Jessica Yaniv, Kanadyjczyk podający się za kobietę i seryjnie pozywający kosmetyczki za odmowę wydepilowania mu genitaliów, znowu próbuje wykorzystać stworzone z myślą o mniejszościach przepisy zakazujące dyskryminacji. Jeśli wygra – a tym razem jest już sprytniejszy i pozywa za odmowę wydepilowania mu nie genitaliów, lecz „tylko" nóg – wywalczy dla wszystkich prawo do legalnego dyskryminowania ze względu na płeć, religię i pochodzenie.
Walczący z rzekomą transfobią Yaniv na swoje ofiary wybiera wyłącznie kosmetyczki wywodzące się z mniejszości etnicznych i religijnych, często ubogie imigrantki, bo tylko wtedy ma gwarancję, że kobiety odmówią mu usługi, a jednocześnie będą zbyt słabe i biedne, żeby skutecznie bronić przed nim się w sądzie. Yaniv liczy nie tylko na medialną sławę i łatwy pieniądz, chodzi mu także – a może przede wszystkim – o upokorzenie imigrantek, bo samozwańcza ikona walki o prawa transseksualistów szczerze nienawidzi mniejszości etnicznych i religijnych i wcale się z tym nie kryje. Rasistowskie podłoże działań Kanadyjczyka było zresztą jednym z powodów oddalenia jego pozwów przez rozpatrujący je Trybunał Praw Człowieka, który uznał, że celowo wybierając na ofiary kobiety reprezentujące znienawidzone przez siebie mniejszości etniczne i religijne, Yaniv działał w złej wierze i z niskich pobudek.