Organy podatkowe potwierdzają, że osoby pozbywające się zbędnych rzeczy z szafy lub garażu nie muszą obawiać się problemów z fiskusem.
Dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach wydał interpretację (IBPBI/1/415-42/12/BK) w sprawie kobiety, która zorganizowała na swoim podwórku, przez ok. 1-2 miesiące w roku, tzw. wyprzedaż domową lub garażową. Jej przedmiotem były wyłącznie rzeczy należące do wnioskodawczyni, ubranka jej dzieci, zabawki i wózek. Uzyskane kwoty nie były zbyt wysokie, pozwalały jedynie na zakup słodyczy lub ubranek dla dzieci. Zapłata za żadną ze sprzedanych rzeczy nie przekroczyła tysiąca złotych, a informacja o prowadzonej wyprzedaży została rozpowszechniona wśród mieszkańców na tablicach i słupach ogłoszeniowych.
Kobieta zapytała, czy w tej sytuacji wyprzedaż należy uznać za działalność gospodarczą i czy podlega ona opodatkowaniu PIT. Dyrektor Izby zgodził się z jej stanowiskiem, że tak nie jest.
Wyprzedaż to nie działalność gospodarcza
Podkreślił, że aby zakwalifikować dany przychód do działalności gospodarczej, musi to być m.in. działalność zarobkowa, prowadzona we własnym imieniu bez względu na jej rezultat, w sposób zorganizowany i ciągły.
Na tej podstawie dyrektor Izby uznał, że wnioskodawczyni nie prowadzi zarejestrowanej działalności gospodarczej. Wykonywane przez nią czynności nie miały charakteru zorganizowanego, nie były w ścisłym tego słowa znaczeniu dokonywane w wyznaczonym miejscu, czasie oraz ze specjalnym oznaczeniem miejsca sprzedaży. Nie miały również charakteru zarobkowego, gdyż ich celem było odzyskanie części wydatków poniesionych na nabycie sprzedawanych rzeczy.