Wszystko się może zdarzyć

Na frontonie Chelsea Hotel znajduję cytat z irlandzkiego pisarza Brendana Behana: „Ameryce, mojej nowej ojczyźnie: ten, kto cię nienawidzi, nienawidzi rodzaju ludzkiego”

Aktualizacja: 08.11.2008 11:54 Publikacja: 07.11.2008 23:18

Wyborcza noc na nowojorskim Times Square

Wyborcza noc na nowojorskim Times Square

Foto: Getty Images

Nadal wierzę w mądrość Amerykanów – mówi mi Nancy w samolocie z Detroit od Nowego Jorku. – Nie możemy wybrać na prezydenta człowieka, o którym właściwie nic nie wiemy. Przecież to jest tak trudny moment dla tego kraju, jak on sobie poradzi z Irakiem, z kryzysem finansowym, ze służbą zdrowia?

– A McCain, jak ten sobie poradzi?

– Też nie wiem. To jest dla mnie wybór z dwojga złego. Ale McCain jest bardziej przewidywalny. On rozumie takich ludzi jak my, którzy całe życie pracowali, żeby wykształcić dzieci, żeby cokolwiek w życiu osiągnąć.Nancy mieszka w stanie Michigan, leci do syna, lekarza w Nowym Jorku; mąż i pozostali dwaj synowie również są lekarzami.

– To nie jest eksperyment na ten czas. Zresztą tacy jak on nigdy nie powinni rządzić Ameryką, bo nie rozumieją, na czym polega życie normalnych ludzi w tym kraju.

Mój kolega Michael pracujący jako menedżer w domu handlowym dostał polecenie zwolnienia ludzi z pracy. Nie umie sobie z tym poradzić, ma wyrzuty sumienia, ale w ciągu kilku dni musi wyrzucić z zespołu kilkanaście osób.

– Jak to zrobisz? – pytam.

– Jak zwykle. Dostaną kilka minut na spakowanie się i do widzenia. Tylko trzeba będzie wzmocnić ochronę, pewnie wezwać policję.

– Po co?

– Zawsze się wzywa, bo nie wiadomo, co ludziom do głowy strzeli. Niektórzy się rozbijają, poza tym nigdy nie wiesz, czy taki ktoś nie wróci do zakładu z giwerą i nie zacznie strzelać. Trzeba się zabezpieczyć.– Żaden z pracowników nie ma okresu wypowiedzenia – mówi Michael – ani ubezpieczenia zdrowotnego opłacanego przez pracodawcę, większość spłaca kredyty mieszkaniowe. Jeśli nie znajdą pracy, w ciągu trzech, czterech miesięcy ich życie może się wywrócić do góry nogami.

– Najprościej mają nielegalni – po prostu wrócą do Meksyku czy na Ukrainę. Ale Amerykanie nie mają gdzie wrócić. Wystarczy, że przestaniesz spłacać kredyt, i po kilku miesiącach bank może zabrać ci mieszkanie.– I co dalej? – pytam.

– Nic, tak się tutaj żyje, trzeba sobie jakoś radzić.

[ul][li]**[/li][/ul]

Halloween w Greenwich Village: cała Szósta Aleja wypełniona tłumem, ulicą maszerują upiory i straszydła, przygrywa orkiestra miejscowych gejów i lesbijek specjalizująca się w przeróbkach utworów Barry’ego Manilowa na instrumenty dęte.

Wielotysięczny tłum wpada w ekstazę, gdy zbliżają się postaci umarlaków na kilkumetrowych pałąkach, grupka stojących obok Japończyków żywiołowo relacjonuje wydarzenia przez telefony komórkowe. Ciekawe, czy w Japonii świętują Halloween.

