Donosy do urzędu skarbowego: W PRL anonimy były rzadsze niż dziś

Rozmowa z Ewą Podrez, etykiem z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Publikacja: 29.05.2014 08:44

Ewa Podrez, etyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Ewa Podrez, etyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Foto: archiwum prywatne

Rz: Liczba donosów do izb skarbowych rośnie z roku na rok. Z czego to wynika?

Ewa Podrez:

Donos może być przekazem pewnego resentymentu społecznego, czyli głębokiego przekonania, że jeżeli ktoś ma więcej niż my, to albo kogoś okradł, albo oszukał, a na pewno złamał prawo. Wynika to z tego, że nie szanujemy pracy, lecz to, co z niej płynie, czyli pieniądze.

Właśnie, bo te donosy dotyczą nabywania nieruchomości albo braku zgłoszenia prowadzonej działalności gospodarczej...

Czyli tego, co się kręci wokół pieniędzy, i tego, co można z nimi zrobić. Donos zawsze ma na celu ujawnienie czegoś lub kogoś. W systemach totalitarnych donos jest jedyną formą poskarżenia na kogoś, o kim jesteśmy przekonani, że zasługuje na karę. Natomiast w systemie demokratycznym ludzie chcą być równi, lecz zarazem lepsi od innych. Taka jest nasza natura. Donosimy więc, żeby tę „równość" odzyskać dla własnej satysfakcji.

A jak to wygląda w biznesie?

W ciągu ostatnich lat wiele wątpliwości budzi kwestia tak zwanych informacji anonimowych, zwłaszcza w dużych zakładach pracy czy w środowiskach politycznych. Tam, gdzie w grę wchodzą mechanizmy negatywnie działające na część gospodarki czy na życie polityczne, donosy mogą mieć pewne uzasadnienia. Na przykład, kiedy ktoś nie jest pewny, czy księgowość w firmie jest prowadzona prawidłowo, podejrzewa, że dochodzi do nadużyć. Przekazuje swoje wątpliwości w formie informacji do skrzynki tak zwanego oficera etycznego. To jest proces, który jest w pewien sposób zalegalizowany.  Tu chodzi o dobro wspólne, a w prywatnych donosach – o satysfakcję z tego, że ktoś będzie miał kłopoty.

W naszym kraju donos budzi negatywne skojarzenia.

W czasach PRL donosy były rzadsze niż dzisiaj. Teraz mamy przekonanie, że ludzie posiadający więcej są po prostu nieuczciwi. To zaś w oczach składających donosy usprawiedliwia je.

Z czego wynika przekonanie o nieuczciwości?

Polacy nie mają jeszcze społecznego doświadczenia związanego z awansem zawodowym i społecznym ani świadomości, że za określonymi zawodami kryją się konkretne pieniądze. Poza tym wmawiamy sobie, że demokracja to jest równość nie tylko na poziomie szans, ale także na poziomie korzyści. Jeśli widzimy, że inni osiągają więcej, nie sądzimy, że to efekt talentu, pracy i kompetencji. Do tego dochodzi zwyczajna ludzka zazdrość. To nie jest cecha narodowa, tylko po prostu nie jesteśmy dojrzali społecznie, bo nie mieliśmy czasu dojrzeć.

Rz: Liczba donosów do izb skarbowych rośnie z roku na rok. Z czego to wynika?

Ewa Podrez:

Pozostało jeszcze 96% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Nowa funkcja w mObywatelu. Przyda się na starość
Prawo drogowe
Trudniej będzie zdać egzamin na prawo jazdy. Wchodzi w życie "prawo Klimczaka"
Praca, Emerytury i renty
Część seniorów dostanie w lipcu dwa przelewy. Zasady wypłaty renty wdowiej
Zawody prawnicze
Ranking kancelarii prawniczych 2025. Znamy zwycięzców
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Prawo w Polsce
Głosy Trzaskowskiego przypisane Nawrockiemu. „To nie jest jakaś wielka tragedia"