Ksiądz Jerzy każe się określić

Niektóre efekty były robione przez kilkanaście miesięcy - mówi Rafał Wieczyński, reżyser filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”

Publikacja: 21.03.2009 00:37

Ksiądz Jerzy w Hucie Warszawa: Wojciech Solarz, Zbigniew Zamachowski i Adam Woronowicz w scenie z fi

Ksiądz Jerzy w Hucie Warszawa: Wojciech Solarz, Zbigniew Zamachowski i Adam Woronowicz w scenie z filmu.

Foto: kino świat

[b]Rz: Ile osób obejrzało już film „Popiełuszko”?[/b]

Po trzech tygodniach liczba widzów dochodzi do miliona.

[b]To dużo czy mało? Ile sobie zakładaliście?[/b]

Oczywiście dużo. Na film chodzą nie tylko przekonani do tematu, ale i ci, którzy chcą zobaczyć widowisko. Widać też, że film czeka długi żywot, jaki mają zwykle filmy religijne.

[b]To nie przesada – nazywanie „Popiełuszki” filmem religijnym?[/b]

Można go odczytywać na wielu poziomach, w zależności od osobistej wrażliwości, wiedzy i doświadczeń. To film historyczny o stanie wojennym, z romantycznym bohaterem. Ale niektórzy widzowie dostrzegają, że życie księdza Jerzego ułożyło się po śladach Chrystusa.

Mam wrażenie, że dziennikarze działów kultury, poza wyjątkami, nie mają wiele do powiedzenia na ten temat. Może nie mogą się pogodzić z tym, że jeszcze około 20 lat temu centrum życia kulturalnego Polaków mieściło się w kościelnych podziemiach.

[b]Nie jest więc pan zadowolony z recenzji?[/b]

Jak słusznie zauważyła pewna studentka z Wrocławia, recenzje „Popiełuszki” znacznie mocniej niż w innych przypadkach uwikłane są w „żywioł subiektywizmu”, co wynika z tematyki filmu. Jest pełen wachlarz reakcji – od zachwytów nad genialnością filmu, co jest przesadzone, po totalne ataki, które są nie fair. Ksiądz Jerzy ze swoją przejrzystą postawą dla wielu był wtedy nie do zniesienia, a przecież ci sami ludzie żyją dziś, wpływają na opinię publiczną, i mało który z nich zrobił rachunek sumienia. Raczej udało się je stłumić. Przywołany dziś ksiądz Jerzy znowu każe się określić. Zabrakło dyskusji o zafałszowaniu obrazu historii tamtych lat, o zacieraniu roli Kościoła czy wreszcie o tym, że wtedy byliśmy razem. Film jest opowiadany z punktu widzenia księdza Jerzego, a więc mamy w nim np. panią Maję Komorowską i księdza Henryka Jankowskiego. W tej chwili wiele osób, które są na ekranie, nie podałoby sobie ręki, i to jest smutne. Nikt z dziennikarzy się nie zdziwił, że aby zrobić film o narodowym bohaterze, musieliśmy z małżonką zaciągnąć prywatne pożyczki. Wsparli nas Polski Instytut Sztuki Filmowej, samorząd Mazowsza, SKOK i „Solidarność”, ale żadna inna instytucja finansowa, do której się zwracaliśmy. Ani zmieniające się na przestrzeni lat poprzednie władze TVP, ani władze Warszawy nie znalazły możliwości, żeby się przyczynić do powstania filmu lub promocji wiedzy o ks. Jerzym. Na etapie dystrybucji to się zmieniło tylko w TVP.

[b]W niektórych recenzjach pojawiały się sugestie, że film docenią tylko ludzie pamiętający lata stanu wojennego, a młodzi nie będą zainteresowani.[/b]

To jest absolutnie fałszywy podział. Teraz jeżdżę po Polsce, spotykam się z ludźmi i dostrzegam, że młodzi reagują na film równie gorąco, jak osoby pamiętające tamte czasy. Niektórzy przeżywają swoisty szok. Poruszyło mnie pytanie 16-latka: „Dlaczego nas o tym nie uczą?”. Muszę wspomnieć ogromną zasługę Narodowego Centrum Kultury i IPN, które prowadzą akcję społeczno-edukacyjną „Prawda jest nieśmiertelna”, żeby tę lukę w świadomości młodych wypełnić.

[wyimek]Mieliśmy w Kościele ludzi niewierzących – praktykujących. I to m.in. ze względu na księdza Jerzego i sferę wolności, którą Kościół wtedy stwarzał[/wyimek]

Natomiast, co mnie bardzo ucieszyło przy okazji odżywającego sporu o księdza Jerzego, to fakt, że ani film, ani sam ks. Popiełuszko nie zostali zawłaszczeni przez któryś z ideologicznych frontów. Bo i wtedy nie było to możliwe. Władze PRL próbowały zrobić z Popiełuszki polityka, buntownika i awanturnika. To się nie udało. Niektórzy próbują wbijać klin między ks. Jerzego a księdza prymasa. Może nieświadomi, że realizują w ten sposób instrukcję Służby Bezpieczeństwa zmierzającą do osłabienia Kościoła. Zapominają przy tym, że ks. Popiełuszko do końca był lojalnym kapłanem przede wszystkim, a ks. prymas rozpoczął i doprowadził do zakończenia na etapie diecezjalnym jego proces beatyfikacyjny.

