Reklama

Dżuba czeka na wojnę

Stolica Sudanu Południowego jest magnesem ściągającym złodziei i biznesmenów, pracowników ONZ i organizacji pozarządowych, chrześcijańskich misjonarzy i politycznych negocjatorów

Publikacja: 13.11.2009 18:16

Dzieci z Dżuby

Dzieci z Dżuby

Foto: Rzeczpospolita, Dariusz Rosiak DR Dariusz Rosiak

Drzwi samolotu otwierają się i wchodzę do pieca. 40 stopni ciepła, ponad 80 procent wilgotności, pot spływa po plecach jeszcze zanim docieramy do terminalu. Po godzinie w takim upale białemu człowiekowi mózg się lasuje, łysym zaczynają rosnąć włosy, gadatliwym język kołkiem w gardle staje, szorstki i suchy jak papier ścierny.

Dżuba International Airport to barak wielkości starego Okęcia podzielony na hol odlotów i przylotów. Śmierdzi w nim jak kiedyś na dworcu PKS Warszawa-Marymont, tyle że ludzie milsi. Panuje tu taki chaos, że swobodnie można wyjść, unikając kontroli paszportowej, ale raczej nie należy tego robić, bo bez tych pieczątek nie da się potem wylecieć z kraju. Podbijam paszport, oddaję bagaż do kontroli – jakiś facet w mundurze otwiera moją torbę, udaje, że ją przegląda, stawia na niej krzyżyk kredą i oddaje ze znudzoną miną. Rejestruję swój przyjazd, co w praktyce oznacza, że wypłacam urzędnikowi na lotnisku kolejne 40 dolarów oprócz 50, które zapłaciłem wcześniej za wizę. Potem jeszcze przejście przez niedziałające bramki z wykrywaczami metalu i jestem na ulicach Dżuby.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Survive the Island”: Między wulkanem a paszczą rekina
Reklama
Reklama