Troska o bezstronność towarzyszy mi na każdym kroku. Ale w środku wojny politycznej oznacza to czasami narażanie się każdej stronie sporu politycznego. A zwłaszcza obozowi rządzącemu, którego niektórzy przedstawiciele nie chcą uznać, że mamy różne role w państwie. Mimo to nie dałem i nie dam się wciągnąć w polityczne rozgrywki. Nie dam się też zastraszyć. Dla mnie najważniejsi są obywatele, ochrona ich praw i wolności. To z szacunku dla nich, a nie z lęku przed odwołaniem, dbam o to, aby moje działania były zgodne z konstytucją, ustawą o RPO i złożonym ślubowaniem. I to z szacunku dla obywateli, jeśli popełnię nawet najmniejszy błąd, użyję niewłaściwego słowa, będę ich przepraszał. Bardzo chciałbym zresztą, aby stało się to normą w polskim życiu publicznym.
Czy dzisiaj wycofuje się pan ze swoich słów?
Wyjaśniłem to już, nie mam się z czego wycofywać. Rzecz trzeba widzieć we właściwych proporcjach, pamiętać, że naród polski zachował się godnie i bohatersko, natomiast nie wolno zaprzeczać faktom dotyczącym karygodnych postaw jednostek.
Wierzę w rozsądek obywateli i samodzielną zdolność do odróżniania przez nich dobra od zła. Jeśli natomiast ktoś atakuje z furią każdą krytyczną myśl dotyczącą naszego kraju, to obiektywnie szkodzi Polsce. Nad czym, jako patriota, ubolewam.
ONR składa na pana zawiadomienie do prokuratury. Czy zrzeknie się pan immunitetu?
To nie jest pierwsze takie zachowanie się tej organizacji. Ale zarówno ja, jak i moja poprzedniczka, prof. Irena Lipowicz, musimy reagować na różne wydarzenia związane z tą organizacją, nie zważając na ewentualne doniesienia. Taką, jako rzecznicy, mamy rolę. Nie bez przyczyny konstytucja podkreśla, że rzecznik jest w swojej działalności niezawisły.