Moskwa wybiera Bermana

W rozgrywce o władzę z Władysławem Gomułką jego przeciwnicy posłużyli się wobec sowieckich protektorów straszakiem zagrożenia „polskim nacjonalizmem”

Publikacja: 18.04.2009 09:43

Jakub Berman (trzeci z lewej) i Władysław Gomułka (na pierwszym planie) wśród innych prominentów kom

Jakub Berman (trzeci z lewej) i Władysław Gomułka (na pierwszym planie) wśród innych prominentów komunistycznych i członków delegacji Labour Party, 1946 r.

Foto: PAP

Rok 1948 był początkiem kampanii antysemickiej w Związku Sowieckim, która trwała do śmierci Stalina. Represje dotknęły wszystkich środowisk żydowskich w Związku Sowieckim, a wielu przedstawicieli inteligencji rozstrzelano. Do tej kampanii dołączyły się wkrótce inne kraje bloku sowieckiego, gdzie po pokazowych procesach stracono wysokich funkcjonariuszy komunistycznych pochodzenia żydowskiego.

Polska była wyjątkiem. Co więcej, jakby na przekór tej ogólnoobozowej tendencji zamiast nagonki antysemickiej nad Wisłą rozpoczęła się kampania przeciwko „polskiemu szowinizmowi” w szeregach partii, wojska i w strukturach państwa.

Historycy szukają źródeł tamtych wydarzeń zazwyczaj w rywalizacji o władzę między Władysławem Gomułką a Bolesławem Bierutem. Jednakże dokumenty z moskiewskich archiwów rzucają całkowicie inne światło na te wydarzenia. Wiele wskazuje na to, że były one skutkiem intrygi czołowych funkcjonariuszy partyjnych i części aparatu bezpieczeństwa zgrupowanych wokół Jakuba Bermana i Hilarego Minca. Motorem ich działań była walka o władzę i wpływy, ale rozgrywana w warunkach jednoczesnego zagrożenia czystkami, właśnie w związku z antysemicką kampanią rozpoczętą w Związku Sowieckim.

[srodtytul]Dwie frakcje w PPR[/srodtytul]

Wiktor Lebiediew, ambasador sowiecki w Warszawie, opracował 10 marca 1948 roku ściśle tajne sprawozdanie z sytuacji w kierownictwie PPR przeznaczone dla Wiaczesława Mołotowa, jednego z zaufanych ludzi Stalina. Lebiediew pisze o dwóch rywalizujących ugrupowaniach wewnątrz kierownictwa PPR. Do pierwszej grupy zaliczył Gomułkę, który był jej przywódcą, Mariana Spychalskiego, wiceministra obrony, oraz Zenona Kliszkę i Władysława Bieńkowskiego, funkcjonariuszy aparatu propagandy KC. Drugiej grupie przewodzili Hilary Minc, Jakub Berman, Roman Zambrowski, Stanisław Skrzeszewski (minister oświaty). Berman był odpowiedzialny za propagandę i resort bezpieczeństwa z ramienia Biura Politycznego, Zambrowski za politykę kadrową, a Minc za gospodarkę. Grupa skupiona wokół Gomułki była „zarażona polskim szowinizmem”, druga natomiast „jawnie promoskiewska” i składała się – według sowieckiego ambasadora – „głównie z Żydów, co w warunkach polskich nie może nie osłabiać ich pozycji” ze względu na mocne antysemickie nastroje w Polsce, także w szeregach PPR.

Członkom grupy Gomułki Lebiediew zarzucał antysowiecke poglądy, które Gomułka miał jakoby tolerować. Spychalski był według ambasadora wrogo nastawiony do sowieckich oficerów w Wojsku Polskim, Bieńkowski miał „wątpliwą przeszłość”, Kliszko zaś był „bardzo podejrzanym osobnikiem”.

Podział na te dwa ugrupowania istniał od roku 1945, jednak walka z „partią Mikołajczyka” zapobiegała pogłębianiu się różnic – „walczono wspólnie przeciw ogólnemu zagrożeniu” – konkludował Lebiediew. Dopiero po „zwycięstwie w wyborach” (w styczniu 1947 roku, które zostały sfałszowane) i „stabilizacji politycznego reżimu” rywalizacja między tymi dwoma ugrupowaniami się zaostrzyła.

