Wśród polityków niechętnych PiS burzę wywołała decyzja prokuratury, która z końcem roku umorzyła śledztwo w sprawie nieprawidłowości podczas likwidacji WSI przez Antoniego Macierewicza.
Prokurator Leszek Stryjewski, uzasadniając umorzenie, dowodzi, że Macierewicz jako szef Komisji Weryfikacyjnej WSI nie był funkcjonariuszem publicznym, bo nie łączył go z komisją stosunek pracy.
Ponadto prokurator uznał, że raport z likwidacji WSI – choć zawierał informacje naruszające prawo – w ogóle nie był dokumentem państwowym. A odpowiadać karnie można tylko za napisanie nieprawdy w dokumencie państwowym.
Raport to dokument
Lektura innych decyzji prokuratury pokazuje, że interpretacja przyjęta przez Stryjewskiego nie jest jednoznaczna. „Rz" dotarła do akt śledztwa w sprawie działalności wszystkich pozostałych członków Komisji Weryfikacyjnej poza Macierewiczem. Dochodzenie takie toczyło się z doniesienia żołnierzy b. WSI i zostało umorzone pod koniec 2012 r.
Prowadzący tamtą sprawę prokuratorzy Katarzyna Szeska oraz Krzysztof Kuciński uznali, że szeregowi członkowie Komisji Weryfikacyjnej nie mogli popełnić urzędniczego przestępstwa nadużycia władzy, gdyż nie byli funkcjonariuszami publicznymi. Jednocześnie Szeska i Kuciński zbudowali cały prawny wywód, by wykazać, że jedynym funkcjonariuszem publicznym w całej komisji był... jej przewodniczący, a więc Antoni Macierewicz.