Aktualizacja: 14.02.2019 11:21 Publikacja: 15.02.2019 18:00
Foto: materiały prasowe
Pod wpływem sejneńskiej magii w okolicach litewskiej granicy zamieszkała również Ola Bilińska, artystka znana z takich projektów jak Muzyka Końca Lata czy Babadag. Parę lat temu porzuciła rodzinną Warszawę po to, by tworzyć muzykę prawdziwie zakorzenioną w lokalnej tradycji.
Bilińska zasłynęła dwiema płytami z muzyką żydowską: „Berjozkele" z kołysankami w jidysz i zbiorem pieśni miłosnych „Libelid" – również w języku Żydów. Tym razem pod szyldem Babadag wzięła na warsztat sutartines, czyli stare litewskie kanony, a co najciekawsze – podobno nadal żywe nie tylko w tradycji litewskiej, ale też w suwalskiej. Jako że sutartines tradycyjnie śpiewały i tańczyły kobiety, a mężczyźni przygrywali im na różnych instrumentach, artystka do pracy przy albumie „Šulinys" zaprosiła trzy wokalistki z Wilna, siostry: Dominykę Kriščiunaite, Ramintę Kriščiunaite i Lauksminę Kriščiunaite-Plikšniene. Na instrumentach przygrywają im panowie: Hubert Zemler, Sebastian Witkowski i Igor Nikiforow – artyści dobrze znani miłośnikom warszawskiej sceny niezależnej.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas