Dla TFI to kanał stabilnego dopływu aktywów. Dla ubezpieczycieli – źródło pokaźnych dochodów. A dla klientów? Nie tylko szansa na zyski z inwestycji, ale i ryzyko poniesienia wysokich kosztów, które, jak pisaliśmy, pociąga za sobą skorzystanie z szeregu „dodatkowych usług”, a przede wszystkim wyjście z inwestycji przed terminem, czyli przed upływem często kilkunastu lat. Karne opłaty w pierwszych kilku latach sięgają 100 proc. wpłaconego kapitału.
Na koniec 2009 r. w unit-linked (rodzaj ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych – UFK; to fundusze inwestycyjne opakowane w polisę umożliwiającą uniknięcie podatku Belki) lokujących w krajowych TFI zgromadzonych było 19 mld zł – wynika z danych Analiz Online. To około 20 proc. całkowitych aktywów TFI. Prawie połowa środków, które napłynęły do funduszy inwestycyjnych w 2009 r., pochodziła od ubezpieczycieli. W poprzednich latach było to po kilkanaście procent.
– TFI dostrzegają coraz istotniejszą rolę ubezpieczycieli w napływie środków do funduszy, dlatego nawiązują współpracę z kolejnymi firmami – zauważa Mariusz Zagajewski, dyrektor departamentu zarządzania produktami indywidualnymi na życie w Generali.
– Ok. 17 proc. naszych aktywów pochodzi od klientów towarzystw ubezpieczeniowych, a co za tym idzie, niemała część naszych przychodów – przyznaje Barbara Kulesza, dyrektor ds. sprzedaży detalicznej w BZ WBK AIB TFI, które współpracuje z 12 ubezpieczycielami. – Nie wykluczamy poszerzenia tego grona, zwłaszcza w przypadku wejścia na polski rynek nowych, dużych ubezpieczycieli – zapowiada.
– Z reguły są to dość pokaźne napływy od jednego dystrybutora, co ma przełożenie na relatywnie niższe koszty obsługi – mówi Krzysztof Lewandowski, prezes Pioneer Pekao TFI, które współpracuje z kilkoma ubezpieczycielami. – Planujemy rozwijać ten segment działalności – dodaje.