[b]Film mógłby być opowiedziany trochę mniej linearnie, może bardziej w jakichś retrospekcjach. Spotkałem się z opiniami, że film na dobre się zaczyna, dopiero gdy ksiądz Jerzy trafia do strajkującej Huty Warszawa. [/b]

To jest 17. minuta filmu według klasycznej zasady, że w pierwszej części jest kredyt zaufania na wprowadzenie, a później opowieść musi się rozwinąć. Moim zdaniem proste historie bronią się najdłużej. Zresztą krytyka filmu często sprowadza się do przedstawienia własnej wizji lub pomysłu na ks. Jerzego. Odpowiadam wtedy, że trzeba było to zrobić. Ja studiowałem jego osobowość parę lat i starałem się pokazać jak najwierniej. To było moje najważniejsze zadanie. Nie interesuje mnie intelektualna gimnastyka dla wykazania jakiejś finezji rozrachunkowej, która po paru latach nikogo nie obchodzi. Chociaż wiele wątków zostawiłem niedomkniętych, bo wierzę w inteligencję widza.

[b]Łatwo zostawiać pewne rzeczy niedomknięte, gdy robi się film trochę z cyklu „znacie, to posłuchajcie”. Myślę, że spora część ludzi, którzy ten film oglądają, wie doskonale, jak przebiegała ta historia, kto był jej bohaterem, kto jaką rolę odgrywał. [/b]

Opowiem panu najświeższą historyjkę. Dwie dziewczyny rozmawiają o filmie „Popiełuszko”: „Jak ci się podobał, bo się wybieram?”. „Podobał mi się, ale nie całkiem”. „A co ci się nie podobało?”. „No, myślałam, że jednak mu się uda”. Moim zadaniem było komunikatywnie opowiedzieć spójną, uczciwą fabułę o Popiełuszce i kawałku historii Polski.

[b]Czy w takim razie „Popiełuszko” będzie zrozumiały dla kogoś poza polskimi widzami?[/b]

Pokazywaliśmy go za granicą, bo tam był udźwiękowiany. Ucieszyłem się, że jest odbierany jako czytelna historia o ciekawym człowieku i naszym kraju.

[b]Film kosztował 4 miliony dolarów, jak na Polskę sporo, jak na świat – bardzo mało. Ale byłem mile zaskoczony, że na ekranie nie widać polskiej kinowej biedy. W nadaniu filmowi rozmachu pomogły materiały archiwalne. Ale są tak wplecione w materię filmu, że czasem się sam zastanawiałem: co jest dokumentem przechodzącym w fikcję, a co inscenizacją udającą dokument.[/b]

To właśnie zasługa efektów specjalnych, duża w tym rola Platige Image. Niektóre efekty były robione przez kilkanaście miesięcy. Jest takie ujęcie, jak ksiądz Jerzy idzie podczas pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski. W jednym ujęciu jest nasz aktor, potem jest obrót i ujęcie przez nas nakręcone łączy się z materiałem archiwalnym, na którym jest Ojciec Święty. Niektóre firmy od efektów nam odmawiały, mówiły, że to jest niemożliwe. Udało się w polskiej firmie. Przejazd czołgów przez Warszawę to była gigantyczna operacja cyfrowa.

[b]Chce pan powiedzieć, że te czołgi, które w pewnym momencie przejeżdżają przed samochodem księdza Jerzego, to jest animacja?![/b]

Tak, to wszystko efekty komputerowe. Albo tłumy wiernych przed kościołem ks. Jerzego. Nie wiem, czy gdziekolwiek na świecie ktoś robił tak długą multiplikację. A myśmy w Polsce to zrobili i właśnie wybieramy się do Berlina z wykładem na ten temat. W ogóle w Polsce większość rzeczy da się dobrze zrobić z polską ekipą. Tylko czasem brakuje wiary, że można, albo, co znacznie gorsze, przekonania, że trzeba.

[b]Ale tak naprawdę film niesie na swoich barkach Adam Woronowicz jako ksiądz Jerzy, a nie efekty specjalne.[/b]

Wszystko pracuje na głównego bohatera. To jest klasyczna zasada konstrukcji filmu. Adam przygotowywał się do roli z poświęceniem, dużo słuchał kazań ks. Jerzego. Spostrzegliśmy olbrzymi wysiłek włożony w każde słowo. Nie chodziło o aktorską interpretację. Ksiądz Jerzy dobierał słowa tak, jakby one go zobowiązywały, dlatego każde z nich ważyło i docierało, w tym była jego siła. Mówił tak, jak żył, a Adam to poczuł. Gdy się ogląda materiały archiwalne, widać czasem, że podczas kazań ks. Popiełuszko jest tak napięty, że aż spocony. Bo on przecież w pierwszych parafiach nie umiał pisać ani mówić kazań. To była jedna z przyczyn, dla której czasem nie był najlepiej odbierany przez proboszczów. Co ciekawe, w 24 kazaniach z mszy za ojczyznę było około 60 cytatów z Jana Pawła II, ponad 30 z prymasa Wyszyńskiego i kilkanaście z prymasa Glempa i episkopatu. Ksiądz Popiełuszko niczego sobie nie uzurpował, on po prostu transmitował nauczanie Kościoła. Ale poza Adamem Woronowiczem jest w filmie szereg niedostrzeżonych talentów, np. Martyna Peszko, Marta Lewandowska, Magda Kacprzak, Agata Piotrowska Mastalerz, Cezary Rybiński, czy trochę już znany Wojtek Solarz.

[b]Pokazaliście księdza Popiełuszkę zdecydowanie jako outsidera. To też może przemówić bardzo mocno do młodego widza.[/b]

Tak, to prawda. Ale ksiądz Jerzy taki był. Outsider zawsze idący za Chrystusem, czyli pod prąd. Dla młodych pociągająca może być tu jeszcze inna rzecz: to był człowiek, który miał najróżniejsze słabości, łącznie z nałogami, lecz ciężko nad sobą pracował. Bał się o swoje życie, a mimo to działał. Miał pokusę próżności, pychy, wciąż się uczył dystansu do siebie, ale przede wszystkim był odważny. Ta twardość przychodziła mu z olbrzymim wysiłkiem. Mnie na przykład jest bliski właśnie przez to.

Każdy ma swoje dylematy i każdemu się wydaje, że ma ciężko, a jednak ksiądz Jerzy podejmował właściwe decyzje. Lubię w filmie najbardziej te sceny, gdzie widać, jak się cieszy znaczkiem albo z ucieczki syrenką, gdzie martwi się zaginionym kalkulatorkiem czy cieszy się na myśl o własnym portrecie. Czasem myślę, że jakby dzisiaj żył, to byłby gadżeciarzem.

[b]Kiedy sięga się po żywoty świętych, to widać, że jedni wojowali, inni bałamucili niewiasty. Grzeszyli, nawracali się. Bardzo różnymi krętymi drogami dochodzili do swojej świętości.[/b]

Bardzo często byli ludźmi pozornie słabymi. Proszę pomyśleć o prymasie Wyszyńskim: chcieli go wyrzucić z seminarium, bo nie było wiadomo, czy fizycznie wytrzyma. Ksiądz Jerzy w 1968 roku, kiedy był w wojsku, w jednostce dla kleryków, zasłabł w ciężarówce jadącej do Czechosłowacji. Ja tego nie wymyśliłem, to był atak chorej tarczycy. Nie wiadomo było, czy przeżyje, a potem się okazało, że jest jednym z kamieni węgielnych współczesnego Kościoła. Ale to jest absolutnie uniwersalna postać, nie tylko dla ludzi wierzących. Tamten czas to była jedyna w swoim rodzaju chwila, gdy mieliśmy w Kościele ludzi niewierzących – praktykujących. I to właśnie m.in. ze względu na księdza Jerzego i sferę wolności, którą Kościół wtedy stwarzał.

[b]Co o pana filmie powiedziały osoby, które znały księdza Jerzego?[/b]

To były głównie słowa „dziękuję”. Bardzo wdzięczna była rodzina. Jedyny zarzut był taki, że ksiądz Popiełuszko chyba jednak nie stroiłby min do lustra i nie parodiował Kościuszki ani Moniuszki. Może rzeczywiście, ale mówię na to: „A skąd wiecie, byliście z nim w łazience, kiedy mył zęby?”. Niektóre osoby po projekcji w ogóle nie mogły rozmawiać, bo im wszystko stanęło jeszcze raz przed oczami. Momentami nie miały pewności, czy oglądają Adama Woronowicza czy też księdza Jerzego. Jeżeli on na chwilę ożył, to jest to nasz ogromny sukces. Bo taki był cel: ukazać wizerunek księdza Jerzego, który będzie prawdziwy, który będzie zapamiętany.

[b]A co mówili po filmie młodzi widzowie?[/b]

Zazwyczaj, „nie wiedziałem, że Popiełuszko to taki fajny ksiądz”.

[b]Rz: Ile osób obejrzało już film „Popiełuszko”?[/b]

Po trzech tygodniach liczba widzów dochodzi do miliona.

Pozostało 99% artykułu
Plus Minus
Agnieszka Fihel: Migracja nie załata nam dziury w demografii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
Dzieci nie ma i nie będzie. Kto zawinił: boomersi, millenialsi, kobiety, mężczyźni?
Plus Minus
Nowy „Wiedźmin” Sapkowskiego, czyli wunderkind na dorobku
Plus Minus
Michał Przeperski: Jaruzelski? Żaden tam z niego wielki generał
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Wybory w erze niepewności. Tak wygląda poligon do wykolejania demokracji