19 proc. od dochodu – tyle musi zapłacić sprzedawca nieruchomości fiskusowi. Nieopodatkowana natomiast jest zaliczka. Możemy więc podpisać umowę przedwstępną, zainkasować część pieniędzy i spokojnie czekać, aż minie okres, po którym nie musimy już rozliczać się ze skarbówką (pięć lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie nieruchomości).
Oto przykład. Pan Kowalski dostał w 2008 r. mieszkanie w spadku. Chce je sprzedać i znalazł już chętnego do transakcji. Cena to 500 tys. zł. Jeśli podpisze ostateczną umowę jeszcze w grudniu, będzie musiał wykazać dochód z transakcji w zeznaniu rocznym i zapłacić podatek (19 proc. z 500 tys. zł, czyli 95 tys. zł). Jeśli zaczeka do stycznia, podatku nie zapłaci.
To nie jest obejście przepisów
Co zrobić, jeśli sprzedającemu zależy na szybkim otrzymaniu pieniędzy, a pięcioletni termin upływa dopiero za rok albo dwa? Umówić się na zaliczkę albo zadatek, a ostateczny akt notarialny podpisać później.
– Żaden przepis nie zabrania sprzedawcy rozłożyć w czasie transakcji sprzedaży mieszkania – zauważa Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy z kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy. – Ma też prawo wybrać takie rozwiązanie, które jest dla niego najbardziej korzystne podatkowo. Nie dochodzi tu do obejścia przepisów – wskazuje.
Korzystne interpretacje skarbówki
Co na to fiskus? Potwierdza, że taka operacja jest bezpieczna podatkowo. Spójrzmy na niedawną interpretację Izby Skarbowej w Łodzi (nr IPTPB2/ 415-493/13-4/AK).