Nie dla wszystkich oznacza to jednak większą korzyść. Praktycznie nie zmienia się bowiem próg podatkowy i kwota wolna od podatku. Natomiast pozytywnie ocenić należy zwiększenie kosztów uzyskania przychodów ze stosunku pracy zamrożonych na tym samym poziomie od 2008 r. Pewnie rachunek wypadnie na plus dla najmniej zarabiających, ale inni odczują to w minimalnym stopniu. Mogą to nawet odczuć jako nieuzasadnione różnicowanie sytuacji podatników, a nawet karę za do, że mają wysokie kwalifikacje, dużo pracują i dobrze zarabiają.
Wróćmy do finansów samorządów. Przypomnijmy, jakie mają ustawowe gwarancje dochodów budżetowych.
Obowiązuje wynikająca z art. 167 konstytucji zasada adekwatności gwarantująca jednostkom samorządu terytorialnego udział w dochodach publicznych odpowiedni do przypadających im zadań. Poza tym ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego gwarantuje im około połowy wpływów z PIT. Z kolei ustawa o finansach publicznych przewiduje, że jeśli samorządom odbiera się pewne wpływy lub zwiększa wydatki, to należy określić skutki tych zmian i wskazać źródła ich sfinansowania. Wprawdzie nie zmieniono dotychczasowej zasady gwarantującej samorządom połowę wpływów z PIT, ale przecież po obniżce podatków tych pieniędzy będzie kwotowo mniej. Z taką sytuacją mieliśmy już do czynienia w 2004 r., kiedy zmianą prawa energetycznego nałożono na gminy obowiązek finansowania oświetlenia dróg, ulic i mostów, co zwiększyło ich wydatki. Nowelizacja ta została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, ale wyrok z 2005 r. był niekorzystny dla samorządów. Sędziowie uznali, że samo podniesienie udziału we wpływach z PIT było wystarczającym działaniem ustawodawcy. Jednak wówczas doszło przynajmniej do podniesienia tego udziału, a teraz próżno szukać takiego działania ze strony projektodawców. Sytuacja powtórzyła się w 2007 r., kiedy zamiast trzech stawek PIT wprowadzono dwie, obowiązujące do dziś, i podwyższono próg podatkowy, ale globalne wpływy z podatku uległy zmniejszeniu.
Czy zatem oprócz zmian w ustawie o PIT powinna też nastąpić stosowna zmiana w ustawie o finansach samorządu?
Tego by należało oczekiwać. Przecież samorządy wciąż dostają nowe zadania, które bywają kosztowne w realizacji. Znów sięgnę po bliski mi przykład: niedawno utworzono nową jednostkę samorządową – Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię. Praktyczne efekty jej działania już widać, bo wprowadzono np. wspólny bilet na komunikację miejską na terenie gmin tworzących ten związek. To dla mieszkańców regionu wygodne rozwiązanie, sama z niego korzystam. Ale przecież gminy tworzące GZM muszą to przedsięwzięcie finansować kosztem własnych budżetów, w tym części wpływów z PIT (część stała składki rocznej). Tymczasem powołany już art. 167 konstytucji w ust. 4 stanowi, że „zmiany w zakresie zadań i kompetencji jednostek samorządu terytorialnego następują wraz z odpowiednimi zmianami w podziale dochodów publicznych". Zresztą to tylko przykład z mojego regionu, podobnych nowych zadań samorządów jest w kraju znacznie więcej.
Są jeszcze podatki lokalne. Czy coś w nich da się zreformować, by dać samorządom więcej wpływów?