Prezes IPN Łukasz Kamiński, w "Salonie politycznym Trójki" tłumaczył, że dokumenty z domu generała Czesława Kiszczaka związane z TW Bolkiem, zostały udostępnione ze względu na to, że tak stanowi ustawa. - Proces udostępniania dokumentów nie jest regulowany jakimiś wewnętrznymi dokumentami, tylko ustawą - podkreślał. Dodał także, że dokumentów nie trzeba zweryfikować przed ich opublikowaniem i zwykle się z tym nie czeka. 

Zapytany o to, na podstawie jakich przesłanek podejmowane są decyzje o przeszukiwaniach, Kamiński powiedział, że w tym przypadku należy odwoływać się do kodeksowej definicji. - Musi być uzasadnione przypuszczenie, że mogą zostać odnalezione jakieś materiały - powiedział i dodał, że to uzasadnione przypuszczenie "prokurator zdobywa przez różne dowody, które gromadzi w śledztwie". - To mogą być na przykład dowody w postaci przesłuchań świadków - powiedział.  

W odpowiedzi na to, że Czesław Kiszczak podczas trwania swojego procesu wielokrotnie wspominał o dokumentach, które "posiada na opozycję", Kamiński powiedział, że dokumenty te były brane pod uwagę, ale podkreślił, że wówczas "uznano te przesłanki za zbyt słabe". - Chociażby kilka lat temu w kadencji prezesa Janusza Kurtyki było rozważane podjęcie działań właśnie tego typu jak obserwujemy w ostatnich tygodniach - podkreślał. Dodał jednak, że zrezygnowano z dalszych działań ze względu na to, że "trzeba mieć bardziej uwiarygodnione przesłanki, żeby podjąć taką czynność, jaką jest żądanie wydania rzeczy czy przeszukanie prywatnego mieszkania".

Łukasz Kamiński podkreślił, że w przypadku ostatnich przeszukań nie mamy do czynienia z przeszukiwaniami prewencyjnymi.  - Jestem przekonany, że prokuratorzy podejmują każdą decyzję tego typu na solidnych podstawach - zaznaczył.  - Cały ubiegły tydzień powołując się na ten sam artykuł kodeksu postępowania karnego tłumaczyłem mediom dlaczego nie ma kolejnych przeszukań - podkreślał. - Najwyraźniej jeszcze wtedy prokuratorzy nie uznali, że są wystarczające przesłanki i widocznie w ciągu tego tygodnia je zgromadzili - dodał.  

Łukasz Kamiński odwołał się również do sporządzonej w IPN listy 21 dawnych wysokich funkcjonariuszy służb specjalnych PRL, wobec których mogą występować podejrzenia ukrywania ważnych dokumentów. - Lista bierze się stąd, że pomimo iż poszczególne piony, szczególnie pion prokuratorski, mają dużą autonomię w ramach Instytutu, to jednak jesteśmy jedną instytucją i staramy się nawzajem wspierać - mówił Kamiński. Podkreślił również, że czasem historycy czy aktywiści pomagają prokuratorom w ich pracy. - Czasem tak jest, że historycy na przykład mogą posiadać wiedzę, że ktoś nielegalnie przechowuje dokumenty, które powinny być w naszym archiwum - zaznaczył. - Stąd był ten apel, aby taką wiedzę prokuratorom przekazywać - dodał.