Politycy Zachodu flirtują sobie w najlepsze z Dmitrijem Miedwiediewem i Władimirem Putinem. Resetują stosunki, sprzedają nowoczesną broń, na wyprzódki podłączają się do rur z rosyjskim gazem, debatują nad przyjęciem Rosji do NATO. I to wszystko kilkanaście miesięcy po wojnie w Gruzji. Pierwszej od upadku ZSRR wojnie, w której rosyjskie wojska wkroczyły na teren niepodległego państwa.
W takim momencie ukazuje się książka amerykańskiego dyplomaty i eksperta ds. międzynarodowych, na dodatek związanego z demokratami, który pisze bardzo dobitne słowa o nowej Rosji. W Polsce nie brzmi to zaskakująco, ale w wielu krajach Zachodu tezy o nowej Rosji, która definiuje się jako przeciwnik wartości zachodnich, i to przeciwnik agresywny, mają posmak publicystycznej rewolucji. Pod adresem Rosji padają jeszcze określenia takie jak nacjonalizm czy rewizjonizm. A wojna z Gruzją o Osetię Południową to konflikt, w którym Rosja wystąpiła przeciwko Zachodowi. Stało się to na terenie kraju, którego prezydent Micheil Saakaszwili był (i chyba wciąż jest) najbardziej prozachodnim przywódcą w krajach poradzieckich, nie licząc państw bałtyckich, należących już szczęśliwie do UE i NATO.
Gruzja chciała iść na Zachód i została ukarana. Rosja pokazała, że to, co oferuje Europa i Ameryka, nie jest w jej interesie, i że jest już na tyle silna, by wybić innym krajom z głowy przekonanie, że każdy może sobie sam dobierać sojuszników.
To była „Mała wojna, która wstrząsnęła światem” – wynika z tytułu książki Asmusa. Ale z treści można wnosić, że powinna wstrząsnąć, ale tego nie zrobiła. Po tej wojnie nikt nie powinien patrzeć na Rosję (Rosję Putina – tak o niej pisze Asmus) tak jak przedtem. Ale patrzy się na nią, jakby się nic nie stało. – Napisałem tę książkę, ponieważ tę wojnę próbuje się zamieść pod dywan, zapomnieć o niej – powiedział Asmus na jednej z prezentacji w Ameryce.
[b]***[/b]
Formalnie wojna o Osetię Południową, separatystyczną promoskiewską republikę w granicach Gruzji, zaczęła się 7 sierpnia 2008 roku. Asmus podaje nawet konkretną godzinę. O 23.35 Saakaszwili wydał telefonicznie rozkaz ataku na stolicę separatystów – Cchinwali, miasteczko, które żołnierze gruzińscy mogli gołym okiem obserwować z osetyjsko-gruzińskiej granicy. Wydał go, bo dostał od wywiadu informację, że oddziały rosyjskie wjechały do tunelu rockiego, który łączy leżącą w Federacji Rosyjskiej Osetię Północną z Osetią Południową.