaliśmy i budujemy więcej.

Ile padło firm podwykonawczych, budujących drogi, za czasów rządów PO?

Ok. 5 proc. wykonawców - firm budowlanych wykonujących dla strony publicznej kontrakty, zeszło z budowy, utraciło płynność lub kontrakty zostały zerwane albo zbankrutowały. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, łącznie z materią ustawową – napisałem specjalną ustawę, którą przeprowadziłem przez rząd i parlament, żeby właśnie pomagać małym podwykonawcom, dostawcom i usługodawcom. Zrobiliśmy ustawę o płaceniu przez GDDKiA niezaspokojonych należnych podwykonawcom świadczeń przez wykonawców. Razem z solidarną odpowiedzialnością z Kodeksu Cywilnego i ustawy o zaspokojeniu świadczeń, GDDiK wypłaciło ponad 630 mln zł należności podwykonawcom. To co staramy się robić, to tam gdzie można, pomagać podwykonawcom. Na wielu kontraktach przejmujemy płacenie firmom podwykonawczym. Niestety nie wszystkim firmom podwykonawczym udaje się pomóc. Niemniej jednak trzeba pamiętać, że to nie państwo zatrudnia podwykonawców, ale wykonawcy, którzy nie wywiązują się czasem ze swoich zobowiązań z powodów złego zarządzania lub problemów z bankami. Jest to problem biznesowy między podmiotami na wolnym rynku. Podwykonawcy muszą też skuteczniej pilnować swoich relacji z wykonawcą, mieć porządek w dokumentacji etc.

Dlaczego w Polsce drogi, które są słabej jakości, buduje się tak drogo? Budowa kilometra autostrady w Polsce kosztuje 9,6 mln euro. W Niemczech na wybudowanie 1 km autostrady potrzeba ok. 8 mln euro, w Czechach 9,5 mln euro, a w Bułgarii ok. 2 mln euro. Skandaliczną sumą jest wybudowanie 10-kilometrowego odcinaka obwodnicy Warszawa pomiędzy Powązkami a węzłem autostradowym Konotopa, trasy S8 , gdzie kilometr tej drogi kosztował 200 mln zł.

Zgadzam się, że to są duże pieniądze. Ten projekt przygotowywał poprzedni rząd, a nie gabinet PO-PSL. Gdyby minister Grabarczyk nie podpisał tego projektu, to tej drogi nie byłoby do dzisiaj. Ale warto zauważyć, że przykład drogi, który pan podał, to trasa przebiegająca przez bardzo zurbanizowane tereny. Droga przebiega przez wąwóz niemal w centrum Warszawy, gdzie grunty są bardzo drogie. Trzeba było wywłaszczyć drogie grunty i zainstalować stosowne instalacje wyciszające, obiekty inżynierskie zbudować węzły, zjazdy, dojazdy itd. W Niemczech zbudowano fragment obwodnicy Berlina za 300mln zł/km. Budowa dróg przez naszych poprzedników z SLD i PiS, przy uwzględnieniu inflacji 3 proc., była znacznie droższa. SLD budowało po 11 mln euro za kilometr, a PiS budował po 14 mln euro za km. PO buduje po 9.6 mln euro za km. Średnia unijna to 10 mln euro za km.

A mimo wszystko Polska zajmuje 134 pozycję na 142, w raporcie Światowego Forum Ekonomicznego w kategorii: jakość dróg. Dlaczego jakość dróg jest w Polsce gorsza niż w Mozambiku?

Ponieważ budujemy je dopiero 5 lat. Przez lata PRL wolano budować przemysł ciężki, a nie drogi czy metro. Kolejne rządy wolnej Polski również nie budowały dróg. Trudno, żeby rząd PO-PSL zbudował przez 5 lat kilkanaście tysięcy kilometrów dróg świetnej jakości. Nadrabiamy zapóźnienia Polski najszybciej i najlepiej jak potrafimy. Jesteśmy największym placem budowy w Europie. W zarządzie GDDiK jest 19 tys. dróg krajowych i autostrad. W sumie, wszystkich dróg w Polsce jest 300 tys. km. Przez ostatnie 5 lat wyremontowano 5 tys. km dróg krajowych, 10 tys. dróg gminnych. Można pół żartem, pół serio powiedzieć, że obecna budowa jest na miarę Kazimierza Wielkiego. Myślę, że ludzie to doceniają.