Grupa Minca i Bermana była nie tylko zdecydowanie bardziej prosowiecka, ponieważ jej członkowie opowiadali się wręcz za przekształceniem Polski w sowiecką republikę, lecz najwidoczniej także stawiała od samego początku na stosowanie masowego terroru w stosunku do ludności. Berman, Minc oraz Zambrowski byli o wiele lepiej zaprawieni w moskiewskich intrygach. Lata wojny spędzili w Związku Sowieckim, brali czynny udział w formowaniu „polskiego” rządu na polecenie Stalina, w czym Berman odegrał istotną rolę. Z czasów tych mieli (szczególnie Berman) osobiste kontakty z liczącymi się w Moskwie komunistami, które okazały się tak ważne w walce o władzę i wpływy.

Gomułka natomiast i jego otoczenie nie posiadali ani takiego doświadczenia, ani też takich znajomości w Moskwie. Wszak lata 1941 – 1944 spędzili pod niemiecką okupacją, działając od 1942 roku w PPR, założonej na polecenie Stalina przez NKWD i Komintern.

Bolesław Bierut, prezydent wyznaczony przez Stalina, nie odgrywał w tej rywalizacji początkowo żadnej roli. Według Lebiediewa „Bierut nie dołączył się ani do jednej, ani do drugiej grupy”.

Sowiecki ambasador wskazywał także na okoliczności, które skazywały grupę Bermana i Minca na łatwą do zdemaskowania hipokryzję: „Walcząc z polskim szowinizmem w partii, jest ona żydowską grupą”. Zarzucał jej również nepotyzm, wobec czego zalecił otoczenie „młodego działacza”, jakim był Gomułka, „kolektywem towarzyszy wolnych od nacjonalizmu” oraz odsunięcie z jego otoczenia „podejrzanych działaczy”: „Konieczne jest stworzenie warunków, w których ten młody działacz wychowałby się w zdrowym duchu, a nie w otwartym nacjonalizmie. Równocześnie trzeba ostrzec towarzyszy Minca i Bermana przed niebezpieczeństwem tworzenia ugrupowania na zasadzie »kumoterstwa«”.

[srodtytul]Donos na rywali[/srodtytul]

Realizacja tych zaleceń oznaczałaby zwycięstwo Gomułki w rywalizacji o władzę oraz co najmniej osłabienie ugrupowania Minca i Bermana, jeżeli nie antysemicką czystkę. Jednakże sprawy nie potoczyły się według scenariusza nakreślonego przez Lebiediewa.

W następnych miesiącach to właśnie grupa skupiona wokół Bermana i Minca wygrała walkę o władzę i wpływy, pogrążając grupę Gomułki. W rozgrywce tej cynicznie posłużyła się kartą zagrożenia „polskim nacjonalizmem”, ponieważ w Moskwie obawa przed nim była jeszcze silniejsza niż przypływ antysemityzmu. Stalin, podobnie jak inni sowieccy przywódcy, żywił nienawiść do „polskiego nacjonalizmu” i zwalczał go najbrutalniejszymi metodami.

Korzenie tej nienawiści sięgały roku 1920, gdy to właśnie „polski nacjonalizm” zatrzymał rewolucję bolszewicką w marszu na Zachód na następne 20 lat. Dlatego później ów „polski nacjonalizm” zwalczany był przez sowieckich komunistów metodami takimi jak ludobójstwo (Katyń), deportacje i przesiedlenia.

Znający moskiewskie kuluary Berman, Minc i Zambrowski wiedzieli więc bardzo dobrze, jak zdyskredytować rywali o władzę w oczach kremlowskich mocodawców. W lecie 1948 roku resort bezpieczeństwa pod bezpośrednim kierownictwem Bermana „wykrył” wewnątrz partii, wojska i aparatu państwowego rzekomy spisek byłych agentów „Dwójki”, czyli II Oddziału Sztabu Generalnego, wywiadu przedwojennej Polski. I właśnie ta kampania, która z czasem nabrała zbrodniczego rozmachu, zadecydowała o zwycięstwie ugrupowania Bermana i Minca na całej linii.

Gomułka został na jesieni 1948 roku wykluczony ze ścisłego kierownictwa partii, a w roku 1951 zupełnie z niej usunięty oraz aresztowany (był więziony do 1955 roku). I to pomimo tego, że jako sowiecki agent od końca lat 20. oraz członek Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego od roku 1926 był prawdziwie sowieckim patriotą. Również Spychalski po utracie stanowiska wiceministra obrony został wykluczony z partii w listopadzie 1949 roku, a w latach 1950 – 1956 był więziony. Także Kliszko został usunięty z władz partyjnych na jesieni 1948 roku, a lata 1950 – 1954 spędził w więzieniu.

