Kiedy indziej bywają kopalnią anegdot, obfitą aż do tego stopnia, że czytelnik zaczyna nabierać wątpliwości, czy aby na pewno wszystkie przywołane wydarzenia są prawdziwe (dobrym przykładem mogły tu być wspomnienia socjalisty, jednego z prekursorów polskiej socjologii Ludwika Krzywickiego). Ale istnieje też literatura wspomnieniowa, której autor próbuje opowiedzieć swoje życie według sobie tylko właściwego klucza.
Tak właśnie jest z najnowszymi wspomnieniami Edwarda Pałłasza – kompozytora, byłego dyrektora radiowej Dwójki i prezesa ZAiKS. Zaproponowana konwencja polega na przywołaniu na początku każdego rozdziału ważnej w życiu autora rzeczy, a następnie opisu sytuacji z nią związanych. Mogą to być skrzypce, kartka, jak też plakietka...
Ten niestandardowy sposób narracji ma przede wszystkim ten walor, że umiejętnie przenosi czytelnika w przeszłość, oddając w najszerszym stopniu klimat lat 70., 80. czy w końcu 90. XX wieku. Poza konkretnymi zdarzeniami, jak choćby pełnej pasji walki o przyszłość radiowej Dwójki, mamy tu również relacje z podróży Pałłasza. Część czytelników może poczuć się zagubiona w gąszczu nie zawsze powszechnie rozpoznawanych nazwisk. Ale na kartach książki Pałłasza pojawiają się też postaci „ze świecznika", jak choćby Stefan Kisielewski czy Władysław Bartoszewski.
Wspomnienia Edwarda Pałłasza przybliżają jednak nie tylko wiadomości czy ciekawostki na temat poszczególnych osób. To przede wszystkim praca, która doskonale oddaje klimat opisywanych czasów, miejsc i środowisk.