Na początku marca "New York Times" ujawnił, że Clinton w latach 2009-2013 używała swego prywatnego konta e-mailowego także w sprawach służbowych, zamiast posługiwać się adresem rządowym. Co więcej, polityk posługiwała się pocztowym serwerem internetowym, zarejestrowanym w prywatnym domu pod Nowym Jorkiem.

W zeszłym tygodniu FBI skontaktowało się w tej sprawie z prawnikiem Clinton Davidem Kendallem. Wypytywano o bezpieczeństwo dysków zawierających kopie e-maili, które Hillary Clinton wysyłała w czasie, gdy była sekretarzem stanu.

Śledczy wyrazili obawę, że "zostały ujawnione poufne informacje, nie będące w posiadaniu rządu". Zapewnili jednak, że Clinton nie jest podejrzewana o żadne złe działania i dochodzenie nie jest prowadzone przeciw niej.

Prawnik Clinton powiedział, że rząd chce mieć pewność, że materiały z lat sprawowania przez nią urzędu sekretarza stanu są dobrze zabezpieczone. "Aktywnie współpracujemy w tej kwestii" - dodał Kendall.

Nick Merrill, rzecznik kampanii prezydenckiej Clinton nie chciał szerzej komentować działań FBI. W oświadczeniu napisał jedynie, że "Hillary Clinton nie wysyłała żadnych wiadomości, które można zakwalifikować jako poufne".