Reklama
Rozwiń

Trener jako marabut

Kilka miesięcy temu w Dakarze oglądałem tradycyjne zapasy senegalskie. Walka jak walka – chodzi o to, by powalić przeciwnika na ziemię, ale fascynujące są przygotowania.

Publikacja: 07.12.2007 19:09

Trener jako marabut

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Zawodnik słucha przez długi czas przed zawodami swojego przewodnika duchowego, marabuta, który – jak się dowiedziałem – szepcze mu do ucha jakieś słowa, przekonując go, że wygra. Potem marabut polewa zapaśnika jakimiś czarodziejskimi miksturami i siłacz jest gotowy do walki.

O postaci marabuta pomyślałem, gdy usłyszałem Leo Beenhakkera, który powiedział, że Polska ma szanse zdobyć złoty medal na mistrzostwach Europy. Gdyby kto inny tak powiedział, zostałby zapewne zabity śmiechem przez kolegów dziennikarzy, ale z optymizmu Beenhakkera śmiać się już w Polsce nie należy, bo można się własnym językiem zadławić. Nawiasem mówiąc, zrozumieli to już nawet specjaliści od futbolu z "Dziennika", którzy swego czasu utopiliby Holendra w łyżce wody, pod warunkiem oczywiście, że po uduszeniu przez Jana Tomaszewskiego, Grzegorza Latę i innych wielkich naszej piłki jeszcze by oddychał.

Pozostało jeszcze 82% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie