Pół roku – tyle trzeba zaczekać ze sprzedażą rzeczy, żeby nie mieć problemów podatkowych. Chyba że handlujemy na większą skalę, bo wtedy fiskus może nas uznać za przedsiębiorcę.
Półroczny termin liczymy od końca miesiąca, w którym dana rzecz (komputer, samochód, sprzęt sportowy) została nabyta.
Przykład:
Pan Kowalski dostał pod choinkę dwa identyczne smartfony. Jeden z nich sprzedał jeszcze w grudniu. Dochód z transakcji musi wykazać w zeznaniu PIT-36 za zeszły rok (w rubryce „Inne źródła"). Drugi sprzedał w marcu, dochód powinien opodatkować w formularzu za 2014 r. Gdyby zaczekał z transakcjami do lipca, nie płaciłby w ogóle podatku.
Jak wyliczyć dochód? Od przychodu – kwoty, za którą sprzedaliśmy rzecz – odejmujemy koszty, czyli wydatki na jej nabycie (gdy są wyższe, mamy stratę i nie przejmujemy się podatkiem). Gorzej, jeśli ich nie ponieśliśmy, np. wtedy, gdy jest to prezent albo majątek otrzymany w spadku. Wtedy podatek trzeba zapłacić od całej kwoty uzyskanej ze sprzedaży. Wartość otrzymanej w prezencie (spadku) rzeczy nie jest bowiem kosztem. Przychód można jedynie pomniejszyć o wartość nakładów poniesionych w czasie jej posiadania. Ewentualnie odliczyć wydatki związane z samą sprzedażą, np. koszty przesyłki, jeśli ponosi je sprzedający.
Nie zapłacimy podatku dochodowego, jeśli sprzedaliśmy taniej, niż kupiliśmy