Sprawa współpracownika o ps. Delegat/Libella jest historykom znana od lat (wspomniałem o nim już w 2003 r.). Analiza i weryfikacja treści informacji przekazywanych przez „Delegata”/„Libellę” pozwala ponad wszelką wątpliwość powiązać tę postać z osobą ks. Jankowskiego. Ale podstawowy problem, przed którym staje w tej sprawie historyk, nie polega przecież na subiektywnym przekonaniu i pewności, lecz na braku jakichkolwiek materiałów ewidencyjnych SB, które wprost identyfikują byłego proboszcza św. Brygidy z „Delegatem”/„Libellą” i pozwalają o tym jednoznacznie napisać. Dlatego też historycy, którzy pisali wcześniej o „Delegacie”, nigdy nie zdecydowali się na podanie jego personaliów. Był on zapewne na tyle cennym współpracownikiem, że kierownictwo gdańskiej bezpieki i jego oficer prowadzący (mjr Ryszard Berdys) postanowili jeszcze lepiej zakonspirować jego osobę i zrezygnowali z jego formalnej rejestracji w archiwum SB. Nie ma jak dotąd żadnego zapisu w dokumentach i kartotece byłej SB, który stawiałby znak równości pomiędzy kontaktem operacyjnym „Delegatem”/„Libellą” a ks. Jankowskim. W tym aspekcie podjęty przez Majchrzaka trud był znacznie bardziej złożony aniżeli sprawa Lecha Wałęsy, który przynajmniej w kilku dokumentach SB jest jednoznacznie identyfikowany jako TW ps. Bolek. W IPN nie zachowały się teczki „Delegata”/„Libelli”, choć wielokrotnie były omawiane na łamach postkomunistycznej prasy przez jego opiekunów z SB („Nie”, „Fakty i Mity”).
Stąd też, jak słusznie zauważa Majchrzak, sprawa „Delegata”/„Libelli” ma charakter poszlakowy, choć „poszlaki układają się jednak w logiczny i spójny ciąg, uzupełniając się nawzajem” (s. 20). Dlatego niezmiernie ważne powinno być ukazanie związków proboszcza św. Brygidy z bezpieką w nieco szerszej perspektywie historycznej – na tle dziejów i konfliktów wewnątrz „Solidarności”, regionu gdańskiego, postaci Wałęsy, polityki obozu władzy i Kościoła. Ale właśnie w tym miejscu pojawiają się wątpliwości, czy autor rzeczywiście dowiódł, że owe poszlaki tworzą logiczną i spójną całość.
[srodtytul]Selekcja dowodów[/srodtytul]
Majchrzak dysponował około 40 dokumentami na temat działalności „Delegata”/„Libelli”. W większości są to oryginały bądź kopie odpisów, meldunków, charakterystyk i materiałów administracyjnych wytworzonych przez Wydział IV SB w Gdańsku. W większości zostały one zaprezentowane w książce. Zastanawia jednak przyczyna, dla której autor nie opublikował wszystkich dokumentów. Mam tu na myśli przede wszystkim dokumenty SB z Sierpnia ’80, które mjr Berdys sporządził m.in. na podstawie informacji przekazanych przez ks. Jankowskiego. Chodzi m.in. o meldunek, który 19 sierpnia 1980 r. gdańska SB przekazała do Departamentu IV MSW w ramach Elektronicznego Systemu Ewidencji Zainteresowań Operacyjnych (ESEZO). Majchrzak wprawdzie przywołuje go we wstępie (s. 13), ale nie poddaje dokumentu całościowej analizie i pomija w nim najistotniejszy element – zrelacjonowanie mjr. Berdysowi przez ks. Jankowskiego (oznaczonemu w meldunku numerem identyfikacyjnym 11 063) rozmowy z Anną Walentynowicz na temat odprawienia mszy św. dla stoczniowców 17 sierpnia 1980 r. Gdyby Majchrzak wczytał się i znał relacje pamiętnikarskie na ten temat (opublikowane chociażby przez Walentynowicz, małżeństwo Gwiazdów i Tadeusza Szczudłowskiego), zorientowałby się, że ich sens pokrywa się z treścią dokumentu SB. W swoim obszernym meldunku (nie ma tu miejsca na pełny cytat) mjr Berdys odsłonił kulisy pojawienia się ks. Jankowskiego w stoczni. Pisał m.in.: „do proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku ks. Henryka Jankowskiego (11 063) zgłosili się przedstawiciele komitetu [strajkowego] z żądaniem, aby dnia 17 sierpnia 1980 r. odprawił na terenie stoczni nabożeństwo dla strajkujących. Ks. Jankowski nie zajął stanowiska, wyjaśniając, że sprawa ta wymaga decyzji ordynariusza bp. L. Kaczmarka. Stocznia znajduje się na terenie parafii. O rozmowie ze stoczniowcami (11 063) poinformował bp. Kaczmarka, który polecił mu natychmiast przyjechać do kurii. W rozmowie operacyjnej z (11 063), ten podał, że ordynariusz otrzymał od wojewody gdańskiego zalecenia, aby odprawione zostały dla strajkujących nabożeństwa niedzielne w kościele, a w przypadku zaistnienia sytuacji przymusowej, nawet na terenie stoczni, z zastrzeżeniem jednak, aby został do tego wytypowany rozsądny i odpowiedzialny ksiądz świecki”. Tego ważnego fragmentu, z którego ponad wszelką wątpliwość wynika, że ks. Jankowski kontaktował się z mjr. Berdysem w decydujących chwilach Sierpnia ’80 (kryzys strajkowy), w książce Majchrzaka zabrakło. Zamiast tego autor omawianej książki, bezkrytycznie cytując raporty dzienne MSW, stwierdza, że kazanie ks. Jankowskiego z 17 sierpnia zawierało „pozytywne akcenty”. Nie wyjaśnia jednak, na czym miałyby one polegać (tekst kazania był publikowany) ani też jakie reakcje wśród strajkujących wywołały słowa proboszcza kościoła św. Brygidy. A przecież od lat dysponujemy na ten temat pełną wiedzą (m.in. A. Drzycimski, T. Skutnik, „Gdańsk. Sierpień ’80. Rozmowy”, Gdańsk 1990, s. 107 – 113; „Dla władzy. Obok władzy. Przeciw władzy. Postawy robotników wielkich ośrodków przemysłowych w PRL”, red. J. Neja, Warszawa 2005, s. 136 – 145.).
Od kiedy?
Powyższe zaniechanie ma dla wyjaśnienia związków ks. Jankowskiego z SB poważne znaczenie. Lekceważąc niejako wymowę informacji przekazywanych przez ks. Jankowskiego w ramach „rozmów operacyjnych” podczas strajku w Stoczni Gdańskiej (w edycji źródeł pominięto także meldunki z 20 – 21 sierpnia), Majchrzak przesuwa w czasie formalne związanie księdza z SB dopiero na grudzień 1980 r. (s. 15). Tę dość karkołomną tezę podpiera jedynie faktem odnalezienia szyfrogramu SB z 12 grudnia 1980 r., w którym po raz pierwszy pada pseudonim Delegat (s. 32 – 35). Czy to jest wystarczający dowód na to, że wcześniej ks. Jankowski nie był „traktowany przez SB jako kontakt operacyjny”? Wątpliwe, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że źródło informacji z 19 sierpnia 1980 r. mjr Berdys zakwalifikował jako „okresowe, wiarygodne, z możliwością dalszego informowania”. Podobnie było w przypadku kolejnych rozmów z ks. Jankowskim (z sierpnia i września 1980 r.). Taka ocena mieści się zresztą również w definicji kontaktu operacyjnego, z którym według instrukcji Departamentu IV MSW (walka z Kościołem) relacje nie musiały być systematyczne, ale utrzymywane „w zależności od potrzeb i okoliczności”. Potwierdza to także późniejsza ewolucja statusu „Delegata”/„Libelli”, który w połowie roku 1981 był dla bezpieki „źródłem doraźnym wiarygodnym”, a po wprowadzeniu stanu wojennego „źródłem stałym wiarygodnym” (s. 22). Ślad po „Delegacie”/„Libelli” urywa się na dobre w maju 1982 r.