Czy na budowę dróg pieniądze idą z mandatów z fotoradarów?

Zgodnie z zaproponowanym przeze mnie i ministra finansów rozwiązaniem, a prowadzonym aktualnie w komisji sejmowej, pieniądze z fotoradarów będą szły na Krajowy Fundusz Drogowy, z którego budujemy drogi i na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego na istniejących drogach.

Jacek Rostowski zapisał w budżecie, że wpływy z tytułu mandatów w 2013 roku wyniosą 1,5 mld złotych. Co stanie się z tymi pieniędzmi?

Już powiedziałem. Pójdą na budowę dróg. Koniec. Kropka. Zgodnie z pragmatyką pracy nad budżetem, każdy dysponent budżetu, musi założyć prognozowane wpływy. Moim zdaniem ktoś przesadził z wpływami do budżetów z mandatów z fotoradarów. W poprzednim roku wpływów z mandatów do budżetu było wielokrotnie mniej. W tym roku też sądzę, że będzie mniej niż prognozy. I dobrze. Wspieram akcję „zero złotych z mandatów dla Rostowskiego", bo to oznacza, że jedziemy wolniej. Zresztą sam wicepremier Rostowski też wspiera tą akcję.

Czy przykładowo, jeśli fotoradar zrobił mi zdjęcie w Warszawie na Al. Niepodległości, to na co pójdą pieniądze z zapłaconego przeze mnie mandatu?

Dobrze pan wie, że to jest gminny fotoradar. Od gmin zależy na co będą szły pieniądze, jeśli fotoradar stoi w warszawskiej gminie.

Czyli pieniądze z mandatów z fotoradarów w Warszawie i innych gminach nie muszą iść na budowę i remont dróg, ale na inne wydatki?

Pieniądze wpływają do gminy i idą na wydatki gminne. Pytanie do każdej gminy a nie do mnie, na co przeznacza pieniądze z mandatów z fotoradarów. Teoretycznie pieniądze z mandatów gminnych powinny pójść na bezpieczeństwo ruchu i drogi. Ja biorę odpowiedzialność za fotoradary GITD.

Przypominają mi się słowa Donalda Tuska z 2007 r. skierowane do premiera Jarosława Kaczyńskiego: "Tylko facet bez prawa jazdy może wydawać tyle na fotoradary." Ile nowych fotoradarów powstawanie w tym roku i ile jest ich dzisiaj?

Poprzedni rząd nie budował dróg i nie remontował już istniejących, a chciał stawiać fotoradary. Program „fotoradarowy", który dziś wdrażam, a przypominam, że jest jedynie częścią dużego programu poprawy BRD w Polsce, to kontynuacja projektu zaczętego w czasach ministra Polaczka i wiąże się także z wykorzystaniem środków europejskich . W 2010 roku cały Sejm przyjął ustawę, która przekazywała ten obszar pod nadzór GITD. Wtedy nikt z posłów nie protestował. A co do liczby fotoradarów - do 315 fotoradarów należy doliczyć kolejne kilkadziesiąt, które powstaną w tym roku. Polska jest jednym z krajów unijnych, w których jest najmniej fotoradarów.

A nie jest prawdą, że na naszych drogach jest dziś 550 fotoradarów (200 urządzeń straży gminnych i ponad 350 inspekcji transportu drogowego)? Mówi pan często, że fotoradary mają służyć bezpieczeństwu kierowców, a z raportu NIK dowiadujemy się, że nie zawsze miejsca kontroli fotoradarowej były wybierane na podstawie analizy wypadków, kolizji i zdarzeń zagrażających bezpieczeństwu kierowców i pieszych. Raport policji z 2011 r. mówi wręcz, że w województwie mazowieckim i śląskim, gdzie jest najwięcej fotoradarów, dochodzi do największej liczby kolizji.

Jeśli tak było, to dotyczyło to fotoradarów gminnych. Właśnie dlatego wprowadziłem rozporządzenie ministra transportu by wszystkie gminne fotoradary musiały przejść ponowną ocenę co do zasadności jego ustawienie w tym danym ze względu na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Nie mam zaufania co do sensowności lokowania gminnych fotoradarów.

Czy nie jest tak, że fotoradary mają ratować budżet państwa i budżety gminne, a nie życie ludzkie?

Pieniądze z fotoradarów idą na drogi, nie do budżetu. Z fotoradarów się nie wycofam. Kiedy fotoradary podlegały policji i było ich 75, a działały 4 godziny na dobę, to już łatwiej było wygrać w totolotka niż być złapanym przez fotoradar w Polsce. Dzisiaj system wymusza bezpieczniejszą jazdę – to już widać. Spada ilość śmiertelnych wypadków i o to właśnie chodzi.

A co z pustymi masztami, czyli budkami imitującymi fotoradary? Znikną?

Zgodnie z ustawą powinny zniknąć w 2014 r., ale przyznam szczerze, że mam wątpliwości, czy nie powinniśmy ich zostawić. Mają swój prewencyjny charakter.

Co z polskim TGV?

Polskiego TGV jeszcze długo w Polsce nie będzie, bo nas nie stać. To kilkadziesiąt miliardów złotych. Trzeba modernizować i rewitalizować linie istniejące. Jednak będziemy mieli koleje dużej prędkości na linii E65 między Gdynią, Warszawą a Katowicami i Krakowem. Na sylwestra 2014 pojedziemy polskim pendolino z Warszawy do Gdańska w 2:45 h, a z Warszawy do Krakowa czy Katowic w 2:15h. To będzie przełom i jakościowe rewolucja na naszych torach.

Dlaczego zostanie zamknięta 1/10 dzisiejszych linii kolejowych?

Wyłączone czasowo zostaną te linie, z których nie korzystają pasażerowie. Dzisiaj mapa wyłaczeń będzie dużo mniejsza niż początkowo planowano.

A co z budową mieszkań? W Polsce brakuje 1.5 mln mieszkań, a kolejne 200 tys. zostanie w najbliższym czasie wycofane z użytku.

7 maja na Radzie Ministrów staje program „Mieszkanie dla młodych". To program przygotowany w moim resorcie, który będzie pomagał w zakupie pierwszego mieszkania rodzinie i singlom do 35 roku życia. Bezdzietni dostana pomoc w wysokości 10 proc. wartości mieszkania, a jeżeli para ma dziecko lub więcej dzieci, pomoc rządowa wyniesie 15% wartości mieszkania . A jeśli w ciągu pięciu lat na tym mieszkaniu, urodzi się trzecie, albo kolejne dziecko, to rząd dopłaci kolejne 5 proc. wartości tego mieszkania. Także warto będzie rodzić dzieci.

Czy nie było błędem zlikwidowanie Krajowego Funduszu Mieszkaniowego, co zapoczątkowało proces wycofania się państwa ze wspierania społecznego budownictwa czynszowego i budownictwa lokatorskiego na wynajem?

Nie, ponieważ dzisiaj jeszcze ciągniemy długi z PRL związane z mieszkalnictwem. Proszę wierzyć, że to są setki milionów złotych, które płacimy za stare kredyty mieszkaniowe. MDM będzie nas kosztować 600 mln, startuje 1 stycznia 2014 roku. Uważam, że to najlepszy sposób w pomocy młodym ludziom w zakupie pierwszego „M", a jednoczesne zachęcenie ich, by mieli dzieci. To taki element Roku Rodziny zapowiadanego przez Premiera Donalda Tuska. Cieszę się na MdM, bo to trochę mój autorski projekt.

I na koniec proszę powiedzieć, czy naprawdę nazwał pan karalucha imieniem Patryka Jakiego?

To dziewczynka, a na imię ma - Patrycja i jest karaczanem brazylijskim, nie występującym w Polsce, co podważa wiarygodność twierdzenia, że została znaleziona w pociągu PKP. Naturalnym środowiskiem dla karaczana brazylijskiego jest 28-30 stopni ciepła.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz

Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”
Polityka
Partia Razem zakończyła postępowanie dyscyplinarne ws. Pauliny Matysiak. Jest decyzja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Wyborcy PiS murem za Mateuszem Morawieckim. Rządy Donalda Tuska przekonały 3 proc. z nich