Prezydent miasta nakazał mężczyźnie zapłacić zaległy podatek od środków transportowych, ponieważ widniał on w Centralnej Ewidencji Pojazdów jako ich właściciel. Mężczyzna odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Twierdził, że sprzedał swoje samochody, dlatego uważał, że przestał być ich właścicielem, nawet jeżeli jako taki wciąż widnieje w ewidencji pojazdów.

Okazało się jednak, że nie ma żadnych dokumentów potwierdzających sprzedaż. Co więcej, nie był w stanie wskazać nabywców aut. Wniósł zatem pozew do sądu powszechnego o ustalenie, że nie jest już właścicielem samochodów. Do pozwu dołączył zeznania świadków, którzy zajmowali się w jego imieniu   zbyciem i wyrejestrowaniem pojazdów. Wystąpił równocześnie do samorządowego kolegium odwoławczego o zawieszenie postępowania podatkowego do czasu rozstrzygnięcia przez sąd kwestii zbycia pojazdów.

SKO utrzymało w mocy decyzję prezydenta. Jego zdaniem podstawowe znaczenie dla sprawy mają dane z ewidencji pojazdów: potwierdzają, kto jest właścicielem pojazdu. Samo zbycie nie powoduje wygaśnięcia obowiązku podatkowego, jeżeli nie został on wyrejestrowany. Złożenie powództwa o ustalenie, że nie jest się właścicielem pojazdów, nie ma zdaniem SKO wpływu na wynik sprawy.

Mężczyzna wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. WSA uznał skargę za zasadną i uchylił decyzje prezydenta oraz SKO. Zauważył, że podstawową przesłanką powstania obowiązku podatkowego jest prawo własności środka transportu, a obowiązek podatkowy ciąży na aktualnym właścicielu.

SKO wniosło skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA ją oddalił(sygn. akt II FSK 1668/11). W ocenie sądu prezydent miasta powinien przeprowadzić dowody wskazane w pozwie bądź zawiesić postępowanie podatkowe do czasu zakończenia postępowania przed sądem cywilnym. – Prezydent i SKO przedwcześnie nie dały wiary twierdzeniom mężczyzny, że sprzedał swoje pojazdy – stwierdził NSA.