Rozkład, trupy i horror wzbudzają powszechną radość, każdy chce być lepszym, bardziej atrakcyjnie odpychającym umarlakiem. W mieście, w którym nigdy nie ustaje życie, przez tę jedną noc rządzi śmierć.Najpopularniejszym sklepem spożywczym w Nowym Jorku jest sieć Whole Foods Market. Zamiast po prostu sprzedawać jedzenie, Whole Foods Market sprzedaje misję, co spotyka się z entuzjastycznym odbiorem ludności. Zasadniczo chodzi o to, że jedzenie ma być naturalne, wyprodukowane w „organiczny” sposób i – ma się rozumieć – przy pełnym poszanowaniu środowiska. Nie wiem, jak to możliwe, żeby przy tych ograniczeniach wszystkie jabłka wyglądały tak samo, żeby nie było wśród nich ani jednego robaczywego albo choćby podgniłego, ale może się czepiam. Maliny też wszystkie tak samo czerwone, a awocado zielone i soczyste jak spod matrycy.

Sklep jest non stop pełen ludzi płacących po dolarze za bułkę z organicznego zboża i 40 dolarów za funt prawdziwej szynki parmeńskiej. Kupuję kubek organicznej zupy pomidorowej, kanapkę z indykiem, który podobno za życia chodził na własnych nogach, staję w kolejce do jednej z 42 kas (posuwa się nadspodziewanie szybko) i po wypłaceniu 15 dolarów jem obiad w przysklepowej strefie piknikowej w towarzystwie uświadomionych ekologicznie, szczupłych i promieniejących nowojorczyków. Kryzys? Jaki kryzys?

[ul][li]**[/li][/ul]

Jakie nadzieje wiążesz z wyborem Obamy? – pytam dwa dni przed wyborami czarnoskórego pastora z Harlemu Claytona Gergena. Spotykam go w Bryant Park, gdzie przychodzi grać w bule ze znajomymi.

– Moje marzenie już się spełniło. Afroamerykanin zaszedł tak daleko i zaraził ludzi swoją energią. Mam 58 lat i nigdy nie wierzyłem, że dożyję takiej chwili.

– A jeśli przegra?

– Jeśli przegra, to i tak wygra, bo pokazał ludziom, ze może być inna polityka.

– Jak to inna? – protestuję. – Przecież facet wydaje miliony dolarów na kampanię, jego reklamy są wszędzie przez cały dzień. On robi dokładnie to samo co McCain, tylko sprawniej.

– On ma w sobie spokój i zrozumienie dla innego człowieka. Nie widzę w nim gniewu, urazów i pretensji. To jest dobry człowiek na ten czas.Gdy pytam Claytona, czy się boi, że czarni Amerykanie nie zaakceptują porażki Obamy, że wyjdą na ulice – wybucha głośnym śmiechem.

– Bzdura! Ten kraj się zmienił. Wszystko się zmienia, trzeba tylko czasu. Wiesz, ile czasu trwało, zanim Amerykanie przestali opowiadać dowcipy o Polakach?

3 listopada na ulicach miasta spotykam wielu ludzi z medalami na piersiach. Otrzymali je w nagrodę za ukończenie nowojorskiego maratonu poprzedniego dnia. W tym roku biegło ponad 30 tysięcy ludzi ze 110 krajów.Prawdziwym utrapieniem była plaga oszustów, którzy podobno wbiegają na trasę na kilkaset metrów przed metą po to, by dostać medal. Organizatorzy wiedzą o zagrożeniu, więc wystawiają na końcówce specjalnych kontrolerów, których zadaniem jest wyłapywanie oszustów. Ciekawe, po co komu medal, którego wartość jest czysto pamiątkowa i wiąże się wyłącznie z osobistym doświadczeniem? A może oszuści myślą, że w tym kawałku metalu zaklęta jest jakaś obietnica?

[ul][li]**[/li][/ul]

Chodzę z mikrofonem po ulicach Greenwich Village, Chelsea, Lower East Side czy Dzielnicy Finansowej i wszędzie to samo: zmiana, zmiana, Obama, zmiana, Barack, zmiana, Sarah Palin – ha ha ha, najważniejsze wybory, najważniejsze, bo wojna w Iraku, bo Afganistan, bo kryzys, bo osiem lat Busha. Więc zmiana jest niezbędna. Barack występuje w roli mesjasza, który przyjdzie i zmieni Amerykę, a potem zmieni się świat.

– Co takiego ma się zmienić? – pytam Sahanę Driscoll, redaktorkę dodatku „Styl” w „New York Timesie”.

