– Pod biurami polityków PO i PSL będziemy rozdawać ulotki. Na jednej stronie każdej z nich znajdują się nasze postulaty. Na drugiej informacja o tym, jak dany poseł czy senator głosował w sprawach ważnych dla pracowników – tłumaczy Lewandowski.
Jak zapewnia, będzie to pierwsza odsłona zaplanowanej na ten rok akcji „Sprawdzam polityka". Na początku ubiegłego roku „S" uruchomiła stronę internetową, za pomocą której można łatwo sprawdzić, w jaki sposób głosowali poszczególni politycy. Była ona szczególnie promowana tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
– Odnieśliśmy wówczas sukces, bo rzeczywiście większość tych polityków, którym wytknęliśmy antypracownicze działania, przepadła w wyborach – mówi Lewandowski. Dodaje, że to, co się działo przed eurowyborami, „to był tylko sparing, a prawdziwy mecz odbędzie się przed wyborami parlamentarnymi", które odbędą się jesienią. – Planujemy działania na niespotykaną dotąd skalę – zapowiada rzecznik „S".
Zdaniem dr. hab. Rafała Chwedoruka, politologa z UW, wytykanie palcami poszczególnych polityków w ich rejonach wyborczych to bardzo niebezpieczne narzędzie dla starających się o reelekcję. – Taka antykampania z pewnością przełoży się na wynik wyborów – nie ma wątpliwości ekspert.
Związkowcy liczą, że ich poniedziałkowa akcja skłoni do spotkania z nimi premier Ewę Kopacz. Skoro negocjowała z nimi niedawno w sprawie górnictwa – przekonują – powinna się też zgodzić na rozmowę o sytuacji kolei, energetyki, poczty czy szkół.
Kopacz dotąd nie ogłosiła, że zgadza się na spotkanie. Jednocześnie jej gabinet stara się poprawić nastroje społeczne. Może o tym świadczyć np. przyspieszenie prac nad ustawą o Radzie Dialogu Społecznego. Rozmowy przedstawicieli rządu ze związkowcami i pracodawcami o nowej formule prowadzenia dialogu odbywają się kilka razy w tygodniu. I jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowe przepisy będą uchwalone jeszcze przed wakacjami, zapewniając przedstawicielom firm i związków ważniejszą rolę niż w dotychczasowej Komisji Trójstronnej.