10 lipca 1949 Wiktor Lebiediew wysłał do Moskwy kolejne sprawozdanie opisujące sytuację w kierownictwie PZPR: „W ubiegłym roku w Polskiej Partii Robotniczej zdemaskowano i rozbito prawicowy nacjonalistyczny odłam na czele z ówczesnym liderem partii Gomułką. (...) W wyniku rozgromienia prawicowego odłamu w PPR Polska zrobiła bardzo duży krok do przodu w sprawie dalszego zbliżenia z ZSRR. (...) Trzon kierowniczy partii stanowią: Bierut, Berman, Minc. Czwartym w tej grupie jest Zambrowski. Wśród nich jedyny Polak to Bierut”.

[srodtytul]Bierut jako marionetka[/srodtytul]

Lebiediew zwrócił uwagę, że za czasów Gomułki Bieruta postrzegano jako działacza niezdolnego do zajmowania się „rzeczami głównymi, politycznie najważniejszymi”, poświęcającemu zamiast tego „więcej uwagi sprawom drugorzędnym”. Jednym słowem zarzucano Bierutowi, że nie nadaje się na przywódcę partyjnego. Jednakże „kiedy podniesiono kwestię konieczności usunięcia Gomułki, (...) autorzy tej gadaniny” – czyli grupa Bermana i Minca – „musieli wysunąć Bieruta na pierwszy plan i nawet podnosić go możliwie najwyżej, ponieważ był to jedyny Polak wśród trzonu kierowniczego po Gomułce”.

Eksponowanie Bieruta nie było dziełem przypadku, lecz wynikało z cynicznej kalkulacji. Potwierdził to sam Berman w wywiadzie udzielonym Teresie Torańskiej na początku lat 80. (opublikowanym w książce „Oni”), krótko przed śmiercią: „Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że najwyższych stanowisk jako Żyd objąć albo nie powinienem, albo nie mógłbym. (...) Faktyczne posiadanie władzy nie musi iść w parze z eksponowaniem własnej osoby. Zależało mi, żeby wnieść swój wkład, wycisnąć piętno na tym skomplikowanym tworze władzy, jaki się kształtował, ale bez eksponowania się. Wymagało to, naturalnie, pewnej zręczności”.

Działalność Bermana, z której był taki dumny do końca życia, polegała na instalowaniu w Polsce zbrodniczego reżimu komunistycznego w stalinowskim wydaniu za pomocą terroru i ogłupiającej propagandy.

Niegrzeszący przesadną inteligencją i bystrością Bierut, niemający własnego zaplecza w partii, lecz cieszący się zaufaniem Kremla (był sowieckim agentem od końca lat 20.), nadawał się wręcz idealnie na marionetkę, którą można było zręcznie sterować. O ile Berman i Minc posiadali wyższe wykształcenie, a nawet doktoraty, władali też obcymi językami, o tyle Bierut zakończył edukację na piątej klasie szkoły podstawowej, nie kończąc jej zresztą.

Władza Bieruta, prezydenta i pierwszego sekretarza KC PZPR, była więc raczej fasadowa i iluzoryczna. Lebiediew tak opisuje sytuację powstałą po usunięciu Gomułki: „Obecnie Bierut jest prezydentem i liderem partii. Jego autorytet w partii i kraju znacznie wzrósł. Pracuje bardzo dużo, umiejętnie podchodząc do sprawy. Rzeczywiście prowadzi politykę przyjaźni i sojuszu z ZSRR. Ale jest samotny, mimo że pracuje (blisko pracuje) razem z wymienionymi towarzyszami (Berman, Minc, Zambrowski), kolegialnie decydując o wszystkich najważniejszych kwestiach. Problem w tym, że jest on zazdrośnie strzeżony przed kontaktami z szerszym gronem pracowników partii”.

Według Lebiediewa Bierut był całkowicie izolowany przez Bermana, Minca i Zambrowskiego, którzy w rzeczywistości sprawowali władzę i podejmowali kluczowe decyzje. I ten fakt sowiecki ambasador uważał za wielce niepokojący, ponieważ „tacy kierowniczy działacze polscy jak Berman, Minc i Zambrowski nie uwolnili się od przesądów nacjonalistycznych”. Lecz w tym przypadku bynajmniej nie chodziło o nacjonalizm polski. Według Lebiediewa przywódcą tej grupy był Jakub Berman.

Lebiediew niepokoił się również o sytuację w resorcie bezpieczeństwa: „W aparacie Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego, począwszy od zastępców ministra i włączając wszystkich kierowników departamentów, nie ma żadnego Polaka. Sami Żydzi. W departamencie wywiadowczym pracują sami Żydzi”.

„Trudno twierdzić – kontynuował Lebiediew – że aparat Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego pracuje sprężyście. Trudno twierdzić, że stamtąd nic nie wycieka. Np. śledztwo w sprawie Jaroszewicza-Lechowicza (tzn. siatki agentów „Dwójki”) prowadzi Różański (prawdziwe nazwisko Goldberg). Podlega bezpośrednio członkowi Biura Politycznego Bermanowi”.

„Niepokoi mnie – kontynuuje Lebiediew – że śledztwo w sprawie wrogiej agentury znajduje się w niepewnych rękach, a materiały śledcze podlegają »korekcie«, zanim trafiają do Bieruta. Moim zdaniem należałoby postawić na czele Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego inną osobę i uzdrowić tę organizację, żeby wykryć wrogą siatkę, której końce są już wyciągnięte i obezwładnić ją”.

Ministrem bezpieczeństwa państwowego był wtedy Stanisław Radkiewicz, sowiecki patriota polskiego pochodzenia, członek WKP (b) od roku 1925, o wykształceniu i intelektualnym formacie porównywalnym z bierutowym.

Raport z 10 lipca 1949 roku Lebiediew zakończył konkluzją: „W polskiej partii prowadzi się ukrytą, ale zaciętą walkę o władzę, w której Bierut jest na razie »odizolowany« od pozostałych towarzyszy polskich przez grupę działaczy jawnie cierpiących na nacjonalizm żydowski. Działacze ci posiadają wiele zasług wobec polskiej partii, niemniej jednak ich linia nie rokuje nic dobrego. (...) Nie rozmawiałem z Bierutem o tych sprawach, chociaż szereg wypowiedzi z różnego okresu i na temat różnych okoliczności świadczy o tym, że on rozumie sytuację, w której się znalazł, ale nie widzi z niej wyjścia. Niedawno do partii napłynęli pepeesowcy. Czterech z nich wprowadzono w skład Biura Politycznego. (...) W takiej sytuacji Bierut nie ma na kim się oprzeć, oprócz Bermana, Minca i Zambrowskiego. Dlatego nie czas jeszcze na podjęcie radykalnej decyzji w sprawie walki z żydowskim nacjonalizmem w polskiej partii. Można jedynie pomyśleć o stopniowym przygotowaniu do realizacji tego zadania. Na razie sprawa rozmieszczenia kadry nie polepsza się, ale pogarsza. Dotyczy to w szczególności aparatu bezpieczeństwa państwowego, KC partii, centralnych aparatów szeregu najważniejszych ministerstw...”.

Lebiediew skupiał się na drobiazgowej analizie miejscowych stosunków, by przekazać ich obraz do Moskwy. Natomiast poza jego zasięgiem było podejmowanie decyzji i wydawanie poleceń w stosunku do towarzyszy w Polsce. To leżało całkowicie w gestii Stalina i jego zaufanych. A z punktu widzenia Kremla ważniejsze było zwalczanie „polskiego szowinizmu”, które było działaniem pryncypialnym i koniecznym w celu utrwalenia w Polsce systemu komunistycznego oraz całkowitego uzależnienia Polski od Związku Sowieckiego. Natomiast zwalczanie „nacjonalizmu żydowskiego” w Polsce miało w tym okresie drugorzędne znaczenie.

[srodtytul]Bakteriami w ZSRR[/srodtytul]

Berman z towarzyszami zainicjowali nagonkę, która zataczała coraz szersze kręgi i nabierała rozmachu. W następnych miesiącach i latach przekształciła się w narastającą falę terroru obejmującą wszystkie dziedziny życia publicznego. Liczba ofiar represji poszła w dziesiątki tysięcy, a ogromna większość z nich nie miała nic wspólnego z wewnętrzną walką o władzę w komunistycznym aparacie.

Na przykład w roku 1952 Berman wpadł na pomysł, aby przeprowadzić pokazowy proces przedwojennych polskich oficerów i uczonych, którzy jakoby przygotowywali napaść na Związek Sowiecki z użyciem… broni bakteriologicznej. Kilka osób zostało aresztowanych i poddanych torturom. Wystąpiono także o ekstradycję kilku innych osób, które przebywały na Zachodzie, w Wielkiej Brytanii i USA. Wnioski te pozostały bez odpowiedzi. Lecz nawet dla „specjalistów” z Moskwy dowody zaprezentowane przez Bermana i jego kompanów były zbyt naciągane, więc odradzili przeprowadzenie procesu pokazowego.

Dopiero po śmierci Stalina kampania przeciwko nosicielom „polskiego nacjonalizmu” zaczęła tracić na rozmachu. Wkrótce rozpoczął się proces destalinizacji, który dla ugrupowania Bermana i Minca oznaczał także utratę władzy i wpływów. Niektórzy wysocy funkcjonariusze UB, którzy wykonywali gorliwie instrukcje i zalecenia Bermana, wylądowali nawet – na krótko – w więzieniu. Jedyną zaś karą, która spotkała samego Bermana, było wykluczenie z partii. I to pomimo faktu, że był on niewątpliwie największym stalinowskim zbrodniarzem w powojennej Polsce.

Natomiast zdecydowana większość polskich Żydów nie miała nic wspólnego ze stalinizmem i jego zbrodniami czy w ogóle z komunizmem, ponieważ oznaczało to wyrzeczenie się żydowskiej tożsamości, a przede wszystkim religii. Berman, Minc, Różański czy inni byli w takim samym stopniu Żydami co Bierut, Gomułka czy Wojciech Jaruzelski Polakami. Wszyscy oni popełniali zbrodnie w imieniu komunizmu i dla utrzymania władzy, a nie w imieniu polskiego czy też żydowskiego nacjonalizmu/patriotyzmu lub też w interesie polskiego lub żydowskiego narodu.

Gomułka i jego frakcja utraciła w roku 1948 władzę i wpływy, ale gdyby mieli lepsze rozeznanie w komunistycznych intrygach i prawdziwych frontach walki „na danym etapie”, sami sięgnęliby po te same środki. Przecież Gomułka usiłował w grudniu 1948 roku zdyskredytować w Moskwie rywali o władzę jako Żydów.

Postać Gomułki w związku z jego aresztowaniem obrosła legendą prześladowanego „polskiego patrioty”, ale w rzeczywistości był on sowieckim patriotą. Natomiast prawdziwie niewinnymi ofiarami tamtego terroru byli ludzie, którzy nie chcieli mieć z systemem komunistycznym nic wspólnego.

Faktem jest również, że antysemickie czystki w roku 1968 zostały zainicjowane przez tych komunistów, którzy po 1948 byli przegranymi w kampanii przeciw „odchyleniom nacjonalistycznym”, a mianowicie przez Władysława Gomułkę, Zenona Kliszkę, Mieczysława Moczara, Grzegorza Korczyńskiego. Do nich dołączyli ochoczo młodzi działacze wychowani i ukształtowani już w czasach komunizmu, tacy jak np. Wojciech Jaruzelski czy Stanisław Ciosek.

Takich jak oni było w aparacie partyjnym, wojskowym czy bezpieczeństwa mnóstwo. Rozpoczęła się kolejna odsłona komunistycznej tragifarsy, z której tym razem zwycięsko wyszli komuniści pochodzenia polskiego, ale bynajmniej nie „polscy nacjonaliści”, którzy wykorzystywali tym razem zagrożenie „syjonistyczne”. Lekcja z lat stalinowskich została starannie odrobiona.

[i]Dr hab. Bogdan Musiał jest pracownikiem naukowym Biura Edukacji Publicznej IPN[/i]

Rok 1948 był początkiem kampanii antysemickiej w Związku Sowieckim, która trwała do śmierci Stalina. Represje dotknęły wszystkich środowisk żydowskich w Związku Sowieckim, a wielu przedstawicieli inteligencji rozstrzelano. Do tej kampanii dołączyły się wkrótce inne kraje bloku sowieckiego, gdzie po pokazowych procesach stracono wysokich funkcjonariuszy komunistycznych pochodzenia żydowskiego.

Polska była wyjątkiem. Co więcej, jakby na przekór tej ogólnoobozowej tendencji zamiast nagonki antysemickiej nad Wisłą rozpoczęła się kampania przeciwko „polskiemu szowinizmowi” w szeregach partii, wojska i w strukturach państwa.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą