Nie wiadomo tylko, jak sobie da radę przewodniczący Ryszard Petru, który musi się wydobyć z odmętów sylwestrowej kompromitacji.
W środę Petru w klasycznej „ucieczce do przodu" zaproponował, by senatorowie PiS zgłosili poprawki, które miały być przedmiotem debaty parlamentarnej nad budżetem. Te propozycje skomentował lider PO Grzegorz Schetyna. – Petru znalazł się w innej strefie klimatycznej – powiedział. Dwudniowego wyjazdu do Portugalii Petru nie wybaczy nie tylko reszta opozycji, ale i własna formacja. Między „partyjnym aktywem" a przewodniczącym Nowoczesnej nie ma chemii już od pewnego czasu. – Jeszcze przed świętami, kiedy Rysiek wchodził do sali plenarnej, w której trwała okupacja, ze strony niektórych padały pytania: „Co, Rysiu, przyszedłeś sobie zdjęcie z nami zrobić? Choć, będziemy pozować".
Pretensje do Petru biorą się, jak nieoficjalnie mówi nam jeden z młodych posłów Nowoczesnej, z tego, że w sytuacji zagrożenia demokracji przez PiS, o której formacja jest przekonana, szef partii powinien zostać twarzą protestu i umieć charyzmatycznie porywać tłumy. Ale wielkich starań lidera, by tak się stało, jakoś nie widać. Raczej z rezygnacją poddaje się pomysłom koleżanek i kolegów, zajęty czym innym.
To posłanki takie jak Kamila Gasiuk-Pihowicz, Katarzyna Lubnauer czy wicemarszałek Barbara Dolniak mają największe zasługi dla sondażowych sukcesów Nowoczesnej. Przewodniczący, jak mówi ironicznie poseł tej partii, „starał się im nie przeszkadzać w pracy". A efekty tej pracy są niezłe. W badaniu Millward Brown z 22 grudnia, już po wybuchu kryzysu w parlamencie, Nowoczesna plasowała się na drugim miejscu za PiS, z wynikiem 24 proc. (wzrost o 2 pkt). PO była trzecia z 15 proc. W sondażu Instytutu Badań Pollster, wykonanym 3 stycznia, wynik Nowoczesnej jest identyczny, znokautowana zostaje za to Platforma, spadając na czwarte miejsce. Może to oznaczać, że Nowoczesna korzysta na kryzysie, a PO płaci za ten kryzys wysokie rachunki.
– Młodsi, rozczarowani Platformą wyborcy o liberalnych poglądach na dobre odeszli od PO. Ale jak się chce być na czele opozycji, to trzeba zbudować struktury także na prowincji i szukać tam poparcia – analizuje politolog prof. Rafał Chwedoruk. Jego zdaniem przeciw partii Petru działa kalendarz wyborczy. Wybory samorządowe wymagają bowiem poparcia właśnie w terenie. – Sondaże stracą na znaczeniu – mówi. – Trzeba wystawić listy nie tylko do sejmików, ale i powiatów oraz mniejszych miast. To dlatego Petru chciałby szybszych wyborów parlamentarnych, są dla niego korzystniejsze, ale naprawdę mógłby się umocnić i zwekslować wyniki sondaży, gdyby teraz odbyły się wybory europejskie. Dlatego według politologa mecz między PO a Nowoczesną nie jest jeszcze rozstrzygnięty.