Wcześniej wydawało się przesądzone, że tak się stanie, w ostatnich dniach jednak widać było łagodzenie tonu Brukseli sugerujące, że z formalną decyzją może jeszcze poczekać. Na przykład na początek marca, gdy znana będzie opinia Komisji Weneckiej (organu Rady Europy) na temat zmian w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Przy czym na razie Bruksela martwi się przede wszystkim o TK, bo w przypadku ustawy medialnej kontekst jest bardziej skomplikowany. W wielu krajach UE władze traktują media publiczne jak powyborcze łupy, trudno więc PiS formalnie stawiać zarzuty.
W kolejnym tygodniu, 19 stycznia, nad sytuacją w Polsce pochyli się Parlament Europejski. Debata miała się odbyć już w grudniu 2015 roku, ale wtedy w ostatniej chwili PO zaapelowała do władz swojej frakcji, Europejskiej Partii Ludowej, o jej zablokowanie. Teraz jednak presja jest już zbyt duża.
Przewodniczący PE Martin Schulz, niemiecki socjalista, nie ustaje w krytyce Polski. W wywiadzie dla weekendowego wydania „Frankfurter Allgemeine Zeitung" powtórzył swoje negatywne opinie. – Polski rząd uznał swoje zwycięstwo wyborcze za mandat pozwalający na podporządkowanie pomyślności państwa woli zwycięskiej partii, zarówno merytorycznie, jak i personalnie – stwierdził Schulz w wypowiedzi przytoczonej przez PAP.
W tym samym artykule Polskę skrytykowała też była unijna komisarz Viviane Reding, obecnie eurodeputowana w grupie chadeków. – Atak na państwo prawa rozpoczyna się zawsze od ataku na Trybunał Konstytucyjny. Potem przychodzi kolej na media, najpierw publiczne, potem prywatne. To jest logika Putina, Orbána i Kaczyńskiego – powiedziała luksemburska polityk.
Nie tylko socjalista Schulz, ale też politycy niemieckiej chadecji krytykują Polskę. W ostatnich dniach pojawiły się wypowiedzi sugerujące obłożenie Polski sankcjami gospodarczymi, jeśli rząd nie zaprzestanie łamania zasad państwa prawa. Komisja Europejska wcześniej jasno jednak stwierdziła, że nawet w hipotetycznym scenariuszu o takich karach nie ma mowy, bo nie przewidują ich żadne unijne przepisy.