– Ludzie w tym kraju chcieliby, żeby ich prezydent był Czarnoksiężnikiem z krainy Oz, żeby wyczarował im nowy świat, żeby zlikwidował wszystkie niedoróbki. Ale tak nie będzie. Barack nie jest tak radykalny, jak chciałoby wielu z nas tutaj, w Nowym Jorku, i jest przerażająco radykalny dla niektórych innych Amerykanów. Ale będzie miał duże możliwości ruchu. Musi zrobić coś z Irakiem, musi ogarnąć kryzys finansowy, musi zmienić obraz Ameryki w oczach innych narodów.– A dlaczego ci tak na tym zależy? – pytam. – Naprawdę obchodzi cię, co Polacy albo Szwajcarzy myślą o twoim kraju?– Nie może być tak, że bycie Amerykaninem przynosi wstyd, a przecież za czasów Busha wielu z nas czuło właśnie wstyd.

[ul][li]**[/li][/ul]

W przeddzień wyborów znajduję w Nowym Jorku zwolennika Johna McCaina. Samotna kobieta na Times Square z transparentem wyborczym republikanów skanduje: „»Tak« dla wolności, »nie« dla socjalizmu! »Tak« dla wolności, »nie« dla socjalizmu!”.

Pytam, czy naprawdę wierzy, że Obama wprowadzi w USA socjalizm. – No pewnie, on nam podniesie podatki, zabierze pieniądze uczciwie pracującym ludziom i rozda je na jakieś programy pomocy, zlikwiduje najlepszy system służby zdrowia na świecie i wprowadzi racjonowanie usług lekarskich. Będzie u nas jak w Rosji za komunizmu.

[ul][li]**[/li][/ul]

4 listopada Barack Obama wygrywa wybory prezydenckie. W telewizji NBC debata na temat nowego oblicza Ameryki, Ameryki, w której po prawie 250 latach od niepodległości czarny człowiek zostaje wybrany na urząd prezydenta. „Przez ostatnie osiem lat Francja albo Niemcy dawały nam lekcje demokracji – mówi Jammal Simmons, czarny konsultant polityczny, jeden z uczestników debaty. – Pouczały, jak powinno wyglądać wolne społeczeństwo i jak mają być traktowane mniejszości. To ja się teraz pytam: kiedy we Francji czarny zostanie prezydentem? Kiedy w Niemczech Turek zostanie kanclerzem? Może teraz to oni wytłumaczą się z niedostatków swoich demokracji?”.

Raczej wątpię. Po wygranej Obamy, tak jak po 11 września, na kilka miesięcy we Francji, w Niemczech i innych krajach Europy znowu „wszyscy będziemy Amerykanami”. Może nawet Osama bin Laden będzie miał problem z „krajem Szatana”, na którego czele stoi prezydent o imionach Barack Hussein. Jednak potem wszystko wróci do normy, bo zawsze wraca. USA będą rządzić światem, a reszta narodów będzie narzekać, że mogłyby rządzić lepiej.

Na frontonie Chelsea Hotel znajduję cytat z irlandzkiego pisarza Brendana Behana: „Ameryce, mojej nowej ojczyźnie: ten, kto cię nienawidzi, nienawidzi rodzaju ludzkiego”. Niektórym ludziom nienawiść do Stanów Zjednoczonych przychodzi łatwo, tak łatwo, jak innym przychodzi miłość i podziw dla tego kraju – kraju, w którym wszystko, co może przydarzyć się ludziom, wcześniej czy później się zdarza.

[i]Dariusz Rosiak podróżował po USA w ramach radiowego projektu „Trójka przekracza granice”. Jego reportaże z Alaski, Seattle, Montany i Detroit ukazały się w trzech poprzednich wydaniach Plusa Minusa, można było ich także słuchać codziennie w audycji „Zapraszamy do Trójki”.[/i]

Nadal wierzę w mądrość Amerykanów – mówi mi Nancy w samolocie z Detroit od Nowego Jorku. – Nie możemy wybrać na prezydenta człowieka, o którym właściwie nic nie wiemy. Przecież to jest tak trudny moment dla tego kraju, jak on sobie poradzi z Irakiem, z kryzysem finansowym, ze służbą zdrowia?

– A McCain, jak ten sobie poradzi?

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą