Więc minister Drzewiecki poniósł sromotną klęskę w wojnie trzydniowej i wobec zagrożenia odebraniem Polsce Euro 2012 – wycofał się. Przechwalał się za to programem budowy boisk dla dzieci pt. „Orlik”. Pokazał się na takim boisku i kopnął piłkę w telewizji. Na razie boisk takich jest kilka, a ma być tysiąc.
Jednak wbrew jego oczekiwaniom na nowego prezesa PZPN wybrano Grzegorza Latę nazywanego „betonem”. Jako polityk więc Drzewiecki nie sprawdził się zupełnie, bo nie ma sukcesów politycznych, natomiast obiecuje, że: „zdążymy na Euro 2012”, „pale są wbijane w ziemię” i „autostrady będą gotowe”.
Wszystko pewnie dalej posuwałoby się w takim chaosie, gadulstwie i przy przechwałkach, gdyby nie dziennikarstwo śledcze telewizji TVN. W przeddzień ujawnienia przez TVN wydarzeń z 1999 roku Drzewiecki „udzielił kredytu zaufania prezesowi Lato”, zapewne jako człowiek, do którego możemy mieć pełne zaufanie.
[srodtytul]Fatalny sylwester w Miami[/srodtytul]
Teraz retrospekcja. Cofnijmy się w czasie. Noc sylwestrowa 31 grudnia 1999 roku była szczególną datą – tej nocy ludzkość żegnała się z wiekiem XX i wkraczała w wiek XXI. Mirosław Drzewiecki i jego żona Janina wraz z gronem przyjaciół świętowali powitanie nowego wieku w USA na Florydzie, w Miami. Pan Drzewiecki był wówczas biznesmenem z Łodzi, znanym w mieście włókniarzy z tego, że zrobił majątek na szyciu ubrań i sukienek. Prowadził kawiarnię w Łodzi o nazwie Wiedeńska, w której przesiadywali ludzie z półświatka przestępczego i handlarze narkotyków. Znalazł się na 77. miejscu najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. Stać go było na wyjazd i zabawę w USA i dostał amerykańską wizę. Czyli miał i na bilety lotnicze, miał i na hotel, miał i na wino musujące, które zaszumiało mu w głowie.
Tak mu zaszumiało, że zupełnie stracił panowanie nad sobą w czasie zabawy, bo gdy wyrywał telefon komórkowy z ręki żony Janiny, aby zadzwonić do Polski i złożyć życzenia noworoczne dzieciom, „schwycił ją za szyję i przewrócił na ziemię” – jak zeznali świadkowie. Został aresztowany przez policjantów z Miami, którzy okazali się tacy jak w znanym serialu TV – zabrali pana Mirka do aresztu, a potem postawili przed obliczem sędziego. Rok 2000 i wiek XXI zaczął się dla późniejszego ministra sportu niepomyślnie